Hej kociaki!
Wiem, że znowu długo mi to zajęło.
Przepraszam Was, ale ja naprawdę nie mam zdolności organizacyjnych.
No trudno....
Rozdział trochę przegadany, ale myślę, że kolejny będzie lepszy, więc potraktujcie to jako wstęp :)
________________________________________________________________________
W
końcu naszym oczom ukazała się spora polana, na środku której
płonęło już duże ognisko. W około niego kręciło się sporo
ludzi, których po zaledwie tygodniu miałam marne szanse kojarzyć,
ale podejrzewałam, że są z naszej szkoły. Impreza zapewne nie
trwała zbyt długo, bo ludzie chodzili jeszcze w sposób całkiem
skoordynowany. Nie było zresztą specjalnie późno. Gdyby nie
zdecydowany uścisk szatyna pewnie znowu stanęłabym jak wryta. Gdy
tak przyglądałam się powiększającemu się tłumowi uczniów
dotarło do mnie, że przecież może się tu znaleźć któryś z
moich braci... A jak zobaczą mnie z Harrym na imprezie, o której
nic im nie powiedziałam, bo skąd miałam wiedzieć, a no cóż...
być może mój strój sugeruje coś wręcz przeciwnego. Mam
przechlapane. Już co najmniej podwójnie.
- Długo
tu będziemy? - zapytałam smętnie, wiedząc, że nawet gdyby
niespodziewanie szatyn okazał się miły i odwiózł mnie szybko do
domu, to i tak będę miała kłopoty.
- Całą
noc. - uśmiechnął się zadowolony. No tak... a czego ja się
spodziewałam.
- Zabiją
mnie... - mruknęłam.
- Kto?
- Nieważne...
- Dlaczego
ktoś miałby cię zabijać za bycie na imprezie? - zapytał
spoglądając na mnie.
- Nie
mów, że nagle interesuje cię moje zdanie. - warknęłam zła i na
siebie i na chłopaka. Jakby mnie nie napastował tak pod szkołą
to by mnie tu nie było... A ja... mogłam odejść spod szkoły
szybszym i bardziej zdecydowanym krokiem, nie odwracając się do
niego w ogóle. Chłopak zatrzymał się całkowicie i odwrócił
się przodem do mnie.
- To
twoja wina. - mruknął patrząc mi w oczy. Jak to moja wina? Coś
mu się chyba pomieszało... Moje niezadowolenie przeszło w
zdziwienie.
- Co
ja ci niby zrobiłam!? W ogóle nie wchodzę ci w drogę... jeśli
chodzi o ten pierwszy dzień to nie moja wina, więc o co ci chodzi?
- Właśnie
o to chodzi... Cały tydzień próbowałem z tobą pogadać, a ty
tylko zwiewasz jak mnie widzisz...
- Co?
- Teraz naprawdę mnie zdziwił.
- Może
tobie wydaje się to debilnym pomysłem, ale pomyślałem, że tak
poza szkołą będzie łatwiej... - Mruknął lekko zrezygnowanym
głosem. Ok... Tak sobie myślę, że chyba jestem głupia, ale
patrząc na chłopaka i jego trochę żałosną minę, pomyślałam,
że to słodkie. Wiem, że jest wkurzający i praktycznie zmusił
mnie do przyjazdu z nim tu, ale... cóż... inaczej siedziałabym w
domu słuchając kazań moich braci i mamy na temat... przyzwoitego
ubierania się w miejscach publicznych...
- Chcesz
ze mną rozmawiać? - Chciałam się upewnić, czy na pewno nic mi
się nie pomyliło.
- No,
mówię przecież... Chciałem w szkole, ale... - Potwierdził, ale
zaraz potem mu przerwałam.
- Mogę
zostać, ale są dwie sprawy... - Chłopak rozchmurzył się nieco i
spojrzał na mnie wyczekująco. - Będziesz mnie musiał potem
odwieźć, bo jesteśmy dobre kilkanaście kilometrów za miastem,
nie mówiąc już o okolicach szkoły, a nie uśmiecha mi się
spacer nocą.
- Nie
ma sprawy, przywiozłem cię, to oczywiste, że odstawię cię z
powrotem.
- No
nie takie oczywiste dla wszystkich, jak się okazuje... Szczególnie
jak się schleją i znajdą dziewczynę na noc. - Harry pokiwał
głową.
- Może
masz rację... Ale możesz liczyć na odwiezienie... a drugie?
- Muszę
zadzwonić do przyjaciółki, bo jak ktoś u mnie w domu się dowie
to... uduszą mnie, a potem dostanę szlaban na wieczność...
- Co
ty masz za rodzinę? Ja co weekend wracam skacowany z imprezy, a
czasem nie śpię w domu przez większość tygodnia i nikt nie robi
o to wielkiego halo...
- Nie
pytaj nawet... - westchnęłam i wygrzebałam z torby telefon.
- Lex?
- Iv?
Co się z tobą stało? Wiedziałam przed szkołą Skye uwieszoną
na jakimś blondynie, a ty przepadłaś jak kamień w wodę. Skye
powiedziała mi tylko, że jesteś w... eee... „dobrych i
przystojnych rękach”.... Wszystko w porządku, skarbie? - mówiła
z niepokojem w głosie. Następnym razem nie odstępuję Lexi na
krok... Ona by mnie broniła...
- Nie...
jest ok... potem ci powiem dlaczego, ale mam prośbę... jakby co,
to śpię dzisiaj u ciebie... gdyby moja mama, albo ktoś pytał,
błagam cię... kryj mnie, bo wiesz, że już cały dzień gotowi
byli mnie zabić. - Miałam na myśli oczywiście moich braci,
którzy cały dzień kręcili się patrząc na mnie z pretensją
obecną w ich oczach.
- Nie
ma sprawy. Ale... na pewno wszystko dobrze? Słuchaj... jak nie
możesz mi normalnie powiedzieć, bo ktoś cię słucha, to powiedz
„tak” jeśli jest wszystko ok, albo „nie” jeśli coś jest
nie w porządku, byłabym spokojniejsza, wiedząc, o co chodzi, ale
powiedz mi przynajmniej to.
- Najpierw
zupełnie nie, ale teraz sama nie wiem... może tak... - Kochana
Lex... gdybym była w tarapatach na pewno by mnie uratowała. - Nie
martw się... W razie czego zadzwonię, dobra? Dzięki Lexi, jesteś
niezastąpiona.
- Mam
nadzieję, że nic ci się nie stanie, bo wiesz, że będzie mnie to
męczyć potem. Daj mi znać, czy wszystko jest ok, dobra?
- Jasne,
pa.
- Pa,
trzymaj się. - Rozłączyłam się. Musiałam jeszcze stawić czoła
mojej mamie. Niechętnie wybrałam jej numer i przyłożyłam
telefon z powrotem do ucha. Po kilku sygnałach usłyszałam jej
głos.
- Tak?
- Cześć
mamo.
- Ivory,
gdzie ty jesteś? Przecież już dawno skończyłaś lekcje.
- Wiesz,
jeśli nie byłby to problem to zostałabym dziś na noc u Lexi...
Nathalie wróciła i robimy babski wieczór... Jest pierwszy weekend
roku szkolnego, więc nie mamy jeszcze nic do nauki, także to chyba
najlepszy termin.
- Ivory...
wiesz, że musimy poważnie porozmawiać na temat twojego zachowania
rano?
- Wiem
mamo... Ale możemy zrobić to jak wrócę? - jęknęłam, bo
wiedziałam, że mama gotowa jest dać mi wykład przez telefon i
chociaż byłam pewna, że Harry czekający w pobliżu nie
usłyszałaby tego, czułabym się głupio dostając reprymendę
przy nim.
- No
dobrze, ale nie myśl, że to cię ominie...
- Nie
myślę. Pa mamo.
- Pozdrów
Nathalie. Pa.
Wyłączyłam
się i włożyłam telefon z powrotem do torby. Już miałam
powiedzieć chłopakowi, że jestem gotowa, ale podniosłam na niego
wzrok i zobaczyłam, że znowu bezczelnie się wyszczerza.
- Co?
- warknęłam, nie będąc pewna, czy nie powinnam zacząć żałować
decyzji zostania z szatynem.
- Nic.
- Uniósł ręce do góry w geście obronnym. - Lubię jak
dziewczyny kłamią tylko po to, żeby móc spędzić ze mną upojną
noc. - Uśmiechnął się i mrugnął do mnie. A mi zaczęło
wydawać się, że może nie jest taki zły... Co stało się z moją
intuicją? Zmrużyłam oczy i już chciałam mu coś powiedzieć,
ale gwałtownie odwróciłam się i zdecydowanym krokiem skierowałam
się w stronę ścieżki, którą tu przyszliśmy.
- Czekaj.
- Znowu, wbrew mojej woli, zostałam zatrzymana. Chłopak odwrócił
mnie w swoją stronę. - Miałaś najpierw ze mną porozmawiać, a
dopiero potem mnie nie lubić.
- Nie
wiem, czy nerwowo wytrzymam tę rozmowę... - mruknęłam patrząc z
byka na Harry'ego.
- Mam
to samo, ale nie narzekam... a teraz chodź. - Pociągnął mnie za
rękę w stronę jakiejś grupki ludzi. Szłam za nim posłusznie z
jednego powodu: Harry został wyposażony w silne narzędzie
perswazji, czyli wzrost i mięśnie, z którymi ciężko było mi,
takiemu krasnalowi, dyskutować. I właśnie przez to po chwili
zadowolony szatyn zatrzymał się przed grupą uczniów, którzy
rozstąpili się robiąc nam miejsce.
____________________________________________________________________
and now it's your turn to write!
comment, please?
:D
kooochamm <33 czekam na next i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńCo za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!!! Czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńAaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
cud miód i malina :D czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńJaram się rozdziałem omg!
OdpowiedzUsuńKocham Ciebie i tego bloga ♥
To jeden z lepszych jakie czytam
Rozdział niesamowityczekam na next kochana
OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam <3 !
O cholera, to jest świetne, genialne!! Kolejny znakomity rozdział, aż się ucieszyłam widząc, że jest, co poczytać :)//Kxx
OdpowiedzUsuń