niedziela, 19 października 2014

XI

 Hej kociaki!
Wiem, że znowu długo mi to zajęło.
Przepraszam Was, ale ja naprawdę nie mam zdolności organizacyjnych.
No trudno.... 
Rozdział trochę przegadany, ale myślę, że kolejny będzie lepszy, więc potraktujcie to jako wstęp :)

________________________________________________________________________
 

W końcu naszym oczom ukazała się spora polana, na środku której płonęło już duże ognisko. W około niego kręciło się sporo ludzi, których po zaledwie tygodniu miałam marne szanse kojarzyć, ale podejrzewałam, że są z naszej szkoły. Impreza zapewne nie trwała zbyt długo, bo ludzie chodzili jeszcze w sposób całkiem skoordynowany. Nie było zresztą specjalnie późno. Gdyby nie zdecydowany uścisk szatyna pewnie znowu stanęłabym jak wryta. Gdy tak przyglądałam się powiększającemu się tłumowi uczniów dotarło do mnie, że przecież może się tu znaleźć któryś z moich braci... A jak zobaczą mnie z Harrym na imprezie, o której nic im nie powiedziałam, bo skąd miałam wiedzieć, a no cóż... być może mój strój sugeruje coś wręcz przeciwnego. Mam przechlapane. Już co najmniej podwójnie.
- Długo tu będziemy? - zapytałam smętnie, wiedząc, że nawet gdyby niespodziewanie szatyn okazał się miły i odwiózł mnie szybko do domu, to i tak będę miała kłopoty. 
 - Całą noc. - uśmiechnął się zadowolony. No tak... a czego ja się spodziewałam. 
 - Zabiją mnie... - mruknęłam. 
 - Kto? 
 - Nieważne... 
 - Dlaczego ktoś miałby cię zabijać za bycie na imprezie? - zapytał spoglądając na mnie. 
 - Nie mów, że nagle interesuje cię moje zdanie. - warknęłam zła i na siebie i na chłopaka. Jakby mnie nie napastował tak pod szkołą to by mnie tu nie było... A ja... mogłam odejść spod szkoły szybszym i bardziej zdecydowanym krokiem, nie odwracając się do niego w ogóle. Chłopak zatrzymał się całkowicie i odwrócił się przodem do mnie. 
 - To twoja wina. - mruknął patrząc mi w oczy. Jak to moja wina? Coś mu się chyba pomieszało... Moje niezadowolenie przeszło w zdziwienie. 
 - Co ja ci niby zrobiłam!? W ogóle nie wchodzę ci w drogę... jeśli chodzi o ten pierwszy dzień to nie moja wina, więc o co ci chodzi? 
 - Właśnie o to chodzi... Cały tydzień próbowałem z tobą pogadać, a ty tylko zwiewasz jak mnie widzisz... 
 - Co? - Teraz naprawdę mnie zdziwił. 
 - Może tobie wydaje się to debilnym pomysłem, ale pomyślałem, że tak poza szkołą będzie łatwiej... - Mruknął lekko zrezygnowanym głosem. Ok... Tak sobie myślę, że chyba jestem głupia, ale patrząc na chłopaka i jego trochę żałosną minę, pomyślałam, że to słodkie. Wiem, że jest wkurzający i praktycznie zmusił mnie do przyjazdu z nim tu, ale... cóż... inaczej siedziałabym w domu słuchając kazań moich braci i mamy na temat... przyzwoitego ubierania się w miejscach publicznych... 
 - Chcesz ze mną rozmawiać? - Chciałam się upewnić, czy na pewno nic mi się nie pomyliło. 
 - No, mówię przecież... Chciałem w szkole, ale... - Potwierdził, ale zaraz potem mu przerwałam. 
 - Mogę zostać, ale są dwie sprawy... - Chłopak rozchmurzył się nieco i spojrzał na mnie wyczekująco. - Będziesz mnie musiał potem odwieźć, bo jesteśmy dobre kilkanaście kilometrów za miastem, nie mówiąc już o okolicach szkoły, a nie uśmiecha mi się spacer nocą. 
 - Nie ma sprawy, przywiozłem cię, to oczywiste, że odstawię cię z powrotem. 
 - No nie takie oczywiste dla wszystkich, jak się okazuje... Szczególnie jak się schleją i znajdą dziewczynę na noc. - Harry pokiwał głową. 
 - Może masz rację... Ale możesz liczyć na odwiezienie... a drugie? 
 - Muszę zadzwonić do przyjaciółki, bo jak ktoś u mnie w domu się dowie to... uduszą mnie, a potem dostanę szlaban na wieczność... 
 - Co ty masz za rodzinę? Ja co weekend wracam skacowany z imprezy, a czasem nie śpię w domu przez większość tygodnia i nikt nie robi o to wielkiego halo... 
 - Nie pytaj nawet... - westchnęłam i wygrzebałam z torby telefon.


- Lex? 
 - Iv? Co się z tobą stało? Wiedziałam przed szkołą Skye uwieszoną na jakimś blondynie, a ty przepadłaś jak kamień w wodę. Skye powiedziała mi tylko, że jesteś w... eee... „dobrych i przystojnych rękach”.... Wszystko w porządku, skarbie? - mówiła z niepokojem w głosie. Następnym razem nie odstępuję Lexi na krok... Ona by mnie broniła... 
 - Nie... jest ok... potem ci powiem dlaczego, ale mam prośbę... jakby co, to śpię dzisiaj u ciebie... gdyby moja mama, albo ktoś pytał, błagam cię... kryj mnie, bo wiesz, że już cały dzień gotowi byli mnie zabić. - Miałam na myśli oczywiście moich braci, którzy cały dzień kręcili się patrząc na mnie z pretensją obecną w ich oczach. 
 - Nie ma sprawy. Ale... na pewno wszystko dobrze? Słuchaj... jak nie możesz mi normalnie powiedzieć, bo ktoś cię słucha, to powiedz „tak” jeśli jest wszystko ok, albo „nie” jeśli coś jest nie w porządku, byłabym spokojniejsza, wiedząc, o co chodzi, ale powiedz mi przynajmniej to. 
 - Najpierw zupełnie nie, ale teraz sama nie wiem... może tak... - Kochana Lex... gdybym była w tarapatach na pewno by mnie uratowała. - Nie martw się... W razie czego zadzwonię, dobra? Dzięki Lexi, jesteś niezastąpiona. 
 - Mam nadzieję, że nic ci się nie stanie, bo wiesz, że będzie mnie to męczyć potem. Daj mi znać, czy wszystko jest ok, dobra? 
 - Jasne, pa. 
 - Pa, trzymaj się. - Rozłączyłam się. Musiałam jeszcze stawić czoła mojej mamie. Niechętnie wybrałam jej numer i przyłożyłam telefon z powrotem do ucha. Po kilku sygnałach usłyszałam jej głos. 
 - Tak? 
 - Cześć mamo. 
 - Ivory, gdzie ty jesteś? Przecież już dawno skończyłaś lekcje. 
 - Wiesz, jeśli nie byłby to problem to zostałabym dziś na noc u Lexi... Nathalie wróciła i robimy babski wieczór... Jest pierwszy weekend roku szkolnego, więc nie mamy jeszcze nic do nauki, także to chyba najlepszy termin. 
 - Ivory... wiesz, że musimy poważnie porozmawiać na temat twojego zachowania rano? 
 - Wiem mamo... Ale możemy zrobić to jak wrócę? - jęknęłam, bo wiedziałam, że mama gotowa jest dać mi wykład przez telefon i chociaż byłam pewna, że Harry czekający w pobliżu nie usłyszałaby tego, czułabym się głupio dostając reprymendę przy nim. 
 - No dobrze, ale nie myśl, że to cię ominie... 
 - Nie myślę. Pa mamo. 
 - Pozdrów Nathalie. Pa.
Wyłączyłam się i włożyłam telefon z powrotem do torby. Już miałam powiedzieć chłopakowi, że jestem gotowa, ale podniosłam na niego wzrok i zobaczyłam, że znowu bezczelnie się wyszczerza.
- Co? - warknęłam, nie będąc pewna, czy nie powinnam zacząć żałować decyzji zostania z szatynem. 
 - Nic. - Uniósł ręce do góry w geście obronnym. - Lubię jak dziewczyny kłamią tylko po to, żeby móc spędzić ze mną upojną noc. - Uśmiechnął się i mrugnął do mnie. A mi zaczęło wydawać się, że może nie jest taki zły... Co stało się z moją intuicją? Zmrużyłam oczy i już chciałam mu coś powiedzieć, ale gwałtownie odwróciłam się i zdecydowanym krokiem skierowałam się w stronę ścieżki, którą tu przyszliśmy. 
 - Czekaj. - Znowu, wbrew mojej woli, zostałam zatrzymana. Chłopak odwrócił mnie w swoją stronę. - Miałaś najpierw ze mną porozmawiać, a dopiero potem mnie nie lubić. 
 - Nie wiem, czy nerwowo wytrzymam tę rozmowę... - mruknęłam patrząc z byka na Harry'ego. 
 - Mam to samo, ale nie narzekam... a teraz chodź. - Pociągnął mnie za rękę w stronę jakiejś grupki ludzi. Szłam za nim posłusznie z jednego powodu: Harry został wyposażony w silne narzędzie perswazji, czyli wzrost i mięśnie, z którymi ciężko było mi, takiemu krasnalowi, dyskutować. I właśnie przez to po chwili zadowolony szatyn zatrzymał się przed grupą uczniów, którzy rozstąpili się robiąc nam miejsce.

____________________________________________________________________

and now it's your turn to write!
comment, please?
:D

12 komentarzy:

  1. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za mega rozdział!
    Szybko pisz kolejny!
    Och genialny ♥♥♡
    Kocham to

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!!!!! Czekam na nexta Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaa jakie to było....
    Śliczne ,boskie ,cudne
    Jeny to było genialne
    Ja chcę już więcej
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej
    Pożera mnie ciekawość
    Ściskam Mela
    :**
    Życzę weny,dużo dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  8. cud miód i malina :D czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaram się rozdziałem omg!
    Kocham Ciebie i tego bloga ♥
    To jeden z lepszych jakie czytam
    Rozdział niesamowityczekam na next kochana

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
    Kocham i pozdrawiam <3 !

    OdpowiedzUsuń
  11. O cholera, to jest świetne, genialne!! Kolejny znakomity rozdział, aż się ucieszyłam widząc, że jest, co poczytać :)//Kxx

    OdpowiedzUsuń