wtorek, 7 października 2014

X

Cześć kociaki
Znowu trochę spóźniony, no ale co poradzić...
ja nie jestem w stanie się zorganizować najwyraźniej
no nic...
enjoy

_______________________________________________________________________


Po większości dnia stwierdziłam, że to chyba nie był najlepszy z moich pomysłów. Co lekcję czułam na sobie spojrzenia męskiej części klasy, a na przerwach męskiej części szkoły. Gdyby to jeszcze było bierne przyglądanie się. Regularnie ktoś mnie zagadywał. Parę razy mignęły mi również ciskające piorunami we wszystkich chłopaków spojrzenia moich braci. Chyba będę miała kłopoty jak wrócę do domu... Dziewczyny za to chodziły ze mną z bananami na twarzach, które próbowały ukryć wyłącznie, gdy padł na nie złowrogi wzrok któregoś z moich braci. Właśnie siedzieliśmy na ostatniej lekcji i notowaliśmy zadanie domowe z historii. Starszy, dość sympatyczny profesor dyktował nam, co mamy przeczytać na następną lekcję i na czym skupić szczególną uwagę. Zaraz będzie dzwonek... i nareszcie weekend... i jutro nikt mnie nie obudzi! Wiem, że trochę za bardzo się tym ekscytuję, skoro ledwo tydzień temu skończyły się wakacje, ale ja już tak mam. Profesor podziękował nam za uwagę w idealnym momencie, bo zaraz po jego życzeniach miłego weekendu rozbrzmiał dźwięk sygnalizujący wolność.
- Zaraz was dogonię, tylko wezmę książkę z szafki. - oznajmiła nam Lexi, gdy wychodziłyśmy z sali i poszła w stronę szafek. Razem ze Skye powoli wyszłyśmy przed szkołę. 
 - Hej, kochanie, wymienisz się ze mną? - usłyszałyśmy chrypiący głos za plecami. O nie, tylko nie on... - Odwróciłyśmy się, żeby zobaczyć dwóch chłopaków, którzy właśnie odepchnęli się od ściany i zaczęli zbliżać się w naszą stronę. 
 - Co? - zapytała nie rozumiejąc, czego chce. 
 - Nie mówiłem do ciebie. - warknął. Skierował spojrzenie na lekko uśmiechniętą Skye, która lustrowała go wzrokiem. O nie, Skye, błagam cię... - Oddam w twoje śliczne rączki mojego kumpla. - uśmiechnął się wskazując na dobrze zbudowanego blondyna o ciemnych oczach i włosach opadających lekko na czoło. Popatrzyłam na Skye. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Najwyraźniej trafił w jej gust. Westchnęłam głośno i odwróciłam się, mając nadzieję, że przynajmniej Lexi dołączy do mnie. 
 - Pewnie, a co chcesz w zamian? - słyszałam głos szatynki, która właśnie włączyła tryb „słodziak”. Oczami wyobraźni widziałam jej uroczy uśmiech. Kąciki moich ust powędrowały do góry i wzruszyłam ramionami. W sumie co mi tam? Przecież mnie to nie dotyczy, nie? A może Skye tego właśnie potrzebuje? Zrobiłam kilka kroków, zanim usłyszałam znowu głos szatyna. 
 - Wymienię się za twoją koleżankę. - stanęłam w półkroku i zrobiłam zwrot na pięcie. Co on właśnie powiedział? 
 - Jasne, czemu nie? - usłyszałam głos tej zdradzieckiej żmii. Sprzedała mnie za jakiegoś blondyna? Popatrzyłam z rosnącym przerażeniem na wyszczerzonego idiotę, który właśnie się do mnie zbliżał. 
 - To go bierz. Miłej zabawy. - zbliżał się do mnie, a ja powoli się cofałam. - Chodź kocie. 
 - Niby gdzie? - prychnęłam, rozmyślając nad tym, jak wyminąć chłopaka.
 - Jedziesz ze mną. 
 - Nie, nigdzie z tobą nie jadę. - chłopak spychał mnie w stronę parkingu, aż wpadłam na coś, a na jego twarz wpłynął triumfalny uśmiech. Obejrzałam się, żeby zobaczyć co mi zagradza drogę ucieczki. Motor? Spojrzałam na chłopaka trochę przestraszonym wzrokiem. Jak to jest, że jak któryś z moich braci jest naprawdę potrzebny to nigdy go nie ma? 
 - Chyba nie boisz się motorów? 
 - Nie. – Odpowiedziałam krótko. Oczywiście, że się nie bałam, sama chętnie kupiłabym sobie taki, ale obawiam się, że moja mama dostałaby zawału. - Boję się kierowcy. - Chłopak uśmiechnął się pod nosem. 
 - Wskakuj. 
 - Spadaj. 
 - Kurwa, naprawdę chciałem po dobroci... 
 - Wymieniając mnie za kolegę? 
 - ... ale zapomniałem o twojej delikatnej naturze. - Zbliżył się i szybkim ruchem złapał mnie pod uda, tak gwałtownie, że myślałam, że walnę głową w asfalt, ale w ostatniej chwili złapałam się jego ramion. Szatyn uśmiechnął się zadziornie. 
 - Puść mnie. - powiedziałam cicho... coś za cicho... gdzie uciekła moja pewność siebie? Czemu teraz? Chłopak przycisnął mnie mocniej do swojego ciała i przerzucił nogę przez motor. Usadowił się na siodełku i puścił mnie. Ręce przełożył gdzieś do przodu i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam pomruk silnika. Gwałtownie puściłam jego kark, chcąc zejść, ale chłopak jednym ramieniem mnie przytrzymał. 
 - Trzymaj się mocno, bo spadanie przy dużych prędkościach nie jest przyjemne. - mruknął nachylony koło mojego ucha, a motor się poruszył.
Dlaczego pech uczepił się właśnie mnie? Jak to się w ogóle stało? Siedziałam okrakiem na praktycznie nieznanym mi chłopaku, o którym wiem tyle, że lubi mnie wkurzać i obejmuję go z całej siły, żeby nie zlecieć z pędzącej bestii. Nie wiem nawet, gdzie jedziemy. Kto wie, czego on w ogóle chce? Z jakiegoś powodu do głowy przychodzi mi tylko jeden pomysł, który ma wiele wspólnego z jego różnymi dwuznacznymi komentarzami i scenerią w stylu: gdzieś głęboko w ciemnym lesie. Jechaliśmy przez miasto, najpierw przez centrum, a potem przejechaliśmy przez przedmieścia, aż zostawiliśmy za sobą tabliczkę z nazwą miejscowości. Po jakimś czasie jazdy przytuliłam się mocniej do chłopaka, bo zaczęły mnie plecy boleć od ciągłego odchylania się do tyłu, bo lokaty był cały czas pochylony lekko do przodu. Najpierw przytrzymywałam się za jego ramiona, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i ostatecznie zanim opuściliśmy miasto, siedziałam mocno wtulona w jego tors, z rękami pod jego skórzaną kurtką i głową opartą na jego ramieniu. Chyba wdychanie jego zapachu mnie otumaniło... A swoją drogą fajnie pachniał. Jakby mydłem i lekko fajkami.
- Jak ty się w ogóle nazywasz? - oderwałam policzek od jego ciepłego ramienia i zbliżyłam usta do jego ucha, żeby mnie usłyszał. 
 - Harry... A ty kocie? 
 - Garfield.- mruknęłam w jego szyję, znowu mocniej się w niego wtulając.
W końcu maszyna zwolniła i się zatrzymała. Oderwałam głowę od jego ramienia i wyciągnęłam ręce spod jego kurtki, uwalniając ciało chłopaka z moich objęć.
- Mogłaś je zostawić. - usłyszałam mruknięcie nad głową.
Poczułam jak jego dłonie zaciskają się na moich bokach. Z łatwością podniósł mnie zsadzając z motoru. Sam też zsiadł i spojrzał na mnie triumfalnie.
- A teraz chodź, zabawimy się trochę. - szeroki, leniwy uśmiech wdarł się na jego twarz. Troszeczkę jak uśmiech Grincha, na wieść o tym, że świąt nie będzie. Chwycił mocno moją rękę i pociągnął w tylko sobie znanym kierunku. Zaczęłam rozglądać się po okolicy i nasłuchiwać. Byliśmy na czymś w rodzaju leśnego parkingu, a gdzieś w tle rozbrzmiewała lekko przytłumiona muzyka. O nie... czy on mnie przywiózł na imprezę? 
 - Puść mnie. - stanęłam i postawiłam mu bierny opór. Chłopak z lekkim zdziwieniem spojrzał na mnie. 
 - Co się dzieje? 
 - Puść mnie. Nie chcę tam iść. 
 - Przywiozłem cię na najlepszą imprezę na początek roku, a ty marudzisz? 
 - Nie lubię imprez... - mruknęłam. 
 - A ja lubię. A ty kocie, jesteś ubrana idealnie jak na jakąś dziką imprezę. - przeskanował moją sylwetkę wzrokiem i uśmiechnął się. - A jak nie pójdziesz, to cię zaniosę... - pociągnął mnie, a moje nogi się poddały i tym sposobem znowu podążałam za Harrym w stronę muzyki. 
 - Dlaczego nie wziąłeś sobie jakiejś dziewczyny, która chciałaby spędzić z tobą czas, co? Będziesz prawdopodobnie jedyną osobą, którą względnie kojarzę, więc na tobie skupi się moje narzekanie. 
 - Skarbie, ja wiem, że tak naprawdę bardzo chcesz spędzić ze mną czas, a po paru shotach przestaniesz marudzić.

__________________________________________________________________________

a teraz macie niepowtarzalną okazję, żeby napisać mi co myślicie :D
dalej, wiem, że tak w głębi tego chcecie :D

8 komentarzy:

  1. Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham! Czekam tylko kiedy Harry się dowie ze uwzią sie na ,,nietykalna'' a nie na jej przyjaciółkę, czekam na next ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  3. No to tak.
    Zacznę może od tego, że rozdział jest świetny, ale to było do przewidzenia.
    Nadal ubolewam skrycie (już właściwie nie) nad tym, że to nie Zayn... ale chyba będę musiała się z tym pogodzić w końcu. Nie mogę przecież tak generalizować chłopaków... biorę to na klatę :P
    W końcu ogarnęłam, który to twój drugi blog, bo zresztą go obserwuje, ale. .. kurcze. Całkowicie inny sposób pisania i z początku myślałam, że prowadzą go dwie inne osoby. Tak, wiem. Nie grzesze inteligencją :p
    Ale nie zbaczajmy z drogi. .. wróćmy do tematu!
    Naprawdę podoba mi się, w jaki sposób prowadzisz tego bloga. Sądzę, że młodzieżowy slang jak i sama fabuła sprawia, że jest on przystępny w czytaniu i młodzież, do której się zaliczam, zresztą ty pewnie też może w prosty sposób utożsamiać się z bohaterami i przeżywać tą historię na nowo w swojej głowie. No i dzięki temu twoje postacie po prostu nie irytują na każdym kroku. Chwała ci za to! :D
    Brzmi to jak jakaś rozprawka, o nie. .. zbyt dużo lekcji polskiego. :/
    Dobra, kończę mój nędzny wywód, bo przynudzam samą siebie.
    A więc tradycyjnie już: pozdrawiam i czekam na next !:P

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. o boże co tu się dzieje????????!!!!!!!
    Jezus skąd tu bierzesz te wszystkie pomysły?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za mega rozdział!
    Szybko pisz kolejny!
    Och genialny ♥♥♡
    Kocham to

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne. Świetny pomysł na opowiadanie. Jesteś genialna :D Chcę więcej! Mam nadzieję, że Iv się nie upiję i nic z Harrym brzydkiego nie będzie robić, bo on chce ją zranić, błagam. Z niecierpliwością czekam na next :D ~Kinga

    OdpowiedzUsuń