Cześć kociaki
Znowu trochę spóźniony, no ale co poradzić...
ja nie jestem w stanie się zorganizować najwyraźniej
no nic...
enjoy
_______________________________________________________________________
Po
większości dnia stwierdziłam, że to chyba nie był najlepszy z
moich pomysłów. Co lekcję czułam na sobie spojrzenia męskiej
części klasy, a na przerwach męskiej części szkoły. Gdyby to
jeszcze było bierne przyglądanie się. Regularnie ktoś mnie
zagadywał. Parę razy mignęły mi również ciskające piorunami we
wszystkich chłopaków spojrzenia moich braci. Chyba będę miała
kłopoty jak wrócę do domu... Dziewczyny za to chodziły ze mną z
bananami na twarzach, które próbowały ukryć wyłącznie, gdy padł
na nie złowrogi wzrok któregoś z moich braci. Właśnie
siedzieliśmy na ostatniej lekcji i notowaliśmy zadanie domowe z
historii. Starszy, dość sympatyczny profesor dyktował nam, co mamy
przeczytać na następną lekcję i na czym skupić szczególną
uwagę. Zaraz będzie dzwonek... i nareszcie weekend... i jutro nikt
mnie nie obudzi! Wiem, że trochę za bardzo się tym ekscytuję,
skoro ledwo tydzień temu skończyły się wakacje, ale ja już tak
mam. Profesor podziękował nam za uwagę w idealnym momencie, bo
zaraz po jego życzeniach miłego weekendu rozbrzmiał dźwięk
sygnalizujący wolność.
- Zaraz
was dogonię, tylko wezmę książkę z szafki. - oznajmiła nam
Lexi, gdy wychodziłyśmy z sali i poszła w stronę szafek. Razem
ze Skye powoli wyszłyśmy przed szkołę.
- Hej,
kochanie, wymienisz się ze mną? - usłyszałyśmy chrypiący głos
za plecami. O nie, tylko nie on... - Odwróciłyśmy się, żeby
zobaczyć dwóch chłopaków, którzy właśnie odepchnęli się od
ściany i zaczęli zbliżać się w naszą stronę.
- Co?
- zapytała nie rozumiejąc, czego chce.
- Nie
mówiłem do ciebie. - warknął. Skierował spojrzenie na lekko
uśmiechniętą Skye, która lustrowała go wzrokiem. O nie, Skye,
błagam cię... - Oddam w twoje śliczne rączki mojego kumpla. -
uśmiechnął się wskazując na dobrze zbudowanego blondyna o
ciemnych oczach i włosach opadających lekko na czoło. Popatrzyłam
na Skye. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Najwyraźniej trafił w jej gust. Westchnęłam głośno i
odwróciłam się, mając nadzieję, że przynajmniej Lexi dołączy
do mnie.
- Pewnie,
a co chcesz w zamian? - słyszałam głos szatynki, która właśnie
włączyła tryb „słodziak”. Oczami wyobraźni widziałam jej
uroczy uśmiech. Kąciki moich ust powędrowały do góry i
wzruszyłam ramionami. W sumie co mi tam? Przecież mnie to nie
dotyczy, nie? A może Skye tego właśnie potrzebuje? Zrobiłam
kilka kroków, zanim usłyszałam znowu głos szatyna.
- Wymienię
się za twoją koleżankę. - stanęłam w półkroku i zrobiłam
zwrot na pięcie. Co on właśnie powiedział?
- Jasne,
czemu nie? - usłyszałam głos tej zdradzieckiej żmii. Sprzedała
mnie za jakiegoś blondyna? Popatrzyłam z rosnącym przerażeniem
na wyszczerzonego idiotę, który właśnie się do mnie zbliżał.
- To
go bierz. Miłej zabawy. - zbliżał się do mnie, a ja powoli się
cofałam. - Chodź kocie.
- Niby
gdzie? - prychnęłam, rozmyślając nad tym, jak wyminąć
chłopaka.
- Jedziesz
ze mną.
- Nie,
nigdzie z tobą nie jadę. - chłopak spychał mnie w stronę
parkingu, aż wpadłam na coś, a na jego twarz wpłynął
triumfalny uśmiech. Obejrzałam się, żeby zobaczyć co mi
zagradza drogę ucieczki. Motor? Spojrzałam na chłopaka trochę
przestraszonym wzrokiem. Jak to jest, że jak któryś z moich braci
jest naprawdę potrzebny to nigdy go nie ma?
- Chyba
nie boisz się motorów?
- Nie.
– Odpowiedziałam krótko. Oczywiście, że się nie bałam, sama
chętnie kupiłabym sobie taki, ale obawiam się, że moja mama
dostałaby zawału. - Boję się kierowcy. - Chłopak uśmiechnął
się pod nosem.
- Wskakuj.
- Spadaj.
- Kurwa,
naprawdę chciałem po dobroci...
- Wymieniając
mnie za kolegę?
- ...
ale zapomniałem o twojej delikatnej naturze. - Zbliżył się i
szybkim ruchem złapał mnie pod uda, tak gwałtownie, że myślałam,
że walnę głową w asfalt, ale w ostatniej chwili złapałam się
jego ramion. Szatyn uśmiechnął się zadziornie.
- Puść
mnie. - powiedziałam cicho... coś za cicho... gdzie uciekła moja
pewność siebie? Czemu teraz? Chłopak przycisnął mnie mocniej do
swojego ciała i przerzucił nogę przez motor. Usadowił się na
siodełku i puścił mnie. Ręce przełożył gdzieś do przodu i
zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam pomruk
silnika. Gwałtownie puściłam jego kark, chcąc zejść, ale
chłopak jednym ramieniem mnie przytrzymał.
- Trzymaj
się mocno, bo spadanie przy dużych prędkościach nie jest
przyjemne. - mruknął nachylony koło mojego ucha, a motor się
poruszył.
Dlaczego
pech uczepił się właśnie mnie? Jak to się w ogóle stało?
Siedziałam okrakiem na praktycznie nieznanym mi chłopaku, o którym
wiem tyle, że lubi mnie wkurzać i obejmuję go z całej siły, żeby
nie zlecieć z pędzącej bestii. Nie wiem nawet, gdzie jedziemy. Kto
wie, czego on w ogóle chce? Z jakiegoś powodu do głowy przychodzi
mi tylko jeden pomysł, który ma wiele wspólnego z jego różnymi
dwuznacznymi komentarzami i scenerią w stylu: gdzieś głęboko w
ciemnym lesie. Jechaliśmy przez miasto, najpierw przez centrum, a
potem przejechaliśmy przez przedmieścia, aż zostawiliśmy za sobą
tabliczkę z nazwą miejscowości. Po jakimś czasie jazdy
przytuliłam się mocniej do chłopaka, bo zaczęły mnie plecy boleć
od ciągłego odchylania się do tyłu, bo lokaty był cały czas
pochylony lekko do przodu. Najpierw przytrzymywałam się za jego
ramiona, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i ostatecznie
zanim opuściliśmy miasto, siedziałam mocno wtulona w jego tors, z
rękami pod jego skórzaną kurtką i głową opartą na jego
ramieniu. Chyba wdychanie jego zapachu mnie otumaniło... A swoją
drogą fajnie pachniał. Jakby mydłem i lekko fajkami.
- Jak
ty się w ogóle nazywasz? - oderwałam policzek od jego ciepłego
ramienia i zbliżyłam usta do jego ucha, żeby mnie usłyszał.
- Harry...
A ty kocie?
- Garfield.-
mruknęłam w jego szyję, znowu mocniej się w niego wtulając.
W
końcu maszyna zwolniła i się zatrzymała. Oderwałam głowę od
jego ramienia i wyciągnęłam ręce spod jego kurtki, uwalniając
ciało chłopaka z moich objęć.
- Mogłaś
je zostawić. - usłyszałam mruknięcie nad głową.
Poczułam
jak jego dłonie zaciskają się na moich bokach. Z łatwością
podniósł mnie zsadzając z motoru. Sam też zsiadł i spojrzał na
mnie triumfalnie.
- A
teraz chodź, zabawimy się trochę. - szeroki, leniwy uśmiech
wdarł się na jego twarz. Troszeczkę jak uśmiech Grincha, na
wieść o tym, że świąt nie będzie. Chwycił mocno moją rękę
i pociągnął w tylko sobie znanym kierunku. Zaczęłam rozglądać
się po okolicy i nasłuchiwać. Byliśmy na czymś w rodzaju
leśnego parkingu, a gdzieś w tle rozbrzmiewała lekko przytłumiona
muzyka. O nie... czy on mnie przywiózł na imprezę?
- Puść
mnie. - stanęłam i postawiłam mu bierny opór. Chłopak z lekkim
zdziwieniem spojrzał na mnie.
- Co
się dzieje?
- Puść
mnie. Nie chcę tam iść.
- Przywiozłem
cię na najlepszą imprezę na początek roku, a ty marudzisz?
- Nie
lubię imprez... - mruknęłam.
- A
ja lubię. A ty kocie, jesteś ubrana idealnie jak na jakąś dziką
imprezę. - przeskanował moją sylwetkę wzrokiem i uśmiechnął
się. - A jak nie pójdziesz, to cię zaniosę... - pociągnął
mnie, a moje nogi się poddały i tym sposobem znowu podążałam za
Harrym w stronę muzyki.
- Dlaczego
nie wziąłeś sobie jakiejś dziewczyny, która chciałaby spędzić
z tobą czas, co? Będziesz prawdopodobnie jedyną osobą, którą
względnie kojarzę, więc na tobie skupi się moje narzekanie.
- Skarbie,
ja wiem, że tak naprawdę bardzo chcesz spędzić ze mną czas, a
po paru shotach przestaniesz marudzić.
__________________________________________________________________________
a teraz macie niepowtarzalną okazję, żeby napisać mi co myślicie :D
dalej, wiem, że tak w głębi tego chcecie :D
Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D
OdpowiedzUsuńKocham! Czekam tylko kiedy Harry się dowie ze uwzią sie na ,,nietykalna'' a nie na jej przyjaciółkę, czekam na next ~xoxo~
OdpowiedzUsuńNo to tak.
OdpowiedzUsuńZacznę może od tego, że rozdział jest świetny, ale to było do przewidzenia.
Nadal ubolewam skrycie (już właściwie nie) nad tym, że to nie Zayn... ale chyba będę musiała się z tym pogodzić w końcu. Nie mogę przecież tak generalizować chłopaków... biorę to na klatę :P
W końcu ogarnęłam, który to twój drugi blog, bo zresztą go obserwuje, ale. .. kurcze. Całkowicie inny sposób pisania i z początku myślałam, że prowadzą go dwie inne osoby. Tak, wiem. Nie grzesze inteligencją :p
Ale nie zbaczajmy z drogi. .. wróćmy do tematu!
Naprawdę podoba mi się, w jaki sposób prowadzisz tego bloga. Sądzę, że młodzieżowy slang jak i sama fabuła sprawia, że jest on przystępny w czytaniu i młodzież, do której się zaliczam, zresztą ty pewnie też może w prosty sposób utożsamiać się z bohaterami i przeżywać tą historię na nowo w swojej głowie. No i dzięki temu twoje postacie po prostu nie irytują na każdym kroku. Chwała ci za to! :D
Brzmi to jak jakaś rozprawka, o nie. .. zbyt dużo lekcji polskiego. :/
Dobra, kończę mój nędzny wywód, bo przynudzam samą siebie.
A więc tradycyjnie już: pozdrawiam i czekam na next !:P
O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńo boże co tu się dzieje????????!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJezus skąd tu bierzesz te wszystkie pomysły?!
Co za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Cudowne. Świetny pomysł na opowiadanie. Jesteś genialna :D Chcę więcej! Mam nadzieję, że Iv się nie upiję i nic z Harrym brzydkiego nie będzie robić, bo on chce ją zranić, błagam. Z niecierpliwością czekam na next :D ~Kinga
OdpowiedzUsuń