#ulubionysportzimowy
spadanie na tyłek
#najlepszazimowapamiątka
wielka czarno-fioletowa śliwa na tyłku
wiem, wiem....
znowu spóźniona...
ale to trochę tym razem nie było moją winą, tylko orange, który odciął mnie (a dokładniej moich dziadków) od neta :P i mimo mojej niezwykłej transformacji w super informatyka nie mogłam nic na to poradzić, bo w kablu neta nie było i tak :P musiałam czekać do powrotu do domu, a jak tylko wróciłam (oczywiście na ostatnią chwilę) zaczęły się zajęcia...
dzisiaj znowu nic się nie dzieje, ale chyba i tak niczego innego na razie nie wymyślę więc macie przynajmniej tyle.
Jeśli ktoś z Was czyta historię Ivy to niestety muszę Was rozczarować, bo mam niewielką blokadę i troszeczkę się zawiesiłam i czekam na olśnienie, więc... nie jestem pewna kiedy tam wstawię rozdział... ciągle za to zapraszam na moje trzecie opowiadanie Little Jazzy Girl
tam jakoś jak na razie mniej więcej wiem co pisać :P
dziękuję Wam bardzo za komentarze ^^
_________________________________________________________________
- To ymmm... nie
powinnyśmy się gdzieś wpisać? - Skye z bananem na ustach, który
próbowała choć trochę ukryć, stanęła przed nami na koniec
przerwy przed ostatnią środową lekcją. Całe 15 minut jej nie
widziałyśmy, bo zgubiła się po drodze do kolejnej sali, a teraz
pojawiła się znikąd w wyjątkowo dobrym nastroju.
- Gdzie wpisać? - Zapytałam nie mając pojęcia o czym mówi.
- No jak: gdzie? Na listę chętnych, no... na tę wycieczkę, na którą chciałyście jechać... Pomyślałam, że może nie będzie aż tak strasznie, no i przecież nie pojedziecie beze mnie, nie? - Uśmiechnęła się szerzej.
- Lex, czy moje cudne oczy mnie mylą, czy w światopoglądzie naszej drogiej Skye nastąpiła jakaś poważna zmiana w ciągu tej przerwy... - Spojrzałam w stronę blondynki podnosząc sugestywnie brwi i posyłając jej rozbawione spojrzenie.
- Co? - Zapytała ze zdziwieniem szatynka.
- Mam dokładnie to samo wrażenie. - Lexi uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo, a potem spojrzała uważnie na naszą zdziwioną przyjaciółkę. - Powiedz, gdzież to się straciłaś na te 15 minut?
- Ja... eee... no... spotkałam znajomych i chwilę rozmawiałam...
- Znajomych?
- Znajomego.
- A konkretniej?
- Luke'a... - Mruknęła dziewczyna przygryzając wargę z jednej strony.
- Jakiego Luke'a? Nie mamy w klasie żadnego... - Lexi zmarszczyła ze zdziwieniem brwi.
- No... Luke to ten blondyn, za którego.... eee... ten, którego poznałam w piątek przed szkołą....
- Ten, za którego mnie sprzedałaś. - Mruknęłam z lekkim wyrzutem przypominając sobie całą sytuację.
- Przepraszam Iv... Myślałam, że będziesz chciała spędzić z Harrym trochę czasu, a Luke jest taki słodki... - Skye spojrzała na mnie z przepraszającym uśmiechem, więc tylko wzniosłam oczy ku górze i westchnęłam cicho.
- No i co takiego ci powiedział?
- ... No tak ogólnie gadaliśmy... Myślałam, że może nie zwróci na mnie więcej uwagi, ale sam do mnie zagadał. I.. - Dziewczyna najwyraźniej chciała coś dodać, ale urwała nagle.
- Skye, albo powiesz nam to teraz po dobroci, albo wyciągniemy to z ciebie siłą. - Lexi pogroziła palcem szatynce. Skye nie była najlepszą aktorką, a kłamcą była jeszcze gorszym, więc na pierwszy rzut oka widać było, że czegoś nam nie mówi.
- No bo...eee... no... Luke zapytał czy też będę na wycieczce... a to znaczy, że on też jedzie, no i ... wiecie... - Zdaje się, że w tym momencie naszej przyjaciółce zrobiło się głupio, że od razu nie wyraziła chęci wyjazdu. No nic, patrząc na jej rozbiegany wzrok nie mogłam się na nią gniewać i w jakimś momencie stwierdziłam, że mam na twarzy szeroki uśmiech.
- Ach... Skye... wiedziałam, że istnieją argumenty, które będą cię w stanie przekonać do wyjazdu... Nie miałam tylko pojęcia, że argument będzie wysoki i o blond czuprynie. - Mruknęłam rozbawiona. Skye bąknęła coś w odpowiedzi, ale zostało to zagłuszone przez przeciągły dźwięk dzwonka. Dziewczyna nie powtórzyła już nic tylko uśmiechnęła się nieśmiało.
Jako, że przez cały dzień nie doczekałyśmy się osób chodzących po klasach z zapisami na wycieczkę, postanowiłyśmy wybrać się do pokoju samorządu, żeby mieć z głowy formalność jaką było wpisanie się na listę. Nie miałyśmy do tej pory okazji odwiedzać samorządu, ale w teorii wiedziałyśmy, gdzie powinien znajdować się ich pokój. Zaraz po lekcjach udałyśmy się pod pokój nauczycielski i szukając w jego okolicy znalazłyśmy drzwi z tabliczką „Samorząd studencki”. Skye lekko zapukała i nacisnęła klamkę wchodząc do pomieszczenia. W środku zastałyśmy dziewczynę o długich włosach w kolorze miodowego blondu, która siedziała przy jednym z biurek z telefonem w ręku. Spojrzenie miała skupione na wyświetlaczu, ale gdy wszystkie trzy wpakowałyśmy się do pokoju wzniosła wzrok na nas i uśmiechnęła się lekko.
- Co tam dziewczyny? Potrzebujecie czegoś? - Zapytała jeszcze zanim którakolwiek z nas zdążyła się odezwać.
- Podobno możemy się tu wpisać na listę chętnych na wycieczkę. - Odpowiedziała jej Lexi.
- Tak, tak... Już... gdzieś tu była... - Dziewczyna zaczęła przerzucać stos kartek leżących przed nią i po chwili z zadowoleniem wyciągnęła w naszą stronę plik kartek. - A nie było u was nikogo?
- Gdzie wpisać? - Zapytałam nie mając pojęcia o czym mówi.
- No jak: gdzie? Na listę chętnych, no... na tę wycieczkę, na którą chciałyście jechać... Pomyślałam, że może nie będzie aż tak strasznie, no i przecież nie pojedziecie beze mnie, nie? - Uśmiechnęła się szerzej.
- Lex, czy moje cudne oczy mnie mylą, czy w światopoglądzie naszej drogiej Skye nastąpiła jakaś poważna zmiana w ciągu tej przerwy... - Spojrzałam w stronę blondynki podnosząc sugestywnie brwi i posyłając jej rozbawione spojrzenie.
- Co? - Zapytała ze zdziwieniem szatynka.
- Mam dokładnie to samo wrażenie. - Lexi uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo, a potem spojrzała uważnie na naszą zdziwioną przyjaciółkę. - Powiedz, gdzież to się straciłaś na te 15 minut?
- Ja... eee... no... spotkałam znajomych i chwilę rozmawiałam...
- Znajomych?
- Znajomego.
- A konkretniej?
- Luke'a... - Mruknęła dziewczyna przygryzając wargę z jednej strony.
- Jakiego Luke'a? Nie mamy w klasie żadnego... - Lexi zmarszczyła ze zdziwieniem brwi.
- No... Luke to ten blondyn, za którego.... eee... ten, którego poznałam w piątek przed szkołą....
- Ten, za którego mnie sprzedałaś. - Mruknęłam z lekkim wyrzutem przypominając sobie całą sytuację.
- Przepraszam Iv... Myślałam, że będziesz chciała spędzić z Harrym trochę czasu, a Luke jest taki słodki... - Skye spojrzała na mnie z przepraszającym uśmiechem, więc tylko wzniosłam oczy ku górze i westchnęłam cicho.
- No i co takiego ci powiedział?
- ... No tak ogólnie gadaliśmy... Myślałam, że może nie zwróci na mnie więcej uwagi, ale sam do mnie zagadał. I.. - Dziewczyna najwyraźniej chciała coś dodać, ale urwała nagle.
- Skye, albo powiesz nam to teraz po dobroci, albo wyciągniemy to z ciebie siłą. - Lexi pogroziła palcem szatynce. Skye nie była najlepszą aktorką, a kłamcą była jeszcze gorszym, więc na pierwszy rzut oka widać było, że czegoś nam nie mówi.
- No bo...eee... no... Luke zapytał czy też będę na wycieczce... a to znaczy, że on też jedzie, no i ... wiecie... - Zdaje się, że w tym momencie naszej przyjaciółce zrobiło się głupio, że od razu nie wyraziła chęci wyjazdu. No nic, patrząc na jej rozbiegany wzrok nie mogłam się na nią gniewać i w jakimś momencie stwierdziłam, że mam na twarzy szeroki uśmiech.
- Ach... Skye... wiedziałam, że istnieją argumenty, które będą cię w stanie przekonać do wyjazdu... Nie miałam tylko pojęcia, że argument będzie wysoki i o blond czuprynie. - Mruknęłam rozbawiona. Skye bąknęła coś w odpowiedzi, ale zostało to zagłuszone przez przeciągły dźwięk dzwonka. Dziewczyna nie powtórzyła już nic tylko uśmiechnęła się nieśmiało.
Jako, że przez cały dzień nie doczekałyśmy się osób chodzących po klasach z zapisami na wycieczkę, postanowiłyśmy wybrać się do pokoju samorządu, żeby mieć z głowy formalność jaką było wpisanie się na listę. Nie miałyśmy do tej pory okazji odwiedzać samorządu, ale w teorii wiedziałyśmy, gdzie powinien znajdować się ich pokój. Zaraz po lekcjach udałyśmy się pod pokój nauczycielski i szukając w jego okolicy znalazłyśmy drzwi z tabliczką „Samorząd studencki”. Skye lekko zapukała i nacisnęła klamkę wchodząc do pomieszczenia. W środku zastałyśmy dziewczynę o długich włosach w kolorze miodowego blondu, która siedziała przy jednym z biurek z telefonem w ręku. Spojrzenie miała skupione na wyświetlaczu, ale gdy wszystkie trzy wpakowałyśmy się do pokoju wzniosła wzrok na nas i uśmiechnęła się lekko.
- Co tam dziewczyny? Potrzebujecie czegoś? - Zapytała jeszcze zanim którakolwiek z nas zdążyła się odezwać.
- Podobno możemy się tu wpisać na listę chętnych na wycieczkę. - Odpowiedziała jej Lexi.
- Tak, tak... Już... gdzieś tu była... - Dziewczyna zaczęła przerzucać stos kartek leżących przed nią i po chwili z zadowoleniem wyciągnęła w naszą stronę plik kartek. - A nie było u was nikogo?
- Po wpisy? Nie. -
Powiedziałam, podczas gdy Skye odbierała listę.
- Dziewczyny chodziły dzisiaj, ale może nie zdążyły obejść wszystkich klas... W razie czego jutro pewnie też ktoś się przeleci i będzie jeszcze zbierał zapisy. - Uśmiechnęła się lekko i wróciła wzrokiem do swojego telefonu, który w tym momencie zawibrował na stole. Skye stała już pochylona i szukała końca listy, która składała się z kilku kartek spiętych za sobą zszywką. Pierwsze dwie strony były już wypełnione nazwiskami i dopiero na trzeciej zachowało się kilka wolnych linijek. Wszystkie trzy podałyśmy swoje imiona, nazwiska, daty urodzenia i klasy i oddałyśmy listę blondynce, która znowu uraczyła nas uśmiechem i powiedziała bezgłośne „dzięki”, słuchając jednocześnie kogoś w słuchawce telefonu, który miała przyłożony do ucha. Po cichu wyszłyśmy z pokoju, żeby nie przeszkadzać dziewczynie i udałyśmy się do domu.
- Dziewczyny chodziły dzisiaj, ale może nie zdążyły obejść wszystkich klas... W razie czego jutro pewnie też ktoś się przeleci i będzie jeszcze zbierał zapisy. - Uśmiechnęła się lekko i wróciła wzrokiem do swojego telefonu, który w tym momencie zawibrował na stole. Skye stała już pochylona i szukała końca listy, która składała się z kilku kartek spiętych za sobą zszywką. Pierwsze dwie strony były już wypełnione nazwiskami i dopiero na trzeciej zachowało się kilka wolnych linijek. Wszystkie trzy podałyśmy swoje imiona, nazwiska, daty urodzenia i klasy i oddałyśmy listę blondynce, która znowu uraczyła nas uśmiechem i powiedziała bezgłośne „dzięki”, słuchając jednocześnie kogoś w słuchawce telefonu, który miała przyłożony do ucha. Po cichu wyszłyśmy z pokoju, żeby nie przeszkadzać dziewczynie i udałyśmy się do domu.
Wracałyśmy
jak zwykle odprowadzając Skye pod dom. Lexi i ja zwalniając kroku
jeszcze bardziej, jeżeli to możliwe szłyśmy dalej do mnie. Pogoda
o dziwo jak na razie się nie popsuła i chociaż czuć już było
lekki chłód zbliżającej się jesieni, niebo utrzymywało dziś
chabrowy odcień nie zmącony ani jedną białą smugą. Dzisiaj, tak
samo jak wczoraj, kiedy Lexi powiedziała mi o ciągłym braku
spokoju w domu, odprowadzałam ją pod jej dom, a potem ciągnęłam
dalej na spotkanie z kaczkami w parku. Dziewczyna bardzo chętnie
przystawała na moją propozycję posiedzenia w parku, zadowolona, że
nie musi siedzieć w domu i wysłuchiwać kłótni mamy i siostry.
Lexi, która była wyjątkowo wrażliwą osobą, bardzo przejmowała
się takimi sytuacjami. Często przejmowała się nawet, gdy nie
dotyczyły jej samej. Wiem, że zawsze, gdy nie mogłam dogadać się
z braćmi, albo Skye kłóciła się z rodzicami, blondynka
przeżywała to równie mocno jak my. Trudno było mi sobie nawet
wyobrazić jak bardzo musiało ją to boleć, skoro to jej własna
rodzina się kłóciła między sobą i jeszcze próbowały ją w to
wszystko wciągnąć. Lexi to raczej typ introwertyczny, więc nie
płakała mi na ramieniu i nie mówiła w kółko o tym, jak jej
smutno, ale widziałam, że mniej się uśmiechała i częściej była
zamyślona. Dlatego też byłam tak niezwykle wdzięczna mojemu
kochanemu i jak się okazuje nie aż tak niedorozwiniętemu
braciszkowi, który, czekał już chyba, tak, że gdy tylko
przekroczyłyśmy próg domu, żebym mogła odłożyć torbę i wziąć
chleb dla kaczek, pojawił się jakby znikąd przed nami.
- Co tak długo? - Zapytał mnie z lekkim wyrzutem, tak, jakbym się z nim umawiała że wrócę o jakiejś konkretnej godzinie.
- A od kiedy muszę sprintem biegać do domu? - Fuknęłam zła na brata, że naskakuje na mnie bez powodu. On tylko westchnął i z jego twarzy zniknęły oznaki zdenerwowania, które zastąpione zostały przez coś na kształt skruchy.
- Ymmm.... Po prostu czekałem aż przyjdziecie.... - Powiedział drapiąc się po karku.
- A coś się stało, bo właściwie zaraz wychodzimy... Idę odprowadzić Lex i może posiedzimy trochę w parku... Mama miała odłożyć nam chleb dla kaczek...
- No... a długo będziecie tam siedzieć?
- Nie wiem... - W tym momencie stwierdziłam, że Charlie coś kombinuje. To nie tak, żebyśmy ze sobą nie rozmawiali, albo nie obchodziło go, co się ze mną dzieje, ale zwykle nie czatuje na mnie jak wracam ze szkoły tylko po to, żeby stwierdzić, że trochę się spóźniłam.
- Bo... tak się zastanawiałem... jeden z moich kumpli gra dzisiaj w takim barze i może odnośnie tego, o czym wczoraj rozmawialiśmy, chciałabyś się ze mną wybrać posłuchać? - Oczywiście, że nie była to propozycja dla jego jedynej, ukochanej siostrzyczki. Jego wzrok skupiony był na blondyneczce stojącej ramię w ramię ze mną. Na twarz dziewczyny wpłynął lekki rumieniec i nieznacznie skinęła głową.
- Eeee... Iv... myślisz, że kaczki poradzą sobie bez nas przez jeden dzień? - Lexi oderwała wzrok od chłopaka i spojrzała na mnie.
- Żeby to był jeden dzień. - Westchnęłam, wiedząc, że skoro już się przełamali to kolejne spotkania będą już tylko kwestią czasu. Spojrzałam rozbawiona na brata. - Kaczki ci tego nie wybaczą... Mam was już zostawić, czy może chcecie mnie jeszcze pomęczyć tymi rozkojarzonymi spojrzeniami?
- Wiesz jak to uwielbiam. - Charlie dorośle wystawił język w moją stronę, zanim kontynuował. - W sumie jest jeszcze trochę czasu, kumpel zaczyna grać o 18, więc mógłbym podejść do ciebie tak w pół do i przeszlibyśmy się, bo to niedaleko.
- Mi pasuje, zdążymy jeszcze wpaść do parku. - Lexi uśmiechnęła się radośnie. I właśnie za ten szczęśliwy wyraz twarzy dziewczyny uwielbiam Charliego i nie jestem w stanie się na niego gniewać.
- Dobra gołąbeczki. Biorę chleb i wychodzimy. - Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni szukać pieczywa. - Zamknij Charlie! - Zawołałam wesoło i trzasnęłam drzwiami, mimo, że chłopak stał niedaleko. Usłyszałam jego przytłumiony śmiech, gdy łapałam pod rękę Lex.
- Myślałam, że już nigdy tego nie zrobi. - Westchnęłam teatralnie ciągnąc blondynkę w stronę jej domu.
- Co tak długo? - Zapytał mnie z lekkim wyrzutem, tak, jakbym się z nim umawiała że wrócę o jakiejś konkretnej godzinie.
- A od kiedy muszę sprintem biegać do domu? - Fuknęłam zła na brata, że naskakuje na mnie bez powodu. On tylko westchnął i z jego twarzy zniknęły oznaki zdenerwowania, które zastąpione zostały przez coś na kształt skruchy.
- Ymmm.... Po prostu czekałem aż przyjdziecie.... - Powiedział drapiąc się po karku.
- A coś się stało, bo właściwie zaraz wychodzimy... Idę odprowadzić Lex i może posiedzimy trochę w parku... Mama miała odłożyć nam chleb dla kaczek...
- No... a długo będziecie tam siedzieć?
- Nie wiem... - W tym momencie stwierdziłam, że Charlie coś kombinuje. To nie tak, żebyśmy ze sobą nie rozmawiali, albo nie obchodziło go, co się ze mną dzieje, ale zwykle nie czatuje na mnie jak wracam ze szkoły tylko po to, żeby stwierdzić, że trochę się spóźniłam.
- Bo... tak się zastanawiałem... jeden z moich kumpli gra dzisiaj w takim barze i może odnośnie tego, o czym wczoraj rozmawialiśmy, chciałabyś się ze mną wybrać posłuchać? - Oczywiście, że nie była to propozycja dla jego jedynej, ukochanej siostrzyczki. Jego wzrok skupiony był na blondyneczce stojącej ramię w ramię ze mną. Na twarz dziewczyny wpłynął lekki rumieniec i nieznacznie skinęła głową.
- Eeee... Iv... myślisz, że kaczki poradzą sobie bez nas przez jeden dzień? - Lexi oderwała wzrok od chłopaka i spojrzała na mnie.
- Żeby to był jeden dzień. - Westchnęłam, wiedząc, że skoro już się przełamali to kolejne spotkania będą już tylko kwestią czasu. Spojrzałam rozbawiona na brata. - Kaczki ci tego nie wybaczą... Mam was już zostawić, czy może chcecie mnie jeszcze pomęczyć tymi rozkojarzonymi spojrzeniami?
- Wiesz jak to uwielbiam. - Charlie dorośle wystawił język w moją stronę, zanim kontynuował. - W sumie jest jeszcze trochę czasu, kumpel zaczyna grać o 18, więc mógłbym podejść do ciebie tak w pół do i przeszlibyśmy się, bo to niedaleko.
- Mi pasuje, zdążymy jeszcze wpaść do parku. - Lexi uśmiechnęła się radośnie. I właśnie za ten szczęśliwy wyraz twarzy dziewczyny uwielbiam Charliego i nie jestem w stanie się na niego gniewać.
- Dobra gołąbeczki. Biorę chleb i wychodzimy. - Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni szukać pieczywa. - Zamknij Charlie! - Zawołałam wesoło i trzasnęłam drzwiami, mimo, że chłopak stał niedaleko. Usłyszałam jego przytłumiony śmiech, gdy łapałam pod rękę Lex.
- Myślałam, że już nigdy tego nie zrobi. - Westchnęłam teatralnie ciągnąc blondynkę w stronę jej domu.
_______________________________________________________________
dalej brakuje mi Harry'ego :(
Zmartwilas mnie ta swoja informacja ze masz blokade nie wiadomo kiedy pojawi sie rozdział o Ivy. Moje serce krwawi! Nie lubie tej ze informacji. Nie!!!
OdpowiedzUsuńAle niezmiernie się ciesze, ze wrocilas i napisałaś rozdzial tutaj. Brakuje Harrego, gdzie on sie zapodzial? Coś czuje, ze bedzie go duzo jak pojada na wycieczkę. Hihi 😂
No a tak poza tym, to Charlie w koncu wzial sprawy w swoje rece, cale szczęście ze ma tak dobra siostrzyczke, ktora popchnela go do działania. Umililas mi dzien, jak zawsze wtedy kiedy cos Napiszesz, wiec dziekuje Ci za to bardzo :)
Taka jesscze sprawa jest, powiedz jak Ci poszly egzaminy? Bo sprawnie i twardo trzymalam kciuki za Ciebie! :)
Standardowo, napisze ze czekam na następny tak wspanialy rozdzial. :)
a ja jakoś nie odczułam braku Hazzy xD
OdpowiedzUsuńco nie znaczy, że wytrzymam bez niego długo
nawet tak nie myśl xD haha
a tak wgl to na czas kiedy Ivy i Hazza się kłócą to mnie zadowala ta słodkość pomiędzy Lex a Charlie'm <3
kocham i czekam na next
Cudo <333 ~sue
OdpowiedzUsuńRozdział widzę nieźle rozkręcony. :D Czekam na nn również tak wspaniałego :3~Aga
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie,bardzo mnie wciągnęło@love_hariana:D
OdpowiedzUsuńJejku zajebiste
OdpowiedzUsuń*-*
Czekam.na kolejny, fajnie jakby sie pojawił jak najszybciej
Kochaaaam <3Karolina <3
Coraz lepsze rozdziały :-) nie mogę się doczekać następnego <3 Zuza
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :) Już Czekam na kolejny rozdział :P
OdpowiedzUsuńZaznaczam że Świetnie piszesz. Bardzo wciąga :) Pozdrawiam.<3Melaaa:**
jejku, jak zwykle wspaniałe. Rozdział czyta się strasznie lekko i niesamowicie wciąga, aż przeczytałam go kilka razy! Piszesz naprawdę uroczo i nie z niecierpliwością czekam na kolejny, który mam nadzieję pojawi się niebawem.
OdpowiedzUsuńŚciskam,
ZAKEBISTY już nie mogę doczekać się następnego.Weny i czekam nie cierpliwie.!*@zosia_official ^.
OdpowiedzUsuńAwwww *___*
OdpowiedzUsuńjeju mam mętlik w głowie hihi nie mogę się już doczekać kolejnego no:**,ciekawe co będzie w następnym bo ten był boski oczywiście jak zawsze i wgl aghjdhsksb *,* kocham to <33@nxd69
Świetne! Jestem ciekawa jak ta historia się potoczy ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki i weny ♥♡Seo<3
Rozdział cudowny:-D♥♥♥♥♥♥ czekam na kolejny ;-)@bromalikx
OdpowiedzUsuńBLOG WYMIATA, PIĘKNIE PISZESZ, MAGIA , CUD MALINY CZEKAM NA NEXT <3---ANGELA
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam I życzę wam weny. //Kxx
Awww bosko *___*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwoscia :**
@nxd69
Boskie i mocno ciekawe. Nie mogę się doczekać następnego :***
OdpowiedzUsuń