#
Harry
Cały
czas mi uciekała. Gdy tylko rudzielec mignął mi gdzieś w tłumie,
zaraz znikał. Chciałem do niej tylko podejść i zagadać, ale jak
na złość jedyne co dostawałem to jej przelotne spojrzenie, które
odwracała, gdy tylko mnie zobaczyła. Kurwa mać.
Czwartek,
w końcu... Właśnie skończyliśmy lekcje. Szliśmy spokojnie
podwórkiem szkolnym, żeby zapalić za szkołą, gdy Zayn szturchnął
mnie w ramię. Popatrzyłem na niego, a on stał uśmiechnięty
wpatrując się w jakiś punkt, koło sali gimnastycznej.
- Zgadnij, kto
właśnie się poci na boisku? - zapytał. Przypatrzyłem się
uważniej i zobaczyłem ten palący kolor włosów ujarzmionych w
kucyku, który właśnie podskakiwał to w jedną, to w drugą
stronę, gdy jego właścicielka biegła truchtem wokół boiska.
Wyszczerzyłem się do bruneta i złapałem Nialla za ramię, żeby
skierować go w stronę trybun. Zaraz byliśmy na miejscu i wygodnie
się rozsiedliśmy, tak, żeby mieć dobry widok na dziewczyny. Niall
włożył palce do ust i głośno gwizdnął. Widzieliśmy nagłe
zdezorientowanie całej grupki, aż w końcu dostrzegły nas.
Uśmiechnęliśmy się szerzej.
- Dawaj
Davis! - zawołał Zayn.
- Biegnij
kocie, biegnij! - wrzasnąłem.
Dopingowaliśmy
dziewczyny jeszcze przez kilka okrążeń, szczególnie, gdy zbliżały
się do trybun, ale w końcu Morgan kazała się nam uciszyć albo
sobie pójść. No i tyle radochy nam przepadło... ale mimo wszystko
zostaliśmy. Liczyłem na to, że skoro ich obstawa skończyła
lekcje, to dziewczyna nie ucieknie mi i w końcu z nią pogadam. Gdy
usłyszałem gwizdek, sygnalizujący koniec zajęć, wstałem i
przeskoczyłem przez resztę ławek i pobiegłem za oddalającą się
w stronę szatni dziewczyną.
- Hej,
kocie, może pomóc ci z prysznicem? - powiedziałem, ale dziewczyna
nic mi nie odpowiedziała, a nawet się nie odwróciła. - Ty chyba
mnie nie ignorujesz? - to było z jednej strony nawet zabawne, ale
normalnie wkurwia mnie, gdy ktoś mnie ignoruje. Kurwa, olewa mnie.
O, nie, kocie. Mnie się nie ignoruje. Jak nie chcesz po dobroci, to
sama jesteś sobie winna. Dogoniłem ją i złapałem za ramię
obracając dziewczynę w swoją stronę. Nie spodziewała się tego.
Uśmiechnąłem się zwycięsko. - Przyjmuję milczenie za „tak”,
więc chodź ze mną, lepiej się czuję w męskiej łazience. -
powiedziałem i pociągnąłem ją w stronę wejścia do szatni dla
chłopaków.
- Zostaw
mnie w spokoju idioto. - zaczęła się wyrywać, ale nie miała ze
mną szans.
- Dziękuję,
teraz, gdy się do mnie odzywasz, czuję się o wiele lepiej.
- Puść
mnie! Nie chcę z tobą nigdzie iść... - mówiła marudnym tonem.
Zatrzymałem się i spojrzałem na nią.
- Wiesz,
kocie, ja tylko chciałem z tobą pogadać, ale nie ułatwiasz mi
tego. - Dziewczyna jest frustrująca. Nie zamierzałem jej nic
robić... przynajmniej nie teraz... ale czy ona nie może się
zachowywać jak inne? Byłoby mi łatwiej...
- Dzięki
ci stwórco, że nie jestem uważana za łatwą. - Wzniosła oczy ku
górze.
- I
po co mi to było? - mruknąłem. Dobrze, że ona nie jest siostrą
Davisów, bo jak by była, pewnie bym się założył z Lou i bym
kurwa teraz płakał z powodu takiego wkurwiającego obiektu
zakładu.
- To
o czym chciałeś porozmawiać? - uśmiechnęła się przymilnie.
- Kurwa.
Mać. Jak długo jesteś w stanie wkurzać człowieka? -
przejechałem ręką po twarzy. Nie zdawałem sobie sprawy, że rudy
jest na prawdę taki wredny.
- Długo.
Mam lata praktyki za sobą. Wkurzałam już lekarza w czasie porodu.
Tak długo buntowałam się przeciwko oczekiwaniom tych wszystkich
ludzi, żebym zaczęła oddychać, że w końcu dostałam w tyłek.
- Nie
dziwie mu się, chętnie zrobiłbym to samo. - Uśmiechnąłem się,
wspominając jej tyłek opięty dręczącą mnie sukienką. - A
wracając do twojego pytania, chciałem porozmawiać o nas...
- O
jakich nas? Masz chyba na myśli jakieś swoje fantazje. - Zwilżyłem
językiem wargi. Od czasu rozpoczęcia roku, dziewczyna nad wyraz często nawiedza moją wyobraźnię. Najpierw w sukience, a potem
bez...
- Taaa...
Tylko ty w moich fantazjach tak nie pyskowałaś, bo miałaś...
zajęte usta ... a jak się już odzywałaś to były to słodkie
jęki albo moje imię. - ściszyłem głos, a jej oczy lekko się
powiększyły.
- Wiesz,
niekoniecznie chcę tego słuchać. Jak chcesz się komuś
pozwierzać ze swoich problemów to znajdź psychologa, Freud na
pewno miałby coś ciekawego do powiedzenia na temat twoich...
fantazji. A teraz wybacz, ale chyba wezmę prysznic w domu. -
Uśmiechnąłem się, gdy szybko mnie ominęła i biegiem poleciała
do szatni.
- Wiem,
że nie chcesz słuchać, tak naprawdę wolałabyś to poczuć na
własnej, spoconej skórze! - krzyknąłem w stronę jej pleców, a
ona tylko pokazała mi faka na pożegnanie. Niedobra kobieta. Boże,
jak to jest, że jest taka seksowna i wredna jednocześnie. Nawet
teraz, gdy odchodziła... Tak naprawdę nie zwracałem uwagi na to,
co pokazywała dłonią, tylko na jej kołyszące się biodra i
tyłek w dosyć krótkich spodenkach. Gdy zniknęła za drzwiami
szatni, powoli powlokłem się do chłopaków, zapalając przy tym
fajkę.
- Masz
szczęście, że ta Davis się tak nie odszczekuje, bo poderwanie
jej byłoby niemożliwe. - powiedziałem przeczesując palcami
włosy, gdy byłem blisko kumpli.
- Twój
urok nie działa na rudzielca? - zaśmiał się Zayn.
- Zamknij
się i zajmij małą Davis, bo to w końcu ona jest głównym
daniem, nie? Ruda jest moim osobistym deserem. - Potrzebuję więcej
czasu. Sam na sam z nią... albo mi ulegnie, albo dosłownie nie
wytrzymam z nią i ją uduszę, jak mnie nie przestanie wkurzać. I
już chyba wiem, co trzeba zrobić. Uśmiechnąłem się złośliwie
na samą myśl o tym. Już mi nie uciekniesz, kocie.
____________________________________________________________
dzisiaj nic nowego może, tylko z innej perspektywy
powiedzcie co myślicie i czy czytacie ^^
proszę
Kocham to opowiadanie! Chce nastepny rodział pliss ~xoxo~
OdpowiedzUsuń