poniedziałek, 25 sierpnia 2014

V

Dzisiaj trochę krótko, ale nie mam dalszego ciągu jeszcze w zadowalającej mnie wersji, więc wstawiam to co wydaje mi się ok.

_____________________________________________________________

#Harry

- O kurwa. - powiedział nieco przyciszonym głosem Louis patrząc na odchodzące dziewczyny, ciągnięte przez Davisa w stronę szkoły. 
 - Co? - zapytała Ashley spoglądając to na szatyna, to na oddalające się towarzystwo. 
 - Legendy okazały się prawdą... - Lou odwrócił się do nas i cwanie uśmiechnął. - Oli, ty to masz nosa do ludzi. Wiesz kogo nam właśnie przyprowadziłeś? - ten idiota znowu zrobił przerwę, zanim powiedział podekscytowanym głosem – Nietykalną... 
 - Kogo? - Ashley, blondynka, która niestety potwierdzała stereotyp, nadal nie rozumiała. Ale ja i reszta chłopaków dobrze wiedzieliśmy o co chodzi. Lou zignorował jej pytanie. 
 - Który pierwszy ją tknie? - zapytał uśmiechając się szerzej i przejechał wzrokiem po wszystkich. - Może mały zakład? 
 - Mi nie potrzeba zakładu. Miny jej braci, kiedy się dowiedzą będą bezcenną nagrodą. - odezwał się Zayn. 
 - Harry? Chcesz pierwsze podejście? Za ostatni ratunek mojej dupy przez psami jestem ci winny przysługę. - Lou spojrzał na mnie wyczekując odpowiedzi. 
 - Blondynę możecie sobie wziąć. Sam chętnie zobaczę miny jej braci, gdy dowiedzą się kto pieprzył się z ich małą siostrzyczką. - powiedziałem uśmiechając się pod nosem, ale nie byłem specjalnie zainteresowany dziewczyną. Owszem, reakcja jej braci byłaby bezcenna, ale jestem pewien, że Lou, Zayn i Niall poradzą sobie z nią. - Nie ruszajcie mi tylko tego małego rudzielca. - uśmiechnąłem się na myśl o drobnej dziewczynie, z którą przyszła siostra Davisa i o jej cholernie obcisłej sukience. Ciekawy byłem tylko, czy była to po prostu przyjaciółka siostry czy dziewczyna jednego z jej braci. Obie wziął za ręce, więc z obiema musi być blisko. Nie wiem, co mały rudy kociak miałby w nim widzieć, ale bardzo chętnie doprowadzę ją do takiego stanu, że w ogóle zapomni o jego istnieniu. 
 - To jest jego dziewczyna? - zapytała Ashley włączając się do rozmowy. 
 - Może... w końcu tej szatynki nie złapał za rękę, tylko kazał jej iść za nimi, więc może tamta była tylko ich koleżanką. 
 - Ok, Harry. Bierz rudą. Jak się okaże, że to jego dziewczyna, to będziemy mieć dodatkowy ubaw. - uśmiechnął się Zayn. W międzyczasie podwórko zdążyło trochę opustoszeć, co kazało się nam podnieść i skierować w stronę auli, gdzie czekała nas kolejna debilna przemowa dyrektorki. Gdy jako jedni z ostatnich weszliśmy na aulę od razu w oczy rzuciła mi się rozlazła postać dyrektorki, która już czekała, żeby powiedzieć nam jak bardzo nas nienawidzi i jak o wiele bardziej chciałaby pracować jako minister edukacji, ale przez nas, największych idiotów świata, ma za niskie wyniki, żeby premier się nią zainteresował. No cóż, pani dyrektor, nam też jest przykro, ale jacy nauczyciele, tacy uczniowie. Ktoś wszedł za nami i zamknął drzwi, a potem przepchnął się obok, żeby zająć miejsce gdzieś dalej. Po chwili ciszy dyrektorka weszła na mównicę na środku auli i zaczęła wygłaszać powolnym tonem swoją przemowę. To będzie trudne do wytrzymania... Zacząłem rozglądać się po sali, aż w końcu znalazłem ją. Siedziała nie tak daleko ode mnie, pomiędzy małą Davis, a jej bratem. Tego jej ognistego koloru nie da się przegapić. Po parunastu minutach jakże porywającego przemówienia, dziewczyna odgarnęła włosy na jedną stronę i oparła głowę o ramię Davisa. Kurwa, co ona widzi w takim debilu, który nawet własnej siostrze nie pozwala się umawiać. Jakby był jej starym. Wyłączyłem się zupełnie i przestałem słyszeć wkurwiający głos dyrektorki, ciągle przyglądając się dziewczynie. W końcu zobaczyłem jak podnosi głowę z ramienia Davisa i wyprostowała plecy. Ktoś szturchnął mnie w ramię. 
 - Hazz, chodź, zmywamy się stąd. - powiedział Zayn, wyrywając mnie z zamyślenia. Przemówienie się skończyło. Opuściliśmy salę i znowu znaleźliśmy się na świeżym powietrzu. Ponownie usiedliśmy pod drzewami, czekając na Nialla, który chciał kogoś znaleźć, zanim pójdziemy zapić smutki związane z końcem wakacji do parku. Patrzyłem na wyjście z budynku szkoły. W pewnym momencie w drzwiach pojawił się Davis, który wyszedł i zatrzymał się. Po chwili pokazała się jego siostra. Od momentu, w którym dowiedzieliśmy się o ich siostrze, wszyscy zastanawialiśmy się czy jest taka ładna, czy tak brzydka, że nie chcieli nikomu jej pokazać. Wychodzi jednak na to, że jest całkiem niezła. Niewysoka, długie blond włosy o prawie identycznym odcieniu do włosów jej braci. Uśmiechnęła się do Davisa, a chłopak złapał ją za rękę, przyciągając bliżej siebie i objął ją ramieniem. Zaraz podbiegł do nich mój rudzielec i owinął sobie drugie ramie chłopaka wokół swoich barków. Dziewczyna obejrzała się jeszcze za siebie, żeby w drzwiach zobaczyć tę ich przyjaciółkę, o ciemnych włosach i jednego z bliźniaków za nią. Gdy już cała ich piątka zebrała się, zaczęli rozmawiając zmierzać w stronę wyjścia. Jedynym plusem tego, że rudzielec odchodził, było to, że mogłem pooglądać ją ze wszystkich stron i jedno stało się dla mnie jasne. Jej sukienka będzie mnie prześladować dzisiejszej nocy.

2 komentarze:

  1. Heh :) nawet jeżeli krótki, to i tak ciekawy. Oj czuję że bedzie sie działo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem nieźle :) będę czytać dalej :*
    A tym czasem zapraszam również do mnie: http://secret-fanfiction1d.blogspot.com/
    Byłoby mi bardzo miło :)

    OdpowiedzUsuń