Przepraszam, że tyle to trwało, ale miałam parę rzeczy do pozdawania i zeszło mi parę nocy na naukę.
Od razu mówię, że to jest taki "wstęp" do kolejnych wydarzeń, a coś więcej postaram się dodać niedługo :)
______________________________________________________________
Przetarłam
powoli oczy słysząc budzik. Nie... Nie... Nie...
- Ivory,
skarbie. Czas wstawać. - Mama, jak zwykle pełna energii
wmaszerowała raźnym krokiem do mojego pokoju. W przyszłości będę
bezrobotna i nie będę musiała wstawać... Jęknęłam, wiedząc
co się zaraz stanie. Nakryłam głowę kołdrą, gdy usłyszałam
kroki przemierzające mój pokój. Usłyszałam szelest odsłanianych
zasłon i wiedziałam, że mój pokój został zalany przez światło dzienne.
Parę sekund później ktoś okrutny zaczął zdzierać ze mnie moje
nakrycie.
- Mamoooo...
Założę się, że Max i Blake nadal śpią.... czemu zawsze do
mnie przychodzisz najpierw? Co ja ci takiego zrobiłam? - jęczałam,
ale moja rodzicielka przyzwyczaiła się już chyba do mojego
procesu wstawania, który w głównej mierze polegał na moim
jęczeniu i marudzeniu.
- No
już Ivory, wstań i ubierz się ładnie. - Naburmuszona podniosłam
się do pozycji siedzącej. Jak ja bym chciała odzyskać moją
kołdrę... Dlaczego nie mogę się zamknąć w pokoju? - Może
ubierzesz tę kremową sukienkę? Tak ładnie w niej wyglądałaś.
- Jeszcze słowo matko, a ubiorę się jak dziwka i zobaczymy jak ci
się to spodoba. - Na pewno spodobasz się w niej jakiemuś
chłopakowi, mogę upiąć ci włosy jak chcesz... - powiedziała z
nadzieją. Wystarczy! Nie dość, że co rano tak mnie budzi, a ja
to muszę znosić, to jeszcze chce ze mnie zrobić laleczkę. Ja
wiem, że ona by chciała, żebym miała chłopaka, ale chyba nie
przedyskutowała tego z moimi ochroniarzami, którzy by nie chcieli,
żeby jakikolwiek przedstawiciel płci przeciwnej wrażał choć
minimalne zainteresowanie moją osobą. Taki drobny konflikt
interesów... Będę musiała ją kiedyś uświadomić. Ale jak na
razie... wyglądnęłam przez okno, żeby stwierdzić, że pogoda
wciąż nie chce się popsuć. Podniosłam się ciężko z łóżka,
minęłam z grobową miną mamę i podeszłam do szafy. Otworzyłam
ją i zaczęłam grzebać w celu znalezienia jakiś ubrań. Nie,
wcale nie szukałam kremowej sukienki, w której się komuś
mogłabym spodobać. Wyciągnęłam zwitek ubrań i poczłapałam do
łazienki. Umyłam się i ubrałam w krótkie, a nawet bardzo
krótkie i obcisłe postrzępione spodenki jeansowe i czarny
bezrękawnik z The Clash, który podwinęłam i zawiązałam lekko z
boku supeł, tak, żeby odsłaniał trochę skóry pomiędzy
koszulką a spodenkami. Natapirowałam lekko włosy i zrobiłam
fryzurę w stylu „artystyczny nieład”, inaczej mówiąc
„właśnie wyszłam z łóżka i zamierzam zaraz tam wrócić”.
Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że mam jeszcze chwilę
czasu, więc dla dopełnienia efektu namalowałam kocie kreski,
wytuszowałam mocno rzęsy i musnęłam usta krwistą szminką. Z
bojowym nastawieniem i zadowolonym uśmiechem na ustach opuściłam
łazienkę. Cóż, nie mam ciuchów „na dziwkę” więc to musi
wystarczyć. Będę tak robić za każdym razem, jak będzie
ingerować w mój ubiór! Stanęłam przed lustrem i przyjrzałam
się końcowemu efektowi. Przygryzłam lekko dolną wargę i
przymrużyłam oczy. Tak! Dziewczyna, która patrzyła na mnie z
drugiej strony lustra, była dokładnie tym, co chciałam osiągnąć.
Jest tylko jeden problem... Jak mnie tak zobaczą, to nie pozwolą
mi wyjść z domu. Ani mama, ani moi bracia. Ale jak mnie tak nie
zobaczą, to nie będę miała z tego żadnej satysfakcji...
Spojrzałam znowu na zegarek... za dziesięć minut przyjdzie Lex...
Założyłam wojskowe, czarne, skórzane buty ponad kostkę.
Poprzyglądałam się sobie jeszcze ze wszystkich stron i gdy
nadszedł czas przyjścia mojej przyjaciółki, wyjrzałam przez
drzwi, czy nikogo nie ma na korytarzu i wyszłam z pokoju biorąc
torbę. Zeszłam na dół i usłyszałam odgłosy rozmowy
dobiegające z kuchni. Tak! Wzięłam głęboki wdech i bardzo
szybko wymyśliłam pod jakim pretekstem mogę wejść do kuchni.
Pewnym siebie krokiem wkroczyłam do pomieszczenia, gdzie siedziała
moja mama i trójka braci. Rozmawiali o czymś, ale jak tylko mnie
zobaczyli zamilkli.
- Wychodzę.
- powiedziałam i zwinęłam jabłko z miski stojącej na blacie
niedaleko wejścia.
- Ivory!
Nie możesz tak wyjść... wyglądasz jak... jak dziewczyna do
towarzystwa! - wiedziałam, że nie powie „jak dziwka”, ale to
właśnie miała na myśli. Uśmiechnęłam się do niej i już
miałam coś powiedzieć, ale zobaczyłam jak Max wstaje i zaczyna
iść w moją stronę.
- Nigdzie
tak nie pójdziesz, mała.
- Bo
co?
- Bo
w szkole jest za dużo... - zamilkł.
- Kogo?
- uśmiechnęłam się, wycofując się jednocześnie.
- Kurwa,
Ivory. Wszyscy faceci będą chcieli się do ciebie dobrać. -
powiedział już ciszej, jak wyszliśmy na korytarz. W tym momencie
zadzwonił dzwonek, więc rzuciłam się do drzwi, zanim Max zdążył
mnie złapać.
- Przecież i tak nikomu nie pozwolicie się zbliżyć... - mruknęłam chwytając za klamkę.
- Mała, wracaj... - powiedział ostrzegawczym tonem.
- Pa
Max. - zawołałam jeszcze, prawie zwalając z nóg Lexi, która
stała przed drzwiami. Wypadłam z domu, wpadając na
zdezorientowaną dziewczynę, zatrzasnęłam drzwi i złapałam
blondynkę za rękę, ciągnąc ją szybko przed siebie.
- Iv...
wow... co się stało? - zapytała, nie do końca wiedząc, od czego
ma zacząć.
- Mama,
bracia... ja nie chcę się z nimi kłócić, ale w jakiś sposób
muszę określić moją niezależność...
- Aha...
no dobra... to co konkretnie się stało?
- Wiesz
jak ja nie cierpię wstawać? - Lexi pokiwała głową. - No
właśnie... wiesz jaki mam wtedy nastrój? - znowu skinięcie. -
Mama przyszła mnie budzić i znowu zaczęła trajkotać, żebym się
jakoś ładnie ubrała... no i tak mnie coś podkusiło... ubrałabym
się bardziej jak dziwka, żeby jej raz, a porządnie pokazać, ale
nie mam odpowiednich ubrań. - zaśmiałam się pod nosem.
- A
co na to twoi bracia?
- A
widzisz, to też jest zabawne... Bo mama mówi, żebym się ładnie
ubrała, bo chciałaby żebym sobie jakiegoś uroczego chłopaka
znalazła, za to oni, robią wszystko, żeby żaden się nie
zbliżył. Ironia, nie uważasz? - obie zaczęłyśmy się śmiać,
aż doszłyśmy pod dom Skye. Dziewczyna zaraz jak jak tylko
zadzwoniłyśmy, pokazała się w drzwiach, krzycząc „Pa, mamo!”
i znieruchomiała patrząc na mnie.
- Ivory?
To.. ty? - zapatrzyła się, skanując wzrokiem każdy szczegół
mojego dzisiejszego wyjątkowo nietypowego wizerunku.
- Chodź
Skye.... wyjaśnię ci po drodze. - powiedziałam ze śmiechem.
Po
drodze znowu opowiedziałam zdarzenia dzisiejszego poranka i koniec
końców, gdy docierałyśmy do muru otaczającego szkołę, szatynka
wyraziła pełne zrozumienie i poparcie dla moich działań.
- Twoja
mama i bracia musieli przeżyć atak serca. - zaśmiała się Skye,
gdy już skończyłam. - ... bo wiesz... teraz jakby z daleka
krzyczysz: „Weź mnie!” do wyobraźni każdego mijanego
chłopaka.
- No
i proszę, tyle wkurzonych osób za jednym razem. - uśmiechnęłam
się triumfalnie.
- No
i na pewno spodobasz się temu chłopakowi z wczoraj. - mruknęła
Skye i puściła mi oko.
- Co?
- On jest zdecydowanie ostatnim chłopakiem, któremu chciałabym
się spodobać
- Patrz.
Stoi tam i się na ciebie gapi. Powiedziałabym nawet, że się
ślini, ale musiałybyśmy podejść bliżej. - kiwnęła głową w
stronę parkingu, gdzie stało moje lokate nieszczęście i
bezczelnie się gapiło. W końcu jakby się ocknął i wyszczerzył,
gdy zobaczył, że się na niego patrzę.
- Hej,
kocie, wyglądasz dziś cholernie seksownie! - wrzasnął, a wzrok
ludzi zebranych na parkingu i w okolicy skupił się... na mnie. Ja
wcale nie chcę być w centrum uwagi. Głupi! Normalnie bym sobie
poszła, ale on się tak bezczelnie wyszczerzał w naszą stronę...
- A
ty jak zwykle wyglądasz jakbyś miał cholerę! - krzyknęłam w
jego stronę i pomaszerowałam w stronę wejścia do szkoły.
___________________________________________________________
dajcie znać jak się podoba ^^
Cuuuudo *-* Czekam na next :))
OdpowiedzUsuńHahaha, padłam na końcu :D czekam na kolejne cudo ~xoxo~
OdpowiedzUsuńJejku. Trafiłam na tego bloga przez przypadek i od razu zawładnął moim sercem. Świetna fabuła i postacie. Ivory jako główna bohaterka jest świetna. Chyba trochę przypomina mi mnie. Taka tam subiektywna uwaga :D Mam tylko małą rozkmine.Nie chce wyjść na jakąś ułomną ( i tak pewnie tak wyjdę ) ale poguhilam się jakie relacje panują między że tak ujme głównymi bohaterami. Niby zayn z iv a Harry z lex. Ale po tej końcówce chyba nie do końca mam rację. Bo to jednak lokowate nieszczęście sliniło się na widok iv. .. jestem autentycznie zaciekawiona :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wenyyyy. No i oczywiście czekam na next! :P <3
ha! bo to jest właśnie tricky part jeśli chodzi o początek opowiadania. cóż... właśnie nie byłam pewna czy będzie to jasne, ale jak nie jest do końca to już mówię. Lexi jest blondynką, a Ivory jest ruda. Natomiast bracia Ivory wszyscy są blondynami, więc jak się na tę grupkę patrzy z daleka, to wygląda, że to Lexi jest siostrą a nie Ivory, bo jest po prostu podobniejsza :) no a Harry i reszta widzą ich tylko z daleka, więc... tak założyli, że to Lexi jest ich siostrą :)
Usuńmam nadzieję, że teraz wszystko jest jasne :D
dzięki za komentarz^^
Dzięki, czyli jednak wyszłam na ułomną :D
UsuńDobra, teraz przynajmniej będę to ogarniać tak jak ma być. .. szkoda jednak, że Ivory nie bd z Zaynem... Zayn to ideał. Ideał pod każdym względem...Wcale nie rzucam żadnych aluzji, wcale...ale jeśli pisalabys jakieś inne ff czy coś to miej to na uwadze :P
Dziękuje za wyjaśnienie i naprawdę czekam na next :D
właśnie piszę też opowiadanie o Zaynie, ale wydaje mi się, że nawet mi tam komentarz zostawiałaś :D tam gdzieś po prawej jest link do niego w razie czego ^^
Usuńa w ogóle daj spokój, bardzo mi zależy, żeby to właśnie wszystko było jasne, a wiesz jak to jest, człowiek sobie powymyśla różne sceny i potem mam to wszystko w głowie i nie wiem czy wszystko piszę, czy coś omijam bo wydaje mi się, że jest jasne bo po prostu mam to przed oczami :P może znajdę zdjęcia braci Ivory i Lexi i je wstawię to będzie lepiej widać :D
dzięki i za odezwanie się i za mówienie co nie pasuje :D