tag:blogger.com,1999:blog-37821685434037486492024-03-06T06:12:33.226+01:00You don't want me.anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.comBlogger25125tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-55856851901195627312016-03-13T22:34:00.002+01:002016-03-13T22:34:34.047+01:00XXIII<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
NAPISAŁAM</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<br />
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">W
niedzielę odczułam poważny brak czegoś, czego z początku nie
mogłam ustalić, ale szybko uświadomiła mi to zgraja moich braci
rzucających się jak stado głodnych psów na śniadanie zrobione
przez mamę. Jej samej nie było, bo poszła na spotkanie z jakąś
swoją znajomą. No i właśnie ten wszechobecny testosteron dziko
rzucający się na swoją ofiarę w postaci niewinnych, bezbronnych
kanapek dał mi do myślenia. Zatęskniłam nagle i mocno za moimi
przyjaciółkami, z którymi bądź co bądź nie miałam kontaktu od
piątku po lekcjach. Gdy coś przegryzłam wróciłam do swojego
pokoju i chwyciłam za telefon.<br /> - Hej, Lex. Co tam u ciebie?<br />
- Cześć Iv. Wszystko ok. - Powiedziała głosem, który brzmiał
jakby troszeczkę nieswojo.<br /> - Jak tam? Słyszałam, że bez mojej
wiedzy szlajasz się z moim bratem. - Uśmiechnęłam się lekko
czekając na jakąś relację.<br /> - Ach, no tak. Bo wiesz... tak
dobrze rozmawiało się nam w piątek... a Charlie zaproponował
sobotę, więc... no... zresztą w piątek wróciliśmy dosyć późno,
więc już nie dzwoniłam...<br /> - To co wy przez tyle czasu
robicie?<br /> - No... gadaliśmy...<br /> - Tylko?!<br /> - Iv! A co
mieliśmy robić?<br /> - No... nie wiem... wiesz... w sumie nie mam
specjalnie doświadczenia, tylko nie sądziłam, że z moim bratem da
się tyle rozmawiać...<br /> - No widzisz... - Czułam jak dziewczyna
uśmiecha się do telefonu.<br /> - Powiedz mi, czyli wszystko jest w
porządku, tak?<br /> - Tak, jest lepiej niż myślałam.<br /> - Ale
masz taki głos... taki nieswój jakby... coś się stało? Bo
myślałam, że może to przez Charliego...<br /> - A nie... mam tak
jakby lekką chrypę, ale to nic... chyba trochę za długo
spacerowaliśmy w piątek po parku... ale wiesz... nie za bardzo
chciałam wcześniej wracać, bo nie dość, że wreszcie gadałam
tak sobie z Charliem, to wiesz... mama ciągle nie może przeżyć
tej sprawy z Nathalie... no i trochę się uspokoiło, ale jeszcze
bywają chwile kiedy zaczynają się kłócić, no i tak właśnie
było w piątek jak wróciłam po szkole do domu. Więc... no
wiesz... nie za bardzo miałam motywację, żeby wracać.<br /> -
Jasne... rozumiem... nie martw się... na pewno za jakiś czas
dogadają się jakoś... a do tego czasu coś czuję, że mój brat
skutecznie i chętnie odciągnie cię od twojego domu.<br /> - A mówił
coś?<br /> - Właściwie, to wiesz jak to faceci... nie da się z nich
wyciągnąć szczegółów... poza tym widziałam go w sobotę rano,
no a teraz przy śniadaniu... ale powiem ci jedno. Dla ciebie olał
nasze rodzinne spotkanie z Jackiem... to coś znaczy. - Uśmiechnęłam
się.<br /> - Ojejku... naprawdę przeze mnie nie poszedł z wami?<br />
- Lex... dla ciebie nie poszedł z nami. Poza tym, to nie tak, że
Jack mieszka na drugim końcu kraju, więc jakby Charlie miał ochotę
spotkać się z bratem to wierz mi poradziłby sobie.<br /> - Och....
ok... bo nie chciałabym mu przeszkadzać w kontaktach rodzinnych...<br />
- Lexi... daj spokój... jesteś zbyt kochana, żeby komukolwiek
przeszkadzać... a tym bardziej mojemu bratu... - Mruknęłam. Lexi
była jedną z najbardziej taktownych i skromnych osób, jakie znałam
i było dla mnie trochę smutne, że była w stanie obwiniać siebie
o takie rzeczy, którymi kompletnie nie powinna się przejmować.
Rozmawiałyśmy tak jeszcze jakiś czas, aż blondynka została
zawołana przez mamę do pomocy przy czymś. Reszta niedzieli minęła
bez większych zaskoczeń i tak nastał kolejny tydzień, co wiązało
się ze smutnym dla mnie faktem konieczności wstawania zdecydowanie
za wcześnie. Początek tygodnia minął dosyć spokojnie, poza tym,
że najwyraźniej Skye nadal nie przeszła fascynacja wysokim
blondynem, który, jak zdążyłyśmy się pierwsze w całej szkole
dowiedzieć zaciągnięte przez szatynkę do pustej o dziwo łazienki
dla dziewczyn, interesował się naszą przyjaciółką bardziej niż
ktokolwiek by się spodziewał. Podekscytowana powiedziała, że
chłopak na jednej z poniedziałkowych przerw wypytywał ją jakie
lubi filmy i tym podobne, co dla brązowookiej było jednoznacznym
sygnałem, że zamierza ją gdzieś zaprosić. No... ja wcale się
nie śmieję... serio... tylko serio?... no dobrze, czekam, aż ją
zaprosi, będę wtedy naprawdę szczęśliwa. Ale niech się
dziewczyna cieszy, dopóki on zachowuje się w porządku to mogą się
spotykać na korytarzach. Zawsze jakby miał jakieś złe zamiary to
mogę nasłać na niego moich braci. No, być może jestem do niego
tak troszeczkę, odrobinkę uprzedzona, z powodu tego, w jakiej
sytuacji go pierwszy raz widziałam, ale co poradzę? Wtorek też
minął dosyć spokojnie, chociaż, co mnie zmartwiło, lekka chrypa,
która męczyła Lexi od weekendu nie przeszła jej, a środa była
już nietypowa, bo rano dostałam smsa od Lex, że nie może mówić
i dostała lekkiej gorączki i nie idzie do szkoły. Ktoś tu będzie
miał kłopoty. Jeszcze zaspana podreptałam do pokoju Charliego i
głosem, w którym brzmiały pretensje zaczęłam marudzić.<br /> -
Chas.... zachorowałeś mi Lex... - Jęknęłam zrywając kołdrę z
chłopaka.<br /> - Co? Iv, idź męczyć kogoś innego... Zostaw
mnie... - Mruknął zaspany i z zamkniętymi oczami zaczął
odzyskiwać swoje przykrycie.<br /> - Lex. Moja Lex. A wszystko przez
ciebie!<br /> - Co? Czekaj, Lexi? Co się stało? - Blondyn jakby
wszedł na nieco wyższy stopień przytomności i otworzył oczy.<br />
- Lexi się rozchorowała... - Mruknęłam zostawiając jego kołdrę
w spokoju i siadłam na jego łóżku.<br /> - Naprawdę? O kurwa, to
przeze mnie... - Powiedział podnosząc się do pozycji siedzącej. -
Tak długo chodziliśmy w piątek a było chłodno... ale co jej
jest?<br /> - Nie no, nie wiem... jakieś przeziębienie chyba... ale
nie może mówić i ma gorączkę. No, ale teraz może jej mama
zajmie się opieką nad Lexi zamiast wojną z Nathalie...<br /> -
Ymmm.... myślisz, że mógłbym ją odwiedzić? Jakoś po szkole? -
Mina mojego brata i ton jaki przyjął wskazywały na to, że czuł
się winny. No i dobrze, niech poczuje trochę odpowiedzialności za
innych... a poza tym Lex będzie na pewno zadowolona jeśli Chas z
nią posiedzi.<br /> - Tak, myślę, że to jest dobry pomysł... Ja
też do niej wpadnę, więc możemy pójść razem...<br /> - Ok, to ja
poczekam na ciebie po lekcjach...<br /> - Dobra.<br />Po zajęciach
rzeczywiście udaliśmy się w trójkę do biednej, zachrypniętej
Lexi. W trójkę, bo gdy Skye rano w drodze do szkoły usłyszała,
że blondynka jest chora od razu zadeklarowała chęć odwiedzenia
jej. Przez jakiś czas posiedzieliśmy u niej wszyscy, a potem ja i
Skye zwinęłyśmy się, żeby dać naszej dwójeczce czas na
pogadanie sam na sam. Charlie był zadowolony z tego obrotu sprawy i
wrócił do domu dopiero wieczorem stwierdzając, że wyszedł,
dopiero gdy Lexi zasnęła, no a potem został jeszcze podpytany o to
i owo przez mamę dziewczyny. Nie ma to jak trochę pytań o zamiary
względem córki, czyż nie?<br />No nic... Dopiero czwartek uświadomił
mi pewną lukę w moim rozumowaniu, a mianowicie gdzieś tak na
drugiej lekcji do naszej klasy weszły dwie dziewczyny i ogłosiły,
że osoby zapisane i zdecydowane na wycieczkę szkolną powinny w
piątek lub w najpóźniej w poniedziałek przynieść opłatę.
Powstrzymałam się z lamentowaniem do przerwy, a potem zaczęłam:<br />
- Skye! Ja nie chcę jechać bez Lexi.... to bez sensu... to Lex
chciała jechać, więc bez niej nie pojedziemy... chodź, znajdziemy
listę i się wypiszemy...<br /> - Iv... nawet tak nie mów.. -
Odezwała się Skye po jakimś czasie, zastępując mi drogę do
pokoju samorządu uczniowskiego.<br /> - Ale Skye... przecież
widziałaś jak Lexi jest rozłożona... nie wykuruje się w tak
krótkim czasie, przecież wycieczka jest już w środę, czyli
został tydzień...<br /> - Ivory... proszę cię... ja muszę pojechać
na tą wycieczkę, błagam, nie zostawiaj mniej samej... - Jęknęła
szatynka robiąc minę szczeniaczka.<br /> - Ale Skye...<br /> - Nie ma
żadnego ale! Iv... proszę cię jako moją przyjaciółkę...
proszę, zrobię co chcesz, tylko nie zostawiaj mnie samej... zresztą
nie wiem, czy mama mnie puści, jeśli okaże się, że ani ty ani
Lexi nie jedziecie.<br /> - Skye... ale po co ty chcesz tam jechać?...
myślałam, że nie chciałaś jakoś specjalnie wyjeżdżać z
miasta...<br /> - Iv... - Skye przybrała tajemniczy ton i zbliżyła
się do mnie ściszając głos. - Proszę cię... wiesz dlaczego chcę
jechać... Luke powiedział, że jedzie no i wiesz... mogłabym
trochę z nim pogadać tak na luźno, wiesz... na takich wycieczkach
zawsze jest inaczej... głupie rzeczy pozostają jako zabawne
wspomnienia, a nie jako przypały, z których śmiać się będzie
cała szkoła, więc jakby coś nie wyszło, to pozostanie to jako
wygłup na wycieczce. Więc wiesz... w razie czego nie będę musiała
uciekać przed nim na korytarzach, bo „co stało się na wycieczce
– zostało na wycieczce”... Proszę cię... Ivory... zrób to dla
mnie... nawet jakbyś miała przesiedzieć te trzy dni udając chorą,
to przecież lepsze niż siedzieć na lekcjach... no i pamiętaj, że
przepadnie nam dzięki temu wf.<br /> - Wiesz, że to Lex mogłabyś
bardziej straszyć tym wf-em, ale... uch.... no dobra... ale robię
to tylko dla ciebie i mam nadzieję, że ten cały...<br /> - Luke.<br />
- ... właśnie, że jest tego warty...<br /> - Iv.... wiesz, że cię
kocham miłością najszczerszą?<br /> - Jasne, Skye, jak słońce na
niebie... czyli mówisz, że mam z tobą jechać, żeby twoja mama
cię puściła, a ty będziesz siedzieć cały czas z tym całym...
Lukiem...<br /> - Nie, no... będę razem z tobą udawać, że jesteśmy
chore... a tylko czasem, jak go gdzieś spotkam...<br /> - Dobra,
dobra... już ja wiem jak to się skończy... wezmę sobie książkę,
i tak mamy coś przeczytać, więc przynajmniej w spokoju sobie
poczytam. - Skye zaskakująco dobrze idzie natrafianie na tego jej
Luke'a na korytarzach szkolnych, więc w ośrodku pójdzie jej pewnie
jeszcze lepiej. No ale, żeby nie było... Sama chciałam, żeby Skye
znalazła sobie chłopaka, więc nie powinnam teraz narzekać, tylko
jej pomóc... Tylko szkoda, że nie będzie z nami Lexi...<br />Po tym
jak uzgodniłyśmy ostateczną wersję dotyczącą wyjazdu,
wpłaciłyśmy pieniądze i wykreśliłyśmy naszą chorą z listy. I
może nie narzekałabym dalej, ale właściwie trochę czułam, że
wszyscy są jakby przeciw... nie wiem jak to nazwać. No bo tak: moi
bracia nie byli specjalnie zachwyceni i nie omieszkali wyrazić
swojego zdania na kolacji, gdy informowałam mamę o potrzebnych
pieniądzach. To, co powiedzieli zraziło też trochę mamę, która
wcześniej była nastawiona dosyć pozytywnie do mojego wyjazdu i
integracji z innymi uczniami. Powiem szczerze, że po przymusowej
rezygnacji Lexi z wyjazdu nie miałam ani motywacji ani specjalnie
dobrych odczuć względem wycieczki, ale nie mogłam już zostawić
samotnej Skye na pastwę tego samca, bo jeszcze coś by się stało i
nie miałby jej kto uratować jak mnie by nie było. Nie chciałam
też męczyć i wyżalać się Lex, bo na pewno zaczęłaby siebie i
swoją chorobę obwiniać o mój zły nastrój, a przecież to ona
biedulka cierpiała leżąc z gorączką, kaszlem i katarem w łóżku.
Tak... całkowicie ją wzięło... w czasie weekendu nawet jej mama
powiedziała, żebyśmy jakiś czas nie przychodzili, bo się
zarazimy. No i zostały mi tylko smsy do Lexi. Tak więc, nikt, poza
Skye oczywiście, nie był specjalnie entuzjastycznie nastawiony do
tego wyjazdu. W poniedziałek musiałam zacząć się ogarniać, bo
moja organizacja nie jest w szczytowej formie, więc zapobiegawczo
postanowiłam pomyśleć przynajmniej, o tym, co mogłoby mi pomóc
przetrwać te trzy dni. Oczywiście w poniedziałek poprzestałam na
przemyśleniach. Wtorek był za to jakiś taki nijaki, przesiedziałam
sama połowę przerw, bo Skye ciągle mi znikała i założę się,
że całkowicie „przypadkiem” natrafiała na tego swojego
księcia. Ja natomiast dzięki temu, w dalszym ciągu mogłam myśleć
nad pakowaniem się. I naprawdę wszystko byłoby ok, gdyby nie te
kilka słów, które usłyszałam na ostatniej przerwie:<br /> - Hej
kocie. Jak tam? Słyszałem, że jedziesz na wycieczkę szkolną.. -
Usłyszałam cichy głos tuż przy uchu. I dlaczego, dlaczego
musiałam wiedzieć do kogo on należy? Tak było miło, jak przez
ostatnie chyba z dwa tygodnie go nie widziałam i nie słyszałam o
nim... i tak było dobrze... a teraz bezczelny jeszcze się do mnie
podkrada! Jak już musiał się pojawiać to nie mógł mignąć
gdzieś na drugim końcu korytarza? Z daleka ode mnie?!<br /> - Chyba
masz coś ze słuchem, bo ja nie rozpowiadałam tego po szkole, a
listę z danymi osób, które jadą obejmuje ochrona danych
osobowych, więc najwyraźniej powiedziały ci to głosy w twojej
głowie, a to już niestety nie moje pole zainteresowań. -
Powiedziałam obracając się gwałtowanie i napotkałam na
zadowoloną twarz tego... lokowatego przybłędy.<br /> - Czyli nie
zobaczymy się jutro rano na zbiórce? Szkoda, bo chciałem ci zająć
miejsce obok mnie. - Uśmiechnął się i ten uśmiech wcale nie
potwierdzał jego słów. Dlaczego miałam wrażenie, że ten gad
dobrze wie, że jadę i tak? Dlaczego?! - Ale jeśli zmienisz zdanie,
to wiedz, że będę je dla ciebie trzymał. - Zmierzył mnie jeszcze
zadowolonym spojrzeniem i odszedł. Tak po prostu, a moje komórki
nerwowe oszalały. Jest tylko jedno wyjście, bo nie przeżyję z nim
w jednym budynku przez trzy dni. Poleciałam odszukać Skye,
oderwałam ją od rozmowy z tym jej samcem i zaciągnęłam do
łazienki dla dziewczyn.<br /> - Skye! Ja nie jadę!<br /> - Co? Co się
stało? Przecież już zapłaciłyśmy i w ogóle.<br /> - Nie mam
mowy, nie spędzę z tym burakiem trzech dni na terenie jednego
budynku.<br /> - Jakim burakiem? - Popatrzyłam na dziewczynę tak
sugestywnym wzrokiem, że prawie natychmiast jej niezrozumienie
zamieniło się w lekki uśmiech. - A tym ciacho-burakiem... Czekaj!
- Jej mina po raz kolejny się zmieniła i teraz na jej twarzy było
coś pomiędzy strachem a prośbą. - O nie, nie, nie... Ivory, nie
zostawisz mnie w przeddzień wycieczki, nie możesz. Przecież nikt
nie każe chodzić ci z nim na zajęcia czy siłownię, możesz sobie
w pokoju posiedzieć czy cokolwiek, ale NIE MOŻESZ MNIE ZOSTAWIĆ
SAMEJ. Nie ma mowy, choćbym cię miała siłą z domu wyciągnąć i
zanieść do autobusu.<br /> - To chyba tak zrobisz. - Mruknęłam
jeszcze bardziej zrażona do tego całego pomysłu wyjazdu. Wcale mi
się to nie podoba...</span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-36102725468543039352016-01-17T15:50:00.000+01:002016-01-17T15:50:06.581+01:00koniec świata, czyli nie wierzę, że to robię: rozdział pt. to nie rozdziałDrogie moje, najdroższe ptaszyny.<br />
Wiem, że obiecywałam i sobie i
Wam, że będę systematycznie pisać i dodawać rozdziały, ale jak widzicie
tak bardzo mi to nie idzie. Chciałam jednak wyjaśnić Wam tę sytuację.<br />
Nie,
nie zawieszam żadnego z moich opowiadań, ani nie kończę. Mimo, że tak
to wygląda, gdy tyle czasu nie dodaję NIC, ale chciałam postawić sprawę
jasno. Pisanie tych opowiadań jest dla mnie naprawdę ważne, pozwala mi
się oderwać od wszystkiego i uwierzcie mi, uwielbiam to! Ale w związku z
moją obecną sytuacją po prostu nie daję sobie rady ani czasowo ani
motywacyjnie. Jestem teraz zajęta egzaminami, zaliczeniami, nerwami i
wszystkim, co złe związane z sesją. Dodatkowo mam na głowie pisanie
pracy dyplomowej, w związku z którą mam naprawdę sporo czytania,
szukania, pisania itd... nie wiem, może to jest moja wada, ale nie
potrafię, jeżeli chodzi o pisanie, siąść i pisać przez 15 minut, a potem
przejść do czegoś zupełnie innego. Z jakiegoś powodu potrzebuję się
nastawić, że mam cały dzień na pisanie i wtedy spokojnie zawinięta w
łóżku z komputerem mogę pisać. Przykro mi, ale tak jest. Gdy wisi nade
mną widmo egzaminu, po prostu nie mogę się skupić... Jedyne, co Wam mogę
powiedzieć a propos mojego powrotu do pisania to to, że od 11 lutego
mam ferie, a potem zaczynam nowy semestr, więc powinnam mieć luz na
początku. Wcześniej nie widzę szansy, żebym coś napisała, ale gdy już
wszystko zdam, zamelduję się tu z nowiutkim rozdziałem. Mam nadzieję, że
mi wybaczycie to, jak zapuściłam tę historię i jak Was opuściłam...<br />
Trzymajcie się i do usłyszenia po 10 lutego!anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-59953114853626315522015-10-05T00:28:00.000+02:002015-10-05T00:28:23.000+02:00XXII<div style="text-align: center;">
wiem, znowu nie ma usprawiedliwienia dla czasu, który musicie czekać...</div>
<div style="text-align: center;">
no i od razu drugi smutny faktospoiler - nie, dzisiaj też go nie ma w rozdziale, wiem, że to do kitu, że nie dość, że robię miesiąc przerwy między rozdziałami to jeszcze gdzieś ciągle zapodziewam zielonookiego, ale kolejny rozdział będę pisać tak długi, żeby zdążył się pojawić! obiecuję!</div>
<div style="text-align: center;">
no i będę się bardzo starać, żeby przerwy nie były większe niż dwa tygodnie. nie obiecuję co tydzień, bo przy trzech opowiadaniach, po prostu byłaby to pusta obietnica, jeśli uda mi się wcześniej to będzie wcześniej, ale solennie obiecuję co dwa tygodnie, za każdy tydzień spóźnienia dwie strony więcej! deal?<br /><br /><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;">_________________________________________________________________________</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">Gdy
udało mi się zwlec się rano z łóżka (rano jak rano... dla mnie
dziesiąta to jest takie umiarkowanie wczesne rano, a dla mojej mamy
pora przedobiadowa) i jeszcze ziewając pojawiłam się w kuchni,
zastałam mamę krzątającą się przy garnkach. Pachniało całkiem
dobrze, chociaż zapachy słodkie i słone mieszały się tworząc
trochę dziwną mieszankę.<br /> - Mamuś... nie jest trochę za
wcześnie na obiad? Wiem, że wstajesz dużo wcześniej niż my, ale
wciąż... minęła dziesiąta dopiero... - Zagadnęłam wstawiając
wodę na herbatę. Nastawiłam też przy okazji ekspres do kawy, bo
bez czegoś czarnego i mocnego moi bracia mają małe szanse się
obudzić.<br /> - Wiem, skarbie, ale słyszałam, że jedziecie do
Jacka...<br /> - Noo... tak...<br /> - Pomyślałam, że zawieziecie mu
jakiś normalny obiad... w ogóle tu nie wpada, mimo, że człowiek
myślałby, że mieszka w tym samym mieście... namów go, żeby
kiedyś nas tu odwiedził... - Ach... no tak... gdzie ja mam głowę...
oczywiście, że mama nie pozwoliłaby nam jechać z pustymi rękami,
więc prawdopodobnie dostaniemy do zawiezienia tygodniowy obiad dla
Jacka. Wiem, że mama też już się za nim mocno stęskniła. Tak
samo jak ja zresztą... <br /> - Pewnie. Nie dam mu spokoju dopóki nie
obieca, że tu wpadnie. - Posłałam mamie szeroki uśmiech.<br /> -
Może obudzisz tych swoich braci, co? Zanim kawa się zaparzy może
uda im się powstawać z łóżek.<br /> - Jasne. Skoro ja wstałam...
- Zalałam sobie herbatę, żeby zdążyła trochę przestygnąć i
wdrapałam się z powrotem na górę. - Max... Blake... wstawać! -
Zawołałam wchodząc do pokoju bliźniaków. Odpowiedziały mi tylko
stłumione pościelą jęki. - Chodźcie... zrobiłam wam kaaaawę...
tak się dla was poświęcam...<br /> - Młoda... pięć minut... -
Odezwał się Blake zachrypniętym głosem, a zaraz po nim Max
odchylił róg kołdry i spojrzał na mnie zmrużonymi oczami.<br /> -
Nie blefujesz z tą kawą? - Mruknął podejrzliwie.<br /> - Nie.<br /> -
Przecież ty nie cierpisz kawy...<br /> - Noo... Widzisz jak się
poświęcam dla was... nooooo..... mieliśmy jechać do Jacka...
wstawajcie...<br /> - Ha.... to takie poświęcenie... wiedziałem, że
bezinteresownie nic by dla nas nie zrobiła.... widzisz Maxie... tak
się dla niej staramy, a ona nigdy tego nie doceni... - Mruknął
Blake.<br /> - Też was kocham. Ale jak kawa wam wystygnie to nie
miejcie do mnie pretensji. - Powiedziałam wychodząc z ich pokoju i
kierując się do Charliego. Właściwie dopiero teraz zdałam sobie
sprawę z tego, że od wczorajszego wieczora go nie widziałam, bo
był na randce z Lex.<br /> - Chas... ej, Chas... jedziemy odwiedzić
Jacka, chcesz zabrać się z nami? - Mówiłam, jednocześnie
szturchając chłopaka w ramię.<br /> - Myślę, że ma się dobrze,
pozdrów go ode mnie i daj mi spać. - Mruknął w poduszkę.<br /> -
Jesteś pewien, że nie chcesz go odwiedzić?<br /> - Tak.<br /> - A jak
z Lexi? Czekaj... a może ja jednak nie chcę tego słuchać... -
Przypomniałam sobie wczorajsze wywiady obojga zainteresowanych i
chęć poznania przebiegu spotkania trochę ode mnie odeszła. -
Powiedz mi tylko czy odstawiłeś mi Lex całą i zdrową do jej
domu.<br /> - Jak widzisz nie ma jej jeszcze obok mnie, więc musi być
w domu... czemu ty zadajesz takie głupie pytania? Myślisz, że
zostawiłbym ją gdzieś w ciemnym zaułku daleko od domu w środku
nocy? Serio? - Mimo, że mruczał ciągle w poduszkę, w jego głosie
zabrzmiała nutka poirytowania. No, ale co ja na to poradzę, że Lex
jest mi jak siostra, której nigdy nie miałam i dopóki któryś z
tych idiotów nie postanowi poddać się operacji zmiany płci, nie
będę mieć i no... martwię się o nią...<br /> - Przepraszam... -
Mruknęłam. - Trudno mi się przyzwyczaić, że szlaja się gdzieś
beze mnie...<br /> - Przecież się nią zaopiekuję, zaufaj mi...<br />
- Nooo... niech ci będzie... ale pamiętaj, że cię obserwuję... -
Westchnęłam i podniosłam się z jego łóżka. - Czyli nas
olewasz?<br /> - To nie tak... po prostu jestem już zajęty...<br /> -
Zajęty tak sobie czy zajęty z Lex?<br /> - Przerażasz mnie...
serio... - Powiedział odwracając się do mnie, ale zaraz westchnął
i mruknął. - ...tak, tak... z Lexi... - Uśmiechnął się lekko
mówiąc imię dziewczyny.<br /> - Ugh... Okej... ale znasz moje
oczekiwania. - Obróciłam się i dopiero gdy zamknęłam drzwi jego
pokoju pozwoliłam sobie na uśmiech... żeby nie miał
satysfakcji... czy coś... Bo ja na serio się cieszę. Poza tym, że
trochę mnie wkurzają, ale to tylko chwilami, jestem jak najbardziej
team Chexi. I wcale nie uważam, mimo moich pytań, że Charlie
potraktowałby jakoś niewłaściwie moją przyjaciółkę,
oczywiście pytam go o to, bo wiem, że to go wkurza, ale nie
oddałabym jej w nieodpowiednie ręce... Naprawdę cieszy mnie to, że
się spotykają i jak widać dobrze się ze sobą czują, skoro
umówili się kolejny raz. Fajnie...</span></span></span></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"></span><br /></span></span></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> </span><span style="font-size: small;"><br />Dobra... minęła
dwunasta zanim wpakowaliśmy się w trójkę do auta, ale to wszystko
przez nich... Nikt mi nie wmówi, że grzebanie się to tylko cecha
dziewczyn. Tak dzielnie znoszony przeze mnie swąd kawy, którego
naprawdę szczerze nie cierpię, na nic się zdał, ponieważ kawa i
tak zdążyła ostygnąć i potem półprzytomni Max i Blake
próbowali ją jakoś dziwacznie podgrzewać, aż wpadli na pomysł,
żeby zaparzyć świeżą. Ale ten cały proces myślowy i wcielanie
go w życie zabrało jakoś strasznie dużo czasu... Potem poszło
trochę sprawniej i wreszcie wyjechaliśmy. Zaopatrzeni w górę
pieczonego mięsa, trochę zupy w słoikach i wielką blachę
szarlotki jechaliśmy jakieś czterdzieści minut, aż Blake
zatrzymał auto pod jednym z szarych bloków, gdzie wypakowaliśmy
się i podeszliśmy do domofonu, szukając numeru 10.<br /> - Tak?<br />
- Co się głupio pytasz? W sobotę poczta nie chodzi, więc rusz
dupę i otwórz. - Czuję, że mamy złośliwość w genach... Po
tych jakże miłych słowach Maxa usłyszeliśmy ciche bzyczenie
oznajmujące, że możemy wejść do środka. Wdrapaliśmy się na
czwarte piętro i wreszcie zobaczyłam tę zarośniętą, ale
strasznie przystojną twarz...<br /> - Jaaaack... - Ej, nasze
przywitanie wyglądało jak w jakimś badziewnym filmie...
Naprawdę... wiecie, mam na myśli takie sceny, gdy dziewczyna
krzyczy imię chłopaka i biegnie do niego, a on czeka na nią z
rozłożonymi ramionami, w które ona wpada i wirują śmiejąc się
jak głupi. Tak. Właśnie o taką scenę mi chodziło... Brakowało
nam tylko zwolnionego tempa, muzyki w tle i płatków kwiatów
spadających z nieba... Ale co ja poradzę? W końcu to mój
najukochańszy, najstarszy i najcudowniejszy braciszek, którego w
przeciwieństwie do reszty rodzeństwa, nigdy, ale to nigdy nie
nazwałam nawet w myślach idiotą. No, tak przynajmniej mi się
wydaje...<br /> - Dlaczego ona kocha ciebie bardziej niż nas? - Zza
moich pleców odezwał się Max.<br /> - Kocham cię Maxie tak samo,
wyprowadź się, to zobaczysz. - Uśmiechnęłam się odwracając do
niego głowę, ale wciąż nie odczepiłam się od Jacka.<br /> -
Wiedziałem, że chcesz się mnie pozbyć...<br /> - No coś ty... chcę
mieć powód do tęsknienia za tobą...<br />Po chwili chłopak
postawił mnie na ziemi i podał rękę bliźniakom. <br /> - Nie
zgadniesz... mamy dla ciebie tygodniowe zaopatrzenie... wiesz...
domowe obiadki zamiast pizzy i chińszczyzny. - Blake uśmiechnął
się wpychając Jackowi pudło wypełnione słoikami, a zaraz po nim
Max dołożył na górę blachę z ciastem.<br /> - Właśnie, matula
się stęskniła i postanowiła zrobić dzisiaj obiad tobie zamiast
nam śniadanie.<br /> - Dzięki. Wiecie, powiem wam, że docenicie
domowe jedzenie jak się wyprowadzicie, a jeszcze bardziej osobę,
która je robi i podstawia wam pod nos... - Obrócił się i zniknął
w pierwszych drzwiach po lewej, gdzie znajdowała się niewielka
kuchnia. Generalnie jego mieszkanie nie było duże, taka trochę
większa kawalerka. Rozejrzałam się stwierdzając, że dużo się
tu nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty, która swoją drogą była
już kawał czasu temu. Panował tu o dziwo umiarkowany porządek,
ale myślę, że wynikał on raczej z tego, że mieszkanie urządzone
było po męsku i dosyć minimalistycznie. Zawsze brakowało mi tu
tej sterty drobiazgów...<br /> - Jackie... przyjedź czasem nas
odwiedzić... mama się stęskniła, JA się stęskniłam... oni też,
chociaż ich mroczne serca nie pozwolą im tego przyznać. -
Wskazałam głową na bliźniaków. Jack uśmiechnął się
zarzucając mi ramię na barki i poprowadził do pokoju naprzeciw
kuchni.<br /> - Jak będę miał luźniej w pracy to przyjadę.
Obiecuję. A jak tam liceum? Znowu pod obserwacją, co? - Mruknął
cicho. Matko, dlaczego nie urodziłaś czterech Jacków? Niby facet,
a domyślny bardziej niż kobieta. Powiem szczerze, mam dobry kontakt
z braćmi, nawet pomimo tych drobnych złośliwości (ale jak tu
przeciwstawiać się naturze i genom?), ale moje relacje z Jackiem to
coś zupełnie innego. Pomimo różnicy wieku, zawsze miał do mnie
super podejście. Rozmawiał ze mną. Był czymś pomiędzy bratem,
ojcem i kumplem. To jemu zwierzałam się, gdy było mi smutno, a nie
miałam Lex w pobliżu. Zakładam, że niekoniecznie chciało mu się
tego słuchać, ale nigdy nie dał mi tego odczuć, a ja starałam
się nie nadużywać jego cierpliwości i przychodziłam, kiedy
naprawdę musiałam się wyżalić. To on wiedział, że było mi
przykro, gdy bracia nastraszyli w szkole Chace'a, który więcej ze
mną nie rozmawiał. To on pocieszał mnie, że jak znajdzie się
chłopak, który będzie mnie wart, nie wystraszy się ani ich ani
nikogo innego. <i>Bo przecież nie chodzi o to, żeby mieć setkę
znajomych tylko jednego prawdziwego przyjaciela, i nie potrzeba setki
związków, żeby nauczyć się kochać, wystarczy ten jeden, który
sprawi, że świat oszaleje.</i><br /> - Taaa... Ale przynajmniej
szkoła jest większa, więc łatwiej jest wtopić się w tłum.
Fajnie, mam Lexi i Skye w klasie więc jest w porządku. <br /> -
Słyszałeś najnowsze ploty?! - Przerwał mi Max, rzucając się na
fotel naprzeciw kanapy, na której siedziałam z Jackiem. - Charlie
wyrwał Lexi. Uwierzyłbyś?<br /> - Naprawdę? A ty jak się z tym
czujesz? - Zapytał zdziwiony patrząc na mnie.<br /> - To dzięki
mnie. Już nie mogłam znieść jak patrzą na siebie tymi maślanymi
oczami, więc sama zmotywowałam Charliego do działania. I proszę!
Dlatego olał nasze rodzinne spotkanie... Znowu mieli gdzieś wyjść.<br />
- Może powinnaś znaleźć jeszcze im dziewczyny, co? - Mrugnął do
mnie kiwając głową w stronę bliźniaków.<br /> - Myślisz, że
miałabym wreszcie spokój? - Uśmiechnęłam się.<br /> - Nie,
przyłaziliby się pytać gdzie je zabrać, co kupić, dać kwiaty
czy czekoladki, o co się obraziły i tak dalej... - Powiedział, a
potem nachylił się i mruknął cicho: - Ale w szkole musieliby ich
pilnować, więc nie mogliby się tak koncentrować na tobie. -
Uśmiechnął się. Jak on dobrze wie, co mnie trapi... Brakuje mi
Jacka... niby wyprowadził się już ze dwa lata temu, ale ciągle
nie mogę się do tego przyzwyczaić. Przesiedziałam dobre kilka
godzin pomiędzy nim a Blake'iem, zjedliśmy połowę ciasta
zapijając je herbatą i cały czas rozmawialiśmy. O naszej szkole,
o pracy Jacka, o tym, że ma na oku dziewczynę, którą swoją drogą
muszę poznać jakby ich znajomość miała się przerodzić w coś
poważniejszego, no bo przecież nie oddam brata jakiejś... no...
nieodpowiedniej dziewczynie... a potem zeszliśmy na tematy zupełnie
nieznaczące, ale chyba potrzebne w każdej rozmowie i w końcu
ociągając się (ja najbardziej oczywiście) zebraliśmy się. Na
odchodnym kazałam Jackowi jeszcze kilka razy obiecać, że wpadnie
do nas, dopóki nie zostałam brutalnie pociągnięta do wyjścia
przez Blake'a. Oczywiście, gdy wróciliśmy do domu musieliśmy zdać
mamie dokładną relację, czy z jej najstarszym synem wszystko w
porządku, czy dobrze się odżywia, czy nie wygląda na zmęczonego
i tak dalej... Ale poszłam spać zadowolona. Upewniłam się, że u
Jacka wszystko dobrze, że jest szczęśliwy, bo robi coś do czego
zawsze miał smykałkę. Od kiedy pamiętam był złotą rączką, a
to w połączeniu z jego zainteresowaniem pojazdami czyniło go
niesamowitym mechanikiem. Zawsze, gdy coś działo się z samochodem,
wołany był Jack i problem nagle się rozwiązywał. Czasem
zastanawiałam się, czy na pewno dobrze wybrał. Mama długo
przekonywała go, żeby poszedł na studia, ale on był taki pewny,
co chce robić. Powiedział, że potrzebna mu praktyka a nie sucha
teoria i woli za pół darmo robić w warsztacie i to go nauczy
wszystkiego, czego mu potrzeba. I chyba miał rację... Od jakiegoś
czasu był pełnoetatowym pracownikiem mającym stałych klientów.
Był uśmiechnięty. Był szczęśliwy. Chyba brakowało mu tylko
jednego... Mam nadzieję, że dziewczyna, o której mówił jest jego
warta, bo jak nie, to... </span></span></span>
</div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-28120420168866069012015-08-27T14:59:00.000+02:002015-08-27T14:59:38.843+02:00XXI<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">cześć Ptaszyny</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">rozdział z przeprosinami, ale jak już napisałam to internet postanowił przestać i tak się to jeszcze przedłużyło.<br /><br />______________________________________________________________________</span></div>
<br />
<br />
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">Było
dobre pół godziny przed czasem, kiedy powinnam wstać, ale po
pierwsze wcześnie zasnęłam, a po drugie musiałam, po prostu
musiałam dowiedzieć się, jak poszło spotkanie Charliego z Lex.
Nieważne, że potem ją też dokładnie przepytam, ale najpierw
postanowiłam przesłuchać brata. Zresztą, skoro wstałam, a Lexi i
tak nie ma w pobliżu, to co biedna mam robić. Inaczej ciekawość
mnie zeżre. Wstałam i powlokłam się przeciągając się przy
okazji do pokoju Charliego. Oczywiście chłopak nie podzielał mojej
potrzeby dzielenia się informacjami, więc gdy znalazłam się w
jego pokoju, zobaczyłam go zakopanego pod kołdrą. Oczywiście...
Wlazłam na łóżko i odkopałam jego blond czuprynę, a następnie
zaczęłam najpierw szturchać, a potem potrząsać jego ramionami.<br />
- Co? - Wreszcie rozległ się cichy, zachrypnięty głos.<br /> -
Charlie...<br /> - Iv... Nie teraz... daaaaj mi spaaać... idź sobie
gdzieś... - Zajęczał.<br /> - Chas... trzeba było wcześniej
wrócić. Powiedz mi jak było.<br /> - Fajnie. Możesz już sobie
pójść?<br /> - Nie. Ostrzegam cię, że mogę jeszcze zacząć
skakać po łóżku albo zacznę cię łaskotać i nie zaznasz już
spokoju.<br /> - Oboje wiemy kto na tym gorzej wychodzi, gdy w grę
wchodzą łaskotki, więc mi nimi nie groź. - Mruknął uśmiechając
się. Dobra... prawdopodobnie grożenie łaskotkami to kiepski
pomysł, biorąc pod uwagę, że zawsze to ja kończę dusząc się
ze śmiechu, gdy cała męska część domu przyłącza się do
zadawania mi tych katuszy zwanych łaskotkami. Niefajnie. I jeszcze
rechoczą się przy tym jak stado ropuch. Gady przebrzydłe.<br /> -
Charlie... Prooooszę... Przynajmniej to dla mnie zrób.... -
Usłyszałam ciężkie westchnięcie, a cała kołdra poruszyła się
i niekształtna masa, z której wystawała rozczochrana głowa mojego
brata, podniosła się trochę i oparła o ścianę.<br /> - Mała
cholero, chcesz mnie wykończyć, prawda?<br /> - Charlie, ja cię tak
kocham przecież. Dlaczego przypisujesz mi takie złe intencje?<br /> -
Jak cię kiedyś przyjdę obudzić w środku nocy to zobaczysz... -
Mruknął cały czas mając zamknięte oczy.<br /> - To się nigdy nie
zdarzy, bo oboje wstajemy tak samo późno. Poza tym wcale nie jest
środek nocy... za jakieś pół godziny i tak będziesz musiał
wstać.<br /> - Pół godziny stanowi wielką różnicę, to jest całe
sześć razy po „jeszcze pięć minut”, ale nie dasz mi już
spać, prawda?<br /> - Nie dam. Opowiesz mi jak było? - Chłopak
westchnął jeszcze raz ciężko i uchylił powieki.<br /> - Myślę,
że było ok. Poszliśmy do baru, wiesz, tego w stronę centrum,
pogadaliśmy i posłuchaliśmy mojego kumpla, a potem poszliśmy na
spacer, posiedzieliśmy trochę w parku i tyle. - Charlie wzruszył
ramionami.<br /> - A odstawiłeś mi bezpiecznie Lexi do domu?<br /> -
Pod samiuteńkie drzwi. - Powiedział przewracając oczami.
Siedziałam chwilę w ciszy spoglądając na blondyna siedzącego
znowu z zamkniętymi oczami.<br /> - Ale... było dobrze? To znaczy...
bo... czy wy...?<br /> - Było super. Lexi jest świetna. - Uśmiechnął
się przerywając moje dukanie i spoglądając na mnie z lekkim
uśmiechem. - Chyba trochę ci ją ukradnę.<br /> - Tak? To znaczy, że
wy spotkacie się jeszcze?<br /> - Pewnie. Nawet mogę ci powiedzieć
kiedy.<br /> - Kiedy?<br /> - W piątek.<br /> - Taak? Jejku... chyba nie
byłam przygotowana, że tak szybko to wam pójdzie... zgadzam się
na tę kradzież, ale tylko pod warunkiem, że zostawiasz mi na
wyłączność Lex na wycieczkę szkolną.<br /> - Jedziesz na
wycieczkę? - Charlie zmarszczył brwi.<br /> - Tak. Z Lexi i Skye
oderwać się od domu.<br /> - Nie wiem czy to dobry pomysł.<br /> -
Trudno. I tak się już zapisałyśmy i nie myśl, że zmienisz naszą
decyzję.<br /> - Tylko uważajcie na siebie, bo na szkolną wycieczkę
zwykle jadą dziwni ludzie. - Mruknął odpuszczając.<br /> - Jakoś
przeżyjemy, a zresztą będziemy się trzymać cały czas razem. -
Zapewniłam brata, który chwilę mi się przyglądał, wzdychając
po chwili.<br /> - Zostało mi jeszcze przynajmniej dwadzieścia minut,
więc jeśli nie przeszkadza ci to, to moglibyśmy pogadać sobie
kiedy indziej, na przykład jak wstanę. - Mruknął zjeżdżając na
łóżko do pozycji poziomej. Wydałam odgłos zirytowania, ale
pomyślałam, że coś tam wiem, więc odpuściłam i wróciłam do
własnego pokoju, żeby pozbierać się do szkoły.<br /><br /><br /> - Mów
jak było. - To były moje pierwsze słowa do zdziwionej Lexi, na
którą czekałam już przed domem. Dziewczyna szybko uświadomiła
sobie, o co mi chodzi i jej policzki lekko poróżowiały.
Uśmiechnęłam się, bo to mogło znaczyć tylko tyle, że było
naprawdę dobrze. - Lex. Przynajmniej troszeczkę. Daj mi cokolwiek,
bo wiesz jacy są faceci. Charlie powiedział mi, że poszliście,
posłuchaliście muzyki i wróciliście. Powieeeedz mi coś. -
Zajęczałam robiąc proszącą minę.<br />Lexi, swoim zwyczajem,
lekko się rumieniąc i od czasu do czasu spuszczając oczy
opowiedziała mi historię wieczoru i cóż... wyszło na to samo co
mówił Charlie, tyle, że mój braciszek w wersji blondynki co
chwilę okazywał się bardzo słodki i kochany i w ogóle niezwykły.
No i fajnie. Lexi streściła mi swój wieczór akurat w czasie,
który nam zabrało dojście do domu Skye.<br /><br />Niewiarygodne. Po
prostu niewiarygodne. Mój plan tak dobrze działał... Ten, o którym
wcale nie chciałam słyszeć, w ogóle nie pojawiał się w naszych
rozmowach. Nawet o dziwo nie widziałam go specjalnie na korytarzach,
czy na podwórku. Mówiąc „nasze rozmowy” mam na myśli
oczywiście moje, Lex i Skye. Jakby wyparował. Taki miły dzień.
Lexi chodziła na swój cichy sposób rozanielona, z leciutkim
rumieńcem, a Skye... ona nawet bez mojej ingerencji weszła w mój
plan, dzięki chłopakowi, który zaczepił ją na korytarzu i z
którym na jakiś czas nawet gdzieś zniknęła. Ten jej blondyn
wydaje się nawet całkiem sympatyczny. Idealnie.<br /><br />Nadszedł
piątek, i pomimo tego, że nadal miałam błogi spokój w sprawie
lokatego, który na swoje szczęście nie pokazywał mi się na oczy
i o którym na moje szczęście nie słyszałam, sytuacja przestała
mnie tak bardzo zachwycać. Pół biedy, jeżeli chodziło o Skye i
jej westchnienia nad Luke'iem, którego imię powtórzyła tyle razy,
że już nigdy go nie zapomnę, bo tak prawdę mówiąc jednym uchem
wpuszczałam a drugim wypuszczałam potok słów dziewczyny, i mimo,
że wiem, że jako przyjaciółka nie powinnam się tak zachowywać,
to jednak nie czułam się winna, bo chyba zrozumiałam jak Skye raz
mi powiedziała, że Luke jest przystojny, utalentowany i w ogóle
super. Serio. Powtarzanie mi tego po kilkanaście razy w czasie
każdej przerwy i na połowie lekcji nie wniesie więcej do mojego
życia. Gorzej było z Lexi, która ze swoim niezwykłym, wrodzonym
taktem i nieśmiałością podpytywała mnie o mojego rodzonego
brata, i szczerze, uwielbiam tę dwójkę, ale ile można rozmawiać
z przyjaciółką o własnym bracie... Tym, co powodowało rosnące
zainteresowanie Charliem u Lex było to, że mieli wieczorem iść na
randkę i, mimo tego, że przecież widywali się u mnie w domu dosyć
często, to teraz Lexi zyskała jakby nową świadomość istnienia
mojego brata i wypytywała o różne dziwne rzeczy. W związku z tym
spędziłam cały dzień z jednej strony słuchając westchnień
Skye, a z drugiej rozmawiając z Lexi na temat Charliego. Teraz mój
plan przestał wydawać mi się taki genialny. Głupio... Ale nie,
chwilę... Nadal przez cały piątek nie spotkałam osoby, której
wcale spotykać nie chciałam i w dodatku nikt nic o nim nie mówił.
A teraz zaczyna się weekend, więc przynajmniej do poniedziałku nie
będzie mnie wkurzał. Nie... mój plan był całkowicie idealny.
Idealny.<br /><br />Wieczór był troszkę chłodniejszy, ale nie
przeszkodziło to zadowolonemu Charliemu opuścić dom z bananem na
ustach. Po naszej ostatniej porannej rozmowie nie wywnętrzał się
specjalnie przede mną, ale zebrało mu się na wywiad na temat Lexi,
gdy wróciłam do domu po piątkowych lekcjach. Ja nie wiem co jest z
nimi nie tak. Przecież znają się kupę czasu, a teraz zachowują
się trochę tak, jakby właśnie się poznali. Zostałam więc
wypytana co Lexi lubi, czego nie lubi, czy może jest na coś
uczulona i tak dalej. Naprawdę powstrzymywałam się od
uszczypliwych komentarzy... Przysięgam... Tylko czemu oni muszą
moją cierpliwość na takie próby wystawiać? No czemu? Na
szczęście wreszcie Chas sobie poszedł, a ja będąc już leciutko
zirytowana powlekłam się do swojego pokoju. W domu panowała cisza,
co oznaczało, że prawdopodobnie byłam sama. Dopiero odgłos kroków
wyprowadził mnie z błędu.<br /> - Co tam? Sama jesteś? - Max
wetknął głowę do pokoju, a potem cały wpakował się do środka.<br />
- Wreszcie mam święty spokój, a co? - Chłopak podszedł i opadł
na moje łóżko.<br /> - Wyczułem, że powinienem ci poprzeszkadzać,
skoro nie ma tego kto inny zrobić. - Usta blondyna rozciągnęły
się w leniwym, szerokim uśmiechu.<br /> - Bardzo śmieszne... Czego
chcesz? - Mruknęłam.<br /> - No wiesz..? Czuję się urażony, ja ci
tu przychodzę zaproponować miłe spędzenie czasu, moje niezwykłe
towarzystwo, a ty – niewdzięczna. Nie to nie. Jack może
poczekać.<br /> - Co? Czekaj, jak to Jack? - Po lekkim uśmiechu było
widać, że spodziewał się mojej reakcji na hasło „Jack”.<br />
- Nie no... nie wiem... chciałaś mieć święty spokój, a ja go
zakłócam, więc może już sobie pójdę...<br /> - Nieeee.... Max,
nie wkurzaj mnie na koniec tygodnia, tylko mów o co chodzi. -
Warknęłam. Chłopak uśmiechnął się tylko szerzej i pokręcił
głową.<br /> - Jedziemy odwiedzić jutro Jacka, chcesz jechać? -
Wreszcie jakiś miły akcent. Oczywiście, że na taką propozycję
na moją twarz wpłynął zadowolony uśmiech i pokiwałam szybko
głową.<br /> - Dzwoniłeś do niego? Ma czas?<br /> - Tak. Powiedział
żebyśmy wpadali w trakcie weekendu, bo ma wtedy luźniej z pracą.<br />
- Super. - Uśmiechnęłam się do Maxa, który przyglądał mi się
przez moment w ciszy, aż wreszcie zapytał:<br /> - To co tak cię
dzisiaj męczyło? - Po krótkim wahaniu pomyślałam, że właściwie
mogę mu powiedzieć, bo nie jest to taki sekret.<br /> - Charlie,
Lexi, Lexi, Charlie. Znowu gdzieś dzisiaj wyszli i coś im na mózgi
padło, bo jakby przestali pamiętać, że znają się od dobrych
paru lat. W szkole musiałam gadać z Lex na temat Charliego, a jak
wróciłam to napadł mnie Chas i zaczął wypytywać o Lexi.<br /> -
Spokojnie, przejdzie im. Wiesz.... miłość jak widać ma problemy z
pamięcią i logicznym myśleniem, więc... wiesz... musisz to chyba
po prostu przeczekać. - Pokiwałam głową, a chłopak podniósł
się z mojego łóżka. - No nic, zostawiam cię z twoim świętym
spokojem. Pamiętaj, że jutro jedziemy do Jacka, ale nie rano, bo
będę spać, więc... ty zresztą pewnie też, więc jak się
zbierzemy, co będzie prawdopodobnie po południu to pojedziemy. - I
jak się pojawił, tak zniknął. I wreszcie zostałam z moim
świętym, upragnionym spokojem. Idealnie.</span></span></span></div>
<div align="LEFT" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<br /></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">_______________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">tak wiem.</span></span></span></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">znowu go nie ma.</span></span></span></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #666666;">też mi trochę smutno.</span></span></span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-29334452267782159042015-06-20T19:50:00.002+02:002015-06-20T20:06:53.002+02:00XX<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL"> ...</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">PRZEPRASZAM</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">matko, minęły 3 miesiące!</span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">jak tu kiedyś wejdziecie to wiedzcie, że strasznie mi przykro, że aż tak zaniedbałam tę opowieść i Was...</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">no i mogę obiecać, że teraz przez kolejne 3 miesiące będę odpokutowywać i będę wstawiać rozdziały na czas ^^</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">serio</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">wczoraj zdałam ostatni prawie, no może przedostatni (ale ostatni straszny) egzamin i co zrobiłam pierwsze?</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">powinnam powiedzieć: rzuciłam się do pisania rozdziału, ale nie...</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">poszłam spać, przespałam ze dwadzieścia godzin, a potem rzuciłam się do rozdziału :P</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">jeszcze trochę taki nijaki, bo miałam strasznie długą przerwę w pisaniu, ale z powrotem wprawiam się :)</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">____________________________________________________________________</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL"><i><b>#Harry</b></i><br /><br />Szkoda,
że jedynym, co w poniedziałek pozostało po buntowniczym nastroju
rudzielca był grymas na ślicznej buźce. Widziałem ponad ramieniem
Zayna jak wmaszerowała niezadowolona na teren szkoły rozmawiając z
tymi swoimi przyjaciółkami, które zawsze jej towarzyszą.<br /> -
Hazz, chyba nie pożyczyłeś motoru Lou, wiesz, że już go nie
zobaczysz więcej?- Spojrzałem na Nialla, który właśnie zjawił
się obok auta.<br /> - Najpierw musiałbym się z nim wymienić
mózgami. - Mruknąłem uśmiechając się do blondyna.<br /> - To
gdzie jest?<br /> - Lou czy motor?<br /> - Właściwie nieobecność Lou
wcale mnie nie dziwi... - Horan wyszczerzył się, a potem skinął
głową w stronę auta, o które byłem oparty. Właściwie jeździłem
nim tylko w zimie albo gdy lało.<br /> - Motocykl jest na kontroli. -
Wzruszyłem ramionami i wróciłem wzrokiem tam, gdzie przed chwilą
była dziewczyna, ale już jej tam nie zobaczyłem. Chwilę szukałem
jej wzrokiem i dostrzegłem ją tuż przed drzwiami. Szła pierwsza,
parę kroków przed tamtymi dwiema i... proszę, proszę... jeśli
mnie wzrok nie myli, to chyba widzę moją kurtkę, której mi przez
weekend brakowało... Już myślałem, że odzyskanie jej będzie
trudniejsze... Odepchnąłem się od drzwi auta, mruknąłem coś do
chłopaków i podążyłem śladem rudzielca. Pomimo tego, że jak
zwykle na korytarzu był tłum ludzi, udało mi się dogonić
najpierw jej koleżanki, które w przeciwieństwie do Ivory, nawet
się do mnie uśmiechnęły, gdy je mijałem. Puściłem do nich oko,
na co jak większość dziewczyn w szkole zachichotały, a potem
pokonałem kilka kroków, które dzieliły mnie od rudzielca.
Dostosowałem się do jej tempa, nachyliłem, żeby miała szansę
usłyszeć mnie w tym szumie i mruknąłem cicho:<br /> - Widzę, że
moja skóra stała ci się bardzo bliska. Rozumiem, że kolejnym,
który będzie oplatał tak mocno twoje biodra będę ja. -
Dziewczyna spięła się i zatrzymała tak gwałtownie, że lekko ją
potrąciłem. Nie widziałem jej cały weekend, a rozstaliśmy się w
dosyć nietypowych okolicznościach, więc odczuwałem pewną
satysfakcję, gdy skupiła swoją zszokowaną uwagę tylko i
wyłącznie na mnie. Nawet jeśli trwało to tylko jakieś trzy
sekundy, bo potem jej wzrok gdzieś na chwilę uciekł. - </span></span></span></span></span></span><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL"></span></span></span></span></span><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">Właściwie,
to teraz, żeby było fair, ty powinnaś dać mi jakieś swoje
ubranie</span></span>. - <span style="color: #666666;">Mruknąłem i chcąc znowu skupić jej uwagę na mnie,
zbliżyłem się i złapałem za dół jej koszulki. - Może to?
Wpadnij po lekcjach to znowu się czymś wymienimy, co? -
Uśmiechnąłem się lekko, ale ona jak wystraszony kociak,
odskoczyła ode mnie z wielkimi oczami i pomimo przepychających się
obok ludzi nie zmniejszyła już odległości między nami. Szkoda.
Przez chwilę stała jakby nie wiedząc co ma zrobić, ale w końcu
gdy już chciałem się odezwać, dziewczyna chyba przypomniała
sobie coś, szybkim ruchem odwiązała moją kurtkę ze swojego pasa,
rzuciła ją w moją stronę i zanim złapałem czarną skórę,
rudzielca już nie było przede mną. Dostrzegłem ją parę kroków
dalej przedzierającą się przez jakąś grupkę dzieciaków. Jaka
ona jest malutka w tym tłumie...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL"> - To znaczy, że wpadniesz? -
Krzyknąłem za nią i mógłbym przysiąc, że jej małe piąstki
się zacisnęły. Gdy zniknęła w tłumie odwróciłem się
natrafiając na uśmiechnięte koleżanki kociaka, które
najwyraźniej obserwowały całą scenę. No i dlaczego ona nie może
się tak na mnie patrzyć? Wyminąłem dziewczyny lekko kręcąc
głową i poszedłem na kolejną bezsensowną lekcję geografii.
Dosiadłem się do Zayna w momencie, w którym do klasy wszedł
nauczyciel. Brunet, jak zwykle średnio przejmując się obecnością
nauczycieli, odwrócił się do mnie i z lekkim uśmiechem
powiedział:<br /> - Zgadnij, co się stanie za trzy tygodnie?<br /> -
Poderwiesz nową nauczycielkę wf-u? - Po moich słowach na jego
twarz na moment wpłynął wyraz zamyślenia.<br /> - Tak! To jest
pomysł! - Krzyknął i nagle oczy mu się zaświeciły, jednak
zrobił to na tyle głośno, że nie uszło to uwadze nauczyciela.<br />
- Jakiż to ma pan genialny pomysł, panie Malik? - Pan Gordon
zbliżył się do naszej ławki, a ja tylko z lekkim uśmiechem
spoglądałem na Zayna.<br /> - W tym roku zacznę się uczyć z lekcji
na lekcję. - Przez klasę przeszedł chichot i nawet sam nauczyciel
spojrzał na mnie z rozbawieniem.<br /> - To prawda panie Styles?<br /> -
Jasne, panie profesorze... Zayn chciałby nawet wystartować w
konkursie z geografii, ale myśli, że się pan nie zgodzi... - Cała
klasa znowu się roześmiała zagłuszając ciche "kurwa",
które wypłynęło z moich ust, gdy niezadowolony Malik kopnął
mnie w piszczel.<br /> - Zobaczymy co da się zrobić, ale obawiam się,
że za mojego nauczania w tej szkole nie ma na to szans. - Nauczyciel
uśmiechnął się i wrócił z powrotem do biurka, na którym
przysiadł i kontynuował mówienie o tym, o czymkolwiek mówił
wcześniej. Spojrzałem krzywo na bruneta i schyliłem się, żeby
rozmasować bolące miejsce. Pieprzony Malik.<br /> - Możesz zgadywać
dalej. - Mruknął Zayn. - Chociaż to jest też niezła odpowiedź...
A wiesz czemu? Bo za trzy tygodnie jest wycieczka. - Powiedział
wyraźnie zadowolony, a ja wyprostowałem się przyglądając się
przyjacielowi.<br /> - Ta wycieczka?<br /> - Dokładnie ta sama. -
Taaa... zeszłoroczna wycieczka była... muszę powiedzieć, że to
była jedna z dłuższych imprez jakie pamiętam... no przynajmniej
częściowo. Wiem, że po wycieczce jakaś dziewczyna zaszła w ciążę,
chociaż myślę, że nikt z nauczycieli nie połączył tych faktów
i dat... Kogoś chyba musieli zabrać do szpitala na płukanie
żołądka, a Malik... cóż... on chyba pobił rekord zaliczonych
dziewczyn, dodatkowo uświetniając swoją listę młodą
nauczycielką matmy, która przyszła do nas na praktyki albo
zastępstwo i przez zupełny przypadek znalazła się na liście
nauczycieli-opiekunów. Czuję, że Malik zrobi dużo, żeby jedna z
naszych nowych nauczycielek wf-u zgłosiła się albo została
wyznaczona na opiekunkę. Nie mamy z nią co prawda lekcji, więc
Malik udając, że nie ma pojęcia, że jest nauczycielką zdążył
już do niej podbić nie dając sobie wmówić, że nie jest
uczennicą. <br /> - Wiesz o kim sobie też myślałem? - Zapytał z
uśmiechem na ustach.<br /> - O kim pan sobie myślał, panie Malik? -
Jakimś cudem obok naszej ławki znowu stał Gordon. W gruncie
rzeczy nic do niego nie mam, poza przedmiotem, którego uczy.<br />
- Zastanawiałem się, czy pani Velez nie chciałaby mnie przygotować
do olimpiady z chemii. - Odrzekł Malik uśmiechając się przy tym
radośnie. Chemia była najbardziej znienawidzonym przez niego
przedmiotem. Zaraz obok całej listy pozostałych przedmiotów, ale
trzeba przyznać, że chemii ani nie lubił ani nie rozumiał, a pani
Velez była najbardziej znienawidzoną przez niego nauczycielką... z
wzajemnością zresztą...<br /> - Panie Malik. Osobiście przed całą
szkołą panu pogratuluję i przeproszę za każdą zwróconą panu
uwagę jeśli na koniec roku będzie miał pan przynajmniej tróję z
chemii. - Malik przewrócił oczami, a pan Gordon uśmiechnął się
i odszedł.<br /> - Hej, zacznij brać korki z chemii. Najlepiej już -
Rzuciłem z lekkim uśmiechem.<br /> - Kurwa, Styles, zamknij się.
Słuchaj... co powiesz na to, żeby na wycieczkę "zaprosić"
też Davis? Twojego rudzielca też można by wziąć... - Taaa...
Davis i mojego rudzielca... Jeszcze nie zdążyłem wyprowadzić
znajomych z błędu... Jak wyjdzie, że mój kociak nazywa się
Davis, ktoś zaraz zacznie mi się do niej dobierać. Ale... trzy
dni z dala od jej braci... w miejscu, z którego nie będzie miała
gdzie uciec... Kurwa... i jak tu nie kochać szkoły....<br /> - Trzeba
wkręcić całą ich trójkę... laski bez swoich przyjaciółek nie
chodzą nawet do kibla, nie mówiąc już o wyjazdach...<br /> - Może
idź do tej rudej i ją przekonaj?<br /> - Jak pójdę i jej powiem, że
ja tam jadę to gwarantuję ci, że zrobi wszystko, żeby tam nie
pojechać.... Ale czekaj... chyba wiem gdzie uderzyć.... Widziałeś
dzisiaj Luke'a?</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">***</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">
</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">W
środę po lekcjach Luke powiedział mi, że Skye i jej koleżanki,
którymi jak sądzę są Ivory i blondynka, "bardzo cieszą się
na wycieczkę i na pewno pojadą". Jakoś trudno mi było
uwierzyć, że rudzielec był taki zachwycony, przynajmniej po
ostatnim spotkaniu z nią... właściwie, to po jakimkolwiek
spotkaniu z nią... Nie mówię, że wszyscy w szkole mnie lubią,
ale poza frajerami w stylu braci Davis, inni bywają przynajmniej
neutralni, a w przypadku dziewczyn reakcja jest zbliżona do
zachowania jej przyjaciółek. Jednak w czwartek, gdy na jedną z
lekcji weszły dziewczyny z samorządu z listą chętnych, słowa
Luke'a potwierdziły trzy nazwiska na dole jednej ze stron listy.
Żeby nikt zbyt długo nie analizował ich imion i nazwisk, wpisałem
siebie i śpiącego na ławce obok Nialla na dwa ostatnie miejsca i
podałem listę dalej. Teraz wystarczy, że Luke będzie bajerował
Skye przez kolejny tydzień, a ja będę miał kociaka bez wtrącania
się jej pieprzonych braci przez całe trzy dni...</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-29352855407907738532015-03-17T00:49:00.000+01:002015-03-17T00:55:43.692+01:00XIX<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">Cześć cześć</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">wiem, że znowu jestem pospóźniana, ale już nie jest to miesiąc, więc można powiedzieć: idę w dobrym kierunku :p</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">w ogóle miałam coś innego napisać, a potem zaczęłam pisać i wyszła mi scena całkiem nieplanowana i spontaniczna, więc nie wiem co mam o niej sądzić.... chciałam dodać rozdział trochę wcześniej, bo wiem, że człowiek najbardziej pocieszenia potrzebuje w poniedziałek, ale jak wróciłam z zajęć to zasnęłam, więc jest dopiero teraz... no nic... jakby coś było nie tak to dajcie znać, a teraz zostawiam Was z tym strzępkiem opowieści życząc miłego wtorku ^^</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
<br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">och!</span></span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">jeszcze jedno!</span></span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">bardzo bardzo dziękuję za komentarze ^^ bardzo mi fajnie jak sobie myślę, że piszecie je z własnej woli,</span></span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"> robię zbiorowe podziękowanie, bo nie miałam wcześniej czasu na odpisanie każdej z Was, a skoro dodaję nowy rozdział, to już nie będę tam wracać, ale wiedzcie, że Was uwielbiam :*</span></span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">_____________________________________________________________</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">Tak...
Dzisiejszego dnia, a raczej wieczoru kończy się moja wyłączność
na Lexi. Z jednej strony czuję jakąś nostalgię, ale właściwie...
sama tego chciałam... Więc chyba nie powinnam teraz marudzić, nie?
Zresztą... można powiedzieć, że jak będzie iść do swojego
chłopaka, to będzie jednocześnie przychodzić do mnie... Ugh...
Chyba za bardzo się nad sobą rozżalam... ale tak jakoś ogarnęło
mnie dziwne uczucie, gdy wieczorem Charlie z zadowolonym uśmiechem
na ustach, który nawet przez moment próbował ukryć, wychodził z
domu. Charlie sobie poszedł... Mama była na zakupach... Poczułam
się samotnie... No, do czasu... Z góry doszedł do mnie jakiś
okrzyk i szmery, których z tej odległości nie byłam w stanie
zidentyfikować. Powoli wdrapałam się na piętro i skierowałam do
miejsca, z którego wydobywały się owe dźwięki. Pchnęłam drzwi
nie pukając, bo w końcu w stosunku do mnie męska część
mieszkańców tego domu też nie stosuje tych podstawowych zasad
grzeczności. Przy komputerze stojącym na jednym z biurek siedziało
trzech chłopaków. Dwóch identycznych i z przodu i z tyłu, a
pomiędzy nimi ciemny szatyn. Max, Blake i stały bywalec naszego
domu, Shane. Wślizgnęłam się do pokoju bliźniaków i stałam
przez chwilę na progu, ale nikt nie wydawał się zauważyć mojej
obecności, więc na wszelki wypadek trzasnęłam drzwiami. Tak.
Lubię rozwiązania, które przynoszą szybki i widoczny efekt. Jak
na komendę trzy głowy zwróciły się w moją stronę, a ja ciesząc
się ich uwagą posłałam im radosny uśmiech i weszłam wgłąb ich
zabałaganionego pokoju. Wybrałam lepiej dziś prezentujące się
łóżko Blake'a i usiadłam na nim po turecku.<br /> - Co jesteś taka
zadowolona? - Zapytał Max odwracając głowę z powrotem w stronę
ekranu.<br /> - Nie jestem.<br /> - To skąd masz takiego banana na
twarzy. - Tym razem odezwał się Blake.<br /> - To dlatego, że was
widzę. Wiecie jak was kocham.<br /> - Mnie też? - Zaśmiał się
Shane.<br /> - Jesteś jak... trzeci bliźniak... oczywiście, że
ciebie też.<br /> - To co tam? - Wzruszyłam ramionami.<br /> - Nie mam
co robić... a w domu jesteście tylko wy... wiecie... instynkty
stadne mnie tu przygnały.<br /> - Tylko my? A reszta?<br /> - Mama na
zakupach, a Charlie wyszedł z Lex...<br /> - Eeee... Lex to skrót od
Lexus albo Alex i jest to jakiś nowy znajomy Charliego? Bo brzmi to
tak jakoś znajomo, ale powiedziałbym, że to imię bardziej kojarzy
mi się z twoją przyjaciółką... - Blake poświęcił mi długie
zabawne spojrzenie.<br /> - No właśnie chodzi o moją Lexi.<br /> -
Jakiś program wymiany przyjaciół?<br /> - Jak widzisz to jest akcja
dobroczynnego, bezinteresownego oddawania przyjaciół, ja nikogo nie
dostałam w zamian... życie jest takie niesprawiedliwe... - Zrobiłam
smutną minę i z westchnieniem opadłam na łóżko Blake'a.
Wpatrywałam się przez chwilę w sufit, dopóki widoku na białą
powierzchnię nie przysłonił mi Max, który zawisnął nade mną.<br />
- I powiedz mi... Czy Charlie ma takie zamiary wobec Lexi jak mi się
wydaje? - Zapytał cicho siląc się na poważny ton.<br /> - Nie wiem
co ci się wydaje Maxie... Nawet nie wiem czy chcę wiedzieć. -
Mruknęłam.<br /> - No wiesz... czuję, że od teraz Lexi będzie
wybierała inny pokój jak będzie u nas zostawała na noc.<br /> -
Sama tego chciałam. - Mruknęłam cicho sama do siebie, a potem
powiedziałam głośniej. - Co z ciebie za brat? Powinieneś mnie
pocieszać i podnosić na duchu.<br /> - Chcesz iść z nami na pizzę?
- Wyszczerzył się do mnie.<br /> - Lubię twoje zdolności
dyplomatyczne. - Uśmiechnęłam się do brata zarzucając mu ramiona
na kark, przez co zwalił się i mnie przydusił. - Złaź ze mnie!<br />
- Najpierw mnie przewracasz, a potem masz pretensje. Ja się nie
dziwię, że Lexi zmienia twoje towarzystwo na Charliego. Gdyby nie
to, że jesteśmy rodzeńst... - Nie... wcale nie chciałam wiedzieć,
co Max miał na myśli, więc zanim zdążył dokończyć walnęłam
go jedną z porozrzucanych na łóżku poduszek Blake'a. - Ty mała
ruda zgryzoto... - Chłopak w końcu podniósł ze mnie swoje cielsko
i po chwili wyciągnął rękę w moją stronę. - Chodź już na tę
pizzę, bo jeszcze trochę i zrobisz komuś krzywdę. - Mruknął, a
Blake i Shane zaczęli się śmiać. Złapałam rękę Maxa i
zostałam pociągnięta mocno w górę, tak, że stanęłam na
własnych nogach. - Pięć minut i wychodzimy. Jak chcesz się
przebierać czy coś.<br /> - Wiesz jak cię uwielbiam. - Uśmiechnęłam
się w końcu i skierowałam w stronę drzwi.<br /><br />Lubię spędzać
czas z braćmi. Serio. Mam coś takiego, że jestem sentymentalna i
uczuciowa jeśli o nich chodzi. Teraz każdy z nich ma jakieś własne
zajęcia, tu szkoła, tam znajomi, no i tak zwykle wychodzi, że
najczęściej widujemy się przy śniadaniu, obiedzie, czasem
wieczorem... Nie jest już tak, jak w czasach kiedy byliśmy mali i
strasznie dużo czasu spędzaliśmy w swoim towarzystwie. Jeszcze w
czasie wakacji było więcej wolnego, a część znajomych
porozjeżdżała się w różne strony, więc trochę częściej
siedzieliśmy razem. Ale gdy rok szkolny już się zaczął... nie
powiem, żeby nie było mi chociaż trochę smutno z tego powodu.
Więc teraz, gdy po zostawieniu mamie kartki, że wyszliśmy, szłam
z bananem na twarzy w towarzystwie trzech facetów. Max i Blake chyba
dla żartu, jak im powiedziałam, że lubię takie wspólne rodzinne
wyjścia, chwycili mnie za ręce i przez jakiś czas szliśmy
machając złączonymi dłońmi jak małe dzieci. Tylko Shane się do
nas nie przyłączył, podśmiewając się z naszego zachowania, ale
myślę, że to wszystko dlatego, że ja mam tylko dwie ręce, a
gdyby złapał Maxa za rękę, wyglądalibyśmy.... naprawdę
dziwnie... a tak wyglądaliśmy tylko... niepokojąco... </span></span></span><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><br />Gdy
byłam już najedzona, rozśmieszona ciągłymi wygłupami mojego
towarzystwa i moja potrzeba kontaktu z rodziną była zaspokojona,
siedziałam spokojnie w pizzerii i patrzyłam jak trzech facetów
walczy o ostatnie kawałki wielkiej pizzy z podwójną ilością
wszelakiego mięsa w składzie. No naprawdę... jakby nie mogli sobie
jeszcze jednej zamówić... Odwróciłam wzrok w stronę
panoramicznego okna i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że na
zewnątrz już dawno zdążyło zrobić się ciemno. Zaczął wiać
lekki wiatr, więc ucieszyłam się, że zabrałam ze sobą bluzę.
Moje wpatrywanie się w szybę przerwał dźwięk mojego telefonu.
Chłopcy nawet nie zwrócili uwagi, gdy odebrałam. Zgodnie z moimi
podejrzeniami dzwoniła mama zaniepokojona pustką w domu. Odniosłam
wrażenie, że potrzeba jej zapewnienia, że niedługo wrócimy i
rzeczywiście, nasza rozmowa skończyła się dosyć szybko po tym,
jak powiedziałam, że chłopcy kończą i będziemy wracać.
Pozostało mi tyko uświadomienie tego pozostałym.<br /> - Trzeba się
powoli zbierać, bo mama się niepokoi.<br /> - Czemu się niepokoi?
Przecież jesteś z nami. - Odezwał się Max.<br /> - To chyba dlatego
się niepokoi... Zresztą... czemu pytasz, przecież wiesz jaka jest
mama... - Mruknęłam.<br /> - Dobra, mała... Zbieramy się. -
Powiedział Blake, gdy tylko przełknął ostatni kęs pizzy.<br /> -
Dziękuję. - Uśmiechnęłam się do blondyna i zaczęłam ubierać
bluzę. Cieszyłam się, że Blake mnie wspomógł, bo moglibyśmy
siedzieć tu do zamknięcia, a mama... jak to nasza rodzicielka miała
w zwyczaju, martwiłaby się czy nic nam nie jest i tak dalej. Mam
czasem wrażenie, że przyjmuje najgorszy możliwy scenariusz za
najbardziej prawdopodobny. A ja niestety zapewniłam ją, że
kierujemy się do domu. Niemądra ja. Ale chyba inna odpowiedź by
jej nie usatysfakcjonowała. Czekałam chwilę, aż chłopcy zapłacą
i razem, ramię w ramię wyszliśmy z pizzerii. <br /> - Wiecie jak was
uwielbiam? - Zamruczałam, gdy już w trójkę zbliżaliśmy się do
naszego domu. Shane oddzielił się wcześniej, bo idąc do nas
musiałby nadrabiać drogi.<br /> - Pewnie. - Odpowiedzieli chórkiem,
jak na bliźniaków przystało.<br /> - Czego chcesz? - Zaśmiał się
Max spoglądając na mnie.<br /> - Niczego.<br /> - Więc mówisz to z
potrzeby serca?<br /> - Maaaax.... - Jęknęłam. - Niczego nie chcę...
Mówię to, bo wiesz, że lubię spędzać z wami czas i to było
bardzo fajne, że zabraliście mnie ze sobą. - Na mój komentarz
obydwaj wyszczerzyli się do mnie.<br /> - To co? Może zrobimy
powtórkę w najbliższym czasie. Co ty na to Max? Ty, ja i nasza
mała ukochana siostrzyczka?<br /> - Spędzanie czasu z naszą
najulubieńszą, najukochańszą malutką siostrzyczką? Blake
uwielbiam twoje pomysły!<br />Co. za. idioci. Czasem mam wrażenie, że
nie możemy być spokrewnieni... No ale... cóż, w końcu to moi
ukochani idioci. Przez chwilę bliźniacy przekomarzali się i
przestali dopiero pod samym domem.<br /> - To może jak już robimy
takie wypady to odwiedzimy Jacka? Na pewno stęsknił się
biedaczysko. - Mruknął Blake przekręcając klucz w zamku i wpuścił
mnie do środka. Uśmiechnęłam się najszerszym uśmiechem na jaki
było mnie stać na myśl o Jacku.<br /> - Pojeeeeeeedźmy do
Jackaaaaaaaa.... - Zajęczałam w stronę braci z ekscytacją w
głosie. Mam wrażenie, że tak dawno go nie widziałam.<br /> - Jak ty
umiesz przewidywać pragnienia kobiet, nieprawdopodobne. - Odezwał
się Max kręcąc głową i skierował się na piętro. Ja natomiast
obdarzyłam blondyna jeszcze jednym radosnym uśmiechem i poszłam do
kuchni, gdzie spodziewałam się zastać mamę, która z pewnością
oczekiwała naszego powrotu.<br /> - Cześć mamo. - Przywitałam się
i opadłam na krzesło obok kobiety.<br /> - Och, skarbie. Wróciliście
już? - Mama uśmiechnęła się do mnie, na co pokiwałam głową. -
Byliście w czwórkę?<br /> - Tak. Max, Blake i Shane. - Ziewnęłam
podkradając czekoladę ze stołu.<br /> - Shane? A Charliego nie było
z wami? - Pokręciłam głową.<br /> - Nie wrócił jeszcze? -
Zapytałam cicho.<br /> - Nie... A gdzie on jest?<br /> - Umówił się z
Lexi...<br /> - Ale przecież Lexi to twoja koleżanka... - W jej głos
wkradło się zdziwienie.<br /> - Tak, tak... Moja Lex umówiła się z
naszym Charliem... - Ziewnęłam i przytuliłam mamę. - Nie martw
się, jakoś uda mu się wrócić, zresztą ma pod opieką Lex, a ja
nie daruję mu, gdyby jej coś się stało, więc tak jakby... ma
obowiązek bezpiecznie wrócić do domu. Idź spać mamo.<br /> -
Posiedzę jeszcze chwilę... Ale ty idź się połóż kochanie. Tak
ziewasz, że zaraz zaśniesz na siedząco. - Uśmiechnęła się i
wskazała głową na drzwi. - No idź... <br /> - Okej... Dobranoc
mamo.<br /> - Pa, skarbie. <br />Powoli wdrapałam się na piętro i
mimo, że może godzina nie była bardzo późna, to już po wejściu
do domu zaczęłam odczuwać senność, która coraz bardziej dawała
mi się we znaki. Dlatego, chociaż miałam plan zaczekać na
Charliego i wypytać jak udało się spotkanie z Lex, odpuściłam
sobie,szybko się umyłam i poszłam spać.</span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-53054829870212910092015-02-23T01:04:00.000+01:002015-02-23T01:04:56.924+01:00XVIII<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">#ulubionysportzimowy</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">spadanie na tyłek</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">#najlepszazimowapamiątka</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">wielka czarno-fioletowa śliwa na tyłku</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">wiem, wiem....</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">znowu spóźniona...</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">ale to trochę tym razem nie było moją winą, tylko orange, który odciął mnie (a dokładniej moich dziadków) od neta :P i mimo mojej niezwykłej transformacji w super informatyka nie mogłam nic na to poradzić, bo w kablu neta nie było i tak :P<span style="color: black;"> <span style="color: #666666;">musiałam czekać do powrotu do domu, a jak tylko wróciłam (oczywiście na ostatnią chwilę) zaczęły się zajęcia... </span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> dzisiaj znowu nic się nie dzieje, ale chyba i tak niczego innego na razie nie wymyślę więc macie przynajmniej tyle.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">Jeśli ktoś z Was czyta historię Ivy to niestety muszę <span style="color: black;"><span style="color: #666666;">Was rozczarować, bo mam niewielką blokadę i troszeczkę się zawiesiłam i czekam na olśnienie, więc... nie jestem pewna kiedy tam wstawię rozdział... ciągle za to zapraszam na moje trzecie opowiadanie</span> <a href="http://little-jazzy.blogspot.com/" target="_blank">Little Jazzy Girl<span style="color: black;"> </span></a></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> tam jakoś jak na razie mniej więcej wiem co pisać :P</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">dziękuję Wam bardzo za komentarze ^^</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">_________________________________________________________________</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- To ymmm... nie
powinnyśmy się gdzieś wpisać? - Skye z bananem na ustach, który
próbowała choć trochę ukryć, stanęła przed nami na koniec
przerwy przed ostatnią środową lekcją. Całe 15 minut jej nie
widziałyśmy, bo zgubiła się po drodze do kolejnej sali, a teraz
pojawiła się znikąd w wyjątkowo dobrym nastroju.<br /> - Gdzie
wpisać? - Zapytałam nie mając pojęcia o czym mówi.<br /> - No jak:
gdzie? Na listę chętnych, no... na tę wycieczkę, na którą
chciałyście jechać... Pomyślałam, że może nie będzie aż tak
strasznie, no i przecież nie pojedziecie beze mnie, nie? -
Uśmiechnęła się szerzej.<br /> - Lex, czy moje cudne oczy mnie
mylą, czy w światopoglądzie naszej drogiej Skye nastąpiła jakaś
poważna zmiana w ciągu tej przerwy... - Spojrzałam w stronę
blondynki podnosząc sugestywnie brwi i posyłając jej rozbawione
spojrzenie.<br /> - Co? - Zapytała ze zdziwieniem szatynka.<br /> - Mam
dokładnie to samo wrażenie. - Lexi uśmiechnęła się do mnie
porozumiewawczo, a potem spojrzała uważnie na naszą zdziwioną
przyjaciółkę. - Powiedz, gdzież to się straciłaś na te 15
minut?<br /> - Ja... eee... no... spotkałam znajomych i chwilę
rozmawiałam...<br /> - Znajomych?<br /> - Znajomego.<br /> - A
konkretniej?<br /> - Luke'a... - Mruknęła dziewczyna przygryzając
wargę z jednej strony.<br /> - Jakiego Luke'a? Nie mamy w klasie
żadnego... - Lexi zmarszczyła ze zdziwieniem brwi.<br /> - No... Luke
to ten blondyn, za którego.... eee... ten, którego poznałam w
piątek przed szkołą....<br /> - Ten, za którego mnie sprzedałaś.
- Mruknęłam z lekkim wyrzutem przypominając sobie całą
sytuację.<br /> - Przepraszam Iv... Myślałam, że będziesz chciała
spędzić z Harrym trochę czasu, a Luke jest taki słodki... - Skye
spojrzała na mnie z przepraszającym uśmiechem, więc tylko
wzniosłam oczy ku górze i westchnęłam cicho.<br /> - No i co
takiego ci powiedział?<br /> - ... No tak ogólnie gadaliśmy...
Myślałam, że może nie zwróci na mnie więcej uwagi, ale sam do
mnie zagadał. I.. - Dziewczyna najwyraźniej chciała coś dodać,
ale urwała nagle.<br /> - Skye, albo powiesz nam to teraz po dobroci,
albo wyciągniemy to z ciebie siłą. - Lexi pogroziła palcem
szatynce. Skye nie była najlepszą aktorką, a kłamcą była
jeszcze gorszym, więc na pierwszy rzut oka widać było, że czegoś
nam nie mówi.<br /> - No bo...eee... no... Luke zapytał czy też będę
na wycieczce... a to znaczy, że on też jedzie, no i ... wiecie... -
Zdaje się, że w tym momencie naszej przyjaciółce zrobiło się
głupio, że od razu nie wyraziła chęci wyjazdu. No nic, patrząc
na jej rozbiegany wzrok nie mogłam się na nią gniewać i w jakimś
momencie stwierdziłam, że mam na twarzy szeroki uśmiech.<br /> -
Ach... Skye... wiedziałam, że istnieją argumenty, które będą
cię w stanie przekonać do wyjazdu... Nie miałam tylko pojęcia, że
argument będzie wysoki i o blond czuprynie. - Mruknęłam
rozbawiona. Skye bąknęła coś w odpowiedzi, ale zostało to
zagłuszone przez przeciągły dźwięk dzwonka. Dziewczyna nie
powtórzyła już nic tylko uśmiechnęła się nieśmiało.<br /><br />Jako,
że przez cały dzień nie doczekałyśmy się osób chodzących po
klasach z zapisami na wycieczkę, postanowiłyśmy wybrać się do
pokoju samorządu, żeby mieć z głowy formalność jaką było
wpisanie się na listę. Nie miałyśmy do tej pory okazji odwiedzać
samorządu, ale w teorii wiedziałyśmy, gdzie powinien znajdować
się ich pokój. Zaraz po lekcjach udałyśmy się pod pokój
nauczycielski i szukając w jego okolicy znalazłyśmy drzwi z
tabliczką „Samorząd studencki”. Skye lekko zapukała i
nacisnęła klamkę wchodząc do pomieszczenia. W środku zastałyśmy
dziewczynę o długich włosach w kolorze miodowego blondu, która
siedziała przy jednym z biurek z telefonem w ręku. Spojrzenie miała
skupione na wyświetlaczu, ale gdy wszystkie trzy wpakowałyśmy się
do pokoju wzniosła wzrok na nas i uśmiechnęła się lekko.<br /> -
Co tam dziewczyny? Potrzebujecie czegoś? - Zapytała jeszcze zanim
którakolwiek z nas zdążyła się odezwać.<br /> - Podobno możemy
się tu wpisać na listę chętnych na wycieczkę. - Odpowiedziała
jej Lexi.<br /> - Tak, tak... Już... gdzieś tu była... - Dziewczyna
zaczęła przerzucać stos kartek leżących przed nią i po chwili z
zadowoleniem wyciągnęła w naszą stronę plik kartek. - A nie było
u was nikogo?</span></span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- Po wpisy? Nie. -
Powiedziałam, podczas gdy Skye odbierała listę.<br /> - Dziewczyny
chodziły dzisiaj, ale może nie zdążyły obejść wszystkich
klas... W razie czego jutro pewnie też ktoś się przeleci i będzie
jeszcze zbierał zapisy. - Uśmiechnęła się lekko i wróciła
wzrokiem do swojego telefonu, który w tym momencie zawibrował na
stole. Skye stała już pochylona i szukała końca listy, która
składała się z kilku kartek spiętych za sobą zszywką. Pierwsze
dwie strony były już wypełnione nazwiskami i dopiero na trzeciej
zachowało się kilka wolnych linijek. Wszystkie trzy podałyśmy
swoje imiona, nazwiska, daty urodzenia i klasy i oddałyśmy listę
blondynce, która znowu uraczyła nas uśmiechem i powiedziała
bezgłośne „dzięki”, słuchając jednocześnie kogoś w
słuchawce telefonu, który miała przyłożony do ucha. Po cichu
wyszłyśmy z pokoju, żeby nie przeszkadzać dziewczynie i udałyśmy
się do domu.</span></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">Wracałyśmy
jak zwykle odprowadzając Skye pod dom. Lexi i ja zwalniając kroku
jeszcze bardziej, jeżeli to możliwe szłyśmy dalej do mnie. Pogoda
o dziwo jak na razie się nie popsuła i chociaż czuć już było
lekki chłód zbliżającej się jesieni, niebo utrzymywało dziś
chabrowy odcień nie zmącony ani jedną białą smugą. Dzisiaj, tak
samo jak wczoraj, kiedy Lexi powiedziała mi o ciągłym braku
spokoju w domu, odprowadzałam ją pod jej dom, a potem ciągnęłam
dalej na spotkanie z kaczkami w parku. Dziewczyna bardzo chętnie
przystawała na moją propozycję posiedzenia w parku, zadowolona, że
nie musi siedzieć w domu i wysłuchiwać kłótni mamy i siostry.
Lexi, która była wyjątkowo wrażliwą osobą, bardzo przejmowała
się takimi sytuacjami. Często przejmowała się nawet, gdy nie
dotyczyły jej samej. Wiem, że zawsze, gdy nie mogłam dogadać się
z braćmi, albo Skye kłóciła się z rodzicami, blondynka
przeżywała to równie mocno jak my. Trudno było mi sobie nawet
wyobrazić jak bardzo musiało ją to boleć, skoro to jej własna
rodzina się kłóciła między sobą i jeszcze próbowały ją w to
wszystko wciągnąć. Lexi to raczej typ introwertyczny, więc nie
płakała mi na ramieniu i nie mówiła w kółko o tym, jak jej
smutno, ale widziałam, że mniej się uśmiechała i częściej była
zamyślona. Dlatego też byłam tak niezwykle wdzięczna mojemu
kochanemu i jak się okazuje nie aż tak niedorozwiniętemu
braciszkowi, który, czekał już chyba, tak, że gdy tylko
przekroczyłyśmy próg domu, żebym mogła odłożyć torbę i wziąć
chleb dla kaczek, pojawił się jakby znikąd przed nami.<br /> - Co
tak długo? - Zapytał mnie z lekkim wyrzutem, tak, jakbym się z nim
umawiała że wrócę o jakiejś konkretnej godzinie.<br /> - A od
kiedy muszę sprintem biegać do domu? - Fuknęłam zła na brata, że
naskakuje na mnie bez powodu. On tylko westchnął i z jego twarzy
zniknęły oznaki zdenerwowania, które zastąpione zostały przez
coś na kształt skruchy.<br /> - Ymmm.... Po prostu czekałem aż
przyjdziecie.... - Powiedział drapiąc się po karku.<br /> - A coś
się stało, bo właściwie zaraz wychodzimy... Idę odprowadzić Lex
i może posiedzimy trochę w parku... Mama miała odłożyć nam
chleb dla kaczek... <br /> - No... a długo będziecie tam siedzieć?<br />
- Nie wiem... - W tym momencie stwierdziłam, że Charlie coś
kombinuje. To nie tak, żebyśmy ze sobą nie rozmawiali, albo nie
obchodziło go, co się ze mną dzieje, ale zwykle nie czatuje na
mnie jak wracam ze szkoły tylko po to, żeby stwierdzić, że trochę
się spóźniłam.<br /> - Bo... tak się zastanawiałem... jeden z
moich kumpli gra dzisiaj w takim barze i może odnośnie tego, o czym
wczoraj rozmawialiśmy, chciałabyś się ze mną wybrać posłuchać?
- Oczywiście, że nie była to propozycja dla jego jedynej,
ukochanej siostrzyczki. Jego wzrok skupiony był na blondyneczce
stojącej ramię w ramię ze mną. Na twarz dziewczyny wpłynął
lekki rumieniec i nieznacznie skinęła głową.<br /> - Eeee... Iv...
myślisz, że kaczki poradzą sobie bez nas przez jeden dzień? -
Lexi oderwała wzrok od chłopaka i spojrzała na mnie.<br /> - Żeby
to był jeden dzień. - Westchnęłam, wiedząc, że skoro już się
przełamali to kolejne spotkania będą już tylko kwestią czasu.
Spojrzałam rozbawiona na brata. - Kaczki ci tego nie wybaczą... Mam
was już zostawić, czy może chcecie mnie jeszcze pomęczyć tymi
rozkojarzonymi spojrzeniami?<br /> - Wiesz jak to uwielbiam. - Charlie
dorośle wystawił język w moją stronę, zanim kontynuował. - W
sumie jest jeszcze trochę czasu, kumpel zaczyna grać o 18, więc
mógłbym podejść do ciebie tak w pół do i przeszlibyśmy się,
bo to niedaleko.<br /> - Mi pasuje, zdążymy jeszcze wpaść do parku.
- Lexi uśmiechnęła się radośnie. I właśnie za ten szczęśliwy
wyraz twarzy dziewczyny uwielbiam Charliego i nie jestem w stanie się
na niego gniewać.<br /> - Dobra gołąbeczki. Biorę chleb i
wychodzimy. - Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni szukać
pieczywa. - Zamknij Charlie! - Zawołałam wesoło i trzasnęłam
drzwiami, mimo, że chłopak stał niedaleko. Usłyszałam jego
przytłumiony śmiech, gdy łapałam pod rękę Lex.<br /> - Myślałam,
że już nigdy tego nie zrobi. - Westchnęłam teatralnie ciągnąc
blondynkę w stronę jej domu.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">_______________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">dalej brakuje mi Harry'ego :(</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
</div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-23804929460858092512015-02-03T01:46:00.000+01:002015-02-03T02:04:01.491+01:00XVII<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Czeeeeeeeeeeeeeeeeść!</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Albo tak się nakułam przez ostatni miesiąc, albo mam taki talent do robienia ściąg, ale niespodziewanie zostały mi ostatnie 3 egzaminy i jestem wolna :D</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Już tak mi się zatęskniło za pisaniem, że nie doczekałam do końca sesji i coś tam nabazgrałam.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Przepraszam Was kochane moje, że tyle czasu to zajęło, ale miałam naprawdę dużo zaliczeń, egzaminów itp, i tak leciałam z tym od początku stycznia...</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Dobra, już skończyłam użalać się nad sobą.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Rozdział taki trochę o niczym, ale znowu potrzebuję chwili na rozkręcenie akcji, więc wybaczcie mi, ale obiecuję się postarać i napisać szybko kolejny rozdział ^^</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">A!</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Bardzo dziękuję Wam za komentarze, podziękowałabym każdej osobno, ale jak już wstawiam rozdział to tym razem takie zbiorowe podziękowania i buziaki :* </span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">A!2</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Zapraszam Was na nowe opowiadanie: <a href="http://little-jazzy.blogspot.com/" target="_blank">Little Jazzy Girl</a></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">powiedzcie co myślicie, jutro chyba wstawię tam kolejny rozdział tylko go poprawię ^^</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">___________________________________________________________________________</span></span></div>
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span>
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ten
cały plan zeswatania Lexi i Charliego bardzo pozytywnie wpłynął
na mój nastrój. Jakoś tak chyba nawet zapomniałam, że chciałam
tylko odwrócić jej uwagę ode mnie. Teraz po prostu cieszyłam się
jak dziecko, że po tak długim czasie w końcu coś w ich relacji
zaczyna się dziać. Ciągle nie mogę uwierzyć, że Charlie nie
dostrzegał świecących się na jego widok oczu Lexi, faceci bywają
czasami naprawdę niedomyślni... No nic... ale gdzieś wewnętrznie
jestem z siebie dumna. I właśnie z tym poczuciem dumy i zadowolenia
wstałam następnego dnia z łóżka. Zanim mama zdążyła najść
mnie w moim pokoju, byłam już umyta i ubrana i właśnie kończyłam
pakować torbę, gdy drzwi mojego pokoju uchyliły się, a w nich
ukazała się zdziwiona kobieta. W gruncie rzeczy nie dziwię się,
że wyglądała jakby zobaczyła ducha, bo ja naprawdę nie potrafię
przed południem sama się budzić, chyba, że nastaje jakaś
zupełnie wyjątkowa sytuacja. A dzisiaj właśnie tak było. Nie
powiem, że w ogóle się tym wszystkim nie denerwowałam, bo byłoby
to kłamstwem. Zależało mi, żeby wszystko poszło dobrze. W jakimś
stopniu waży się szczęście mojej najlepszej przyjaciółki i
kochanego braciszka, więc co poradzę? Stresuję się tym i może
trochę to ze mnie zejdzie, jak już wyjdę z domu. Uśmiechając się
w reakcji na zdziwiony, prawie zszokowany wyraz twarzy mamy, wyszłam
z pokoju i mijając ją, gdy stanęła przed drzwiami bliźniaków,
skierowałam się na schody i wesoło zbiegłam na dół. <i><b>Wesoło</b></i>.
Właśnie. Porankami mi się to nie zdarza. Rano albo jestem zbyt
zaspana, żeby cokolwiek mówić, albo zaczynam być złośliwa. Nie
bywam wesoła. Pokręciłam ze zdziwieniem głową, gdy to sobie
uświadomiłam i poszłam jeść śniadanie. Po jakimś czasie po
kolei dołączyli do mnie zaspani chłopcy i niestety kuchnię
wypełnił zapach kawy. Zmarszczyłam nos czując nieprzyjemny zapach
i postanowiłam ulotnić się z tego pomieszczenia. Zanim jednak
wyszłam szturchnęłam Charliego.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Otwórz Lexi jak
przyjdzie. Idę na górę. - Chłopak tylko pokiwał głową, mając
pełne usta.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Powoli
wmaszerowałam na piętro i stwierdzając, że jestem już spakowana
i gotowa, rzuciłam się na łóżko. Już zdążyło zrobić mi się
sennie, gdy usłyszałam stłumiony moimi przymkniętymi drzwiami
dzwonek. Wstałam spokojnie i przysunęłam się do drzwi. Wcale nie
chciałam podsłuchiwać, po prostu tak mnie jakoś korciło...
zresztą, musiałam wiedzieć kiedy mogę zgramolić się z powrotem
na dół. Przyłożyłam głowę do szczeliny między drzwiami a
framugą i skupiłam się na dźwiękach dochodzących z dołu.
Szczebiot to zarumieniona Lexi... Potem nadal zaspany męski głos –
Charlie.... Mam nadzieję, że nie zapomniał naszej wczorajszej
rozmowy... Swoją drogą to spanie do późna to musi być jakaś
cecha genetycznie uwarunkowana... Wszyscy jak jeden mąż mamy
problemy ze wstawaniem... poza mamą oczywiście... ona jest rannym
ptaszkiem... to pewnie po ojcu tak nam zostało... Mniejsza z tym...
Nie do końca byłam w stanie rozróżnić poszczególne słowa,
wiedziałam tylko kiedy które z nich mówiło... Ważne, że
rozmawiali... Stałam parę minut wsłuchując się w ich wymianę
zdań i nie za bardzo wiedziałam co robić... miałyśmy co prawda
jeszcze chwilę czasu w zapasie, ale jak się zapomną to się
spóźnimy. Ale nie chciałam też przerywać im... może Charlie nie
przeszedł jeszcze do sedna sprawy? Zarzuciłam już torbę na ramię
i rozważałam wszystkie „za” i „przeciw”...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Ivory! Skończ się
tak grzebać! Lexi przyszła! - Usłyszałam teraz wyraźnie głos
brata. No dobra, to skończyło moje wahania. Otworzyłam drzwi i
odkrzyknęłam:</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No już idę,
przecież. Nie musisz wrzeszczeć... - Powiedziałam marudnym tonem.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zeszłam
na dół i zobaczyłam tam uśmiechniętą blondynkę i Charliego
opartego o ścianę niedaleko niej.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- A ty co? Zasnęłaś
tam? - Uśmiechnął się chłopak.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Prawie. Było mi
tak dobrze, a potem ty zacząłeś wrzeszczeć. - Mruknęłam
zakładając buty. Nałożyłam jeszcze bluzę, bo na dworze zrobiło
się tak jakoś wietrznie i odwróciłam się do Lex.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Chodźmy. Już
wystarczy mi tych waszych maślanych oczek. - Złapałam dziewczynę
za ramiona i odwróciłam nakierowując na drzwi wyjściowe.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Do zobaczenia
Charlie. - Rozległ się głos mojej przyjaciółki, która obróciła
głowę w stronę mojego brata i uśmiechnęła się delikatnie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">***</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Czemu się tak...
szczerzysz? - Zapytałam lekko zarumienioną dziewczynę, która
zaczerwieniła się jeszcze mocniej na moje pytanie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Wiesz... bo jak
się pakowałaś... rozmawiałam z Charliem... no i on...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- ...taaaaak? -
Przyglądałam się z zaciekawieniem plączącej się w słowach
przyjaciółce.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">-
Zaprosiłmnienaspacer! - Lexi wypowiedziała te słowa tak szybko, że
na moment zatrzymałam się i spojrzałam wielkimi oczami na
blondynkę.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Co zrobił? Lex...
proszę cię... dwa wdechy i powiedz to jeszcze raz... - Dziewczyna
spojrzała na mnie co najmniej jakbym właśnie powiedziała, że
zabiłam jej ulubione zwierzątko, ale westchnęła i zaczęła znowu
iść przed siebie, a ja podążyłam za nią.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No... bo jak
rozmawialiśmy... to Charlie zapytał czy nie chciałabym czasem
wybrać się z nim na przykład na spacer... - Uśmiechnęła się do
mnie promiennym uśmiechem. Zaśmiałam się cicho, kręcąc głową.
Nie miałam pojęcia, że będzie to aż tak przeżywać...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Cieszę się
Lex... Już ci mówiłam i powtórzę: bylibyście śliczną parą.
Masz z mojej strony pełne poparcie. - Mruknęłam uśmiechając się
do niej szczerze.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Doszłyśmy
spokojnie pod dom Skye i razem z nią akurat pięć minut przed
dzwonkiem dotarłyśmy do klasy, gdzie miała odbyć się nasza
pierwsza lekcja. Pierwsze czterdzieści pięć minut minęło
spokojnie, tym bardziej, że pani Foley, z którą mieliśmy
angielski, spóźniła się ponad dziesięć minut z powodu choroby
jej dziecka, a potem wyszła jeszcze po coś, zadając nam do
przeczytania fragment tekstu z podręcznika. Druga lekcja też
przeszła bez większych zakłóceń. Na trzeciej lekcji, którą
była biologia, mniej więcej w połowie, w klasie rozległo się
pukanie, a potem do środka weszły dwie dziewczyny, które grzecznie
zapytały pani, czy mogą coś ogłosić.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Pewnie nie wiecie,
bo jesteście pierwszą klasą, ale co roku szkoła organizuje na
początku semestru wycieczkę dla chętnych. Wynajmowany jest dość
duży ośrodek na trzy dni. Teren jest otoczony lasem, są tam jakieś
skałki do wspinania, górki do chodzenia, no i ośrodek zapewnia też
kilka sal ze sprzętem sportowym. Wszystkie informacje dotyczące
wycieczki są na tablicy koło gabinetu pani dyrektor. Pomyślcie nad
tym i jutro albo pojutrze ktoś będzie chodził ze wstępną listą
chętnych. Możecie się wtedy wpisać, albo można przyjść do
pokoju samorządu uczniowskiego, który jest obok pokoju
nauczycielskiego. Tam też będzie lista.... Aha... musicie się
zdecydować do końca tygodnia, bo dyrekcja musi wiedzieć ile miejsc
trzeba zarezerwować... Macie jakieś pytania?<br /> - A kiedy to
dokładnie będzie?<br /> - Za dwa tygodnie. W tym zbieramy chętnych,
a w następnym załatwiamy wszystkie formalności. To będzie środa,
czwartek i piątek.<br /> - A jaka jest cena?<br /> - Yyyyy... właściwie
to nie wiem... To znaczy generalnie część kosztów pokrywa
szkoła... No i, z tego co pamiętam, to chyba jeszcze zależy od
tego ilu ludzi się zgłosi... Zobaczcie na plakatach przy gabinecie
pani dyrektor, a my jak będziemy chodzić z listą jeszcze
potwierdzimy koszty. Coś jeszcze? - Dziewczyna rozejrzała się po
sali, ale odpowiedziała jej cisza. - To chyba tyle... Dziękujemy.
Do widzenia. - Dziewczyny uśmiechnęły się lekko do nauczycielki,
przeprosiły za przerwanie i wyszły.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Iv... błagam...
pojedźmy tam... - Jęknęła mi do ucha Lexi. Spojrzałam na nią
ze zdziwieniem, bo blondynka nigdy nie była zwolenniczką wf-u, a
najwyraźniej wycieczka była nastawiona na ruch.<br /> - Lex... ale
jesteś pewna?<br /> - Iv... proszę cię... ja mogę nawet przez te
trzy dni udawać, że ćwiczę, tylko żeby mieć trochę spokoju od
mamy i Nath.<br /> - Nie dogadały się? - Nie powiem, żebym się nie
zdziwiła... Myślałam, że sytuacja związana z ciążą Nathalie
się powoli uspokaja...<br /> - Nawet nie masz pojęcia... Ostatnio
zadzwonił ojciec dziecka i chciał przyjechać, ale Nath się nie
zgodziła i teraz żrą się jeszcze bardziej, bo nie chce powiedzieć
dlaczego nie chce nawet się spotkać z tym chłopakiem. I teraz
próbują wciągnąć w to jeszcze mnie. „Lexi, powiedz matce, żeby
się uspokoiła!” „Lexi, wytłumacz swojej siostrze, że ojciec
jest potrzebny dziecku!” i tak w kółko... Lexi to, Lexi tamto...
Zwariuję w tym domu. Błagam cię, pojedźmy tam. Trzy błogie dni
bez kłótni...<br /> - No dobra, to pogadamy jeszcze ze Skye, co? -
Szepnęłam, a dziewczyna skinęła głową i wróciłyśmy do
słuchania nauczycielki.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">*** </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Skye? Nie
chciałabyś pojechać na wycieczkę szkolną? - Lexi zagadnęła
szatynkę gdy tylko opuściłyśmy klasę.<br /> - Eeee... a wy chcecie
jechać? - Skye popatrzyła na nas niepewnie, gdy obie z Lexi
pokiwałyśmy głowami. - Bo wiecie... te ośrodki są zwykle jakieś
takie obleśne... wspólne łazienki... no i jakoś tak... nie
wiem... - Skye zaczyna marudzić... to nie wróży dobrze naszej
propozycji. - W dodatku to wypada akurat na promocje w centrum
handlowym... i wiecie... jak mam wybór pomiędzy siedzeniem w głuszy
a chodzeniem po galerii... rozumiecie... wiem, wiem... mam kiepskie
wymówki, ale naprawdę słyszałam kilka okropnych historii o takich
ośrodkach...<br /> - Zrób to dla nas... ja muszę odpocząć od mamy
i braci, a Lexi od mamy i siostry... pomęczmy się w głuszy razem,
co? - Spytałam przymilnie.<br /> - Ja... zastanowię się, ok? - To
zwiastowało początek poddawania się dziewczyny. Skye, co by nie
było, jednak trwała z nami i mimo wszystko nie opuściłaby nas w
potrzebie. Miałam nadzieję, że jednak się zgodzi i będziemy we
trzy obmyślać jak wymigać się od aktywności fizycznej. Trzy dni,
to akurat idealna ilość czasu, żeby każdego dnia jedna z nas
czuła się źle, tak, żeby dwie pozostałe się nią opiekowały.
Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">_______________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">tak, wiem... ten brak bezczelnego Harry'ego też mnie boli :P</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
</div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-74955451420770560502015-01-11T15:02:00.000+01:002015-01-11T15:02:42.601+01:00XVI
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> Cześć ptaszyny moje kochane!</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mam kilka drobnych szybkich ogłoszeń:</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: left; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">1. Tak jak już pisałam na drugim blogu szukam chętnych do wyjazdu wakacyjnego (na razie tak luźno, jestem otwarta na rozmowę pt. "co, gdzie, kiedy i jak?") także jakby ktoś miał jakieś mgliste plany tego dotyczące, to napiszcie do mnie, razem je sobie posnujemy :D</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: left; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">2. Jakby komuś było wygodniej czytać opowiadania na wattpadzie to u góry jest link, niedługo już będzie całkiem zaktualizowane i będę tam też dodawać rozdziały w tym samym czasie co na bloggerze.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: left; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">3. Zgodnie z tym, co mówiłam, mam niespodziankę :D Jestem głupia, ale tak mnie korciło, że jednak to zrobiłam i niniejszym zapraszam Was na <a href="http://little-jazzy.blogspot.com/">Little Jazzy Girl</a>. Na razie co prawda jest tam tylko prolog i bohaterowie, ale postaram się szybko dodać pierwszy rozdział ^^</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: left; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">4. Na koniec smutna informacja: mam tyle zaliczeń i egzaminów, że nie mam pojęcia, kiedy uda mi się coś napisać... bardzo mi przykro z tego powodu, ale nic na to nie poradzę. Będę się starała jeszcze coś dodać, ale może zdarzyć się tak, że po prostu się nie wyrobię... na pocieszenie mogę tylko powiedzieć, że potem będę miała tydzień wolnego i będę nadrabiać ewentualne zaległości :)</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">___________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Przez
cały dzień nabrałam dziwnego przeświadczenia, że Skye i Lexi,
które całkiem teoretycznie będąc moimi przyjaciółkami powinny
wczuwać się w moją złą sytuację i przynajmniej mnie pocieszyć,
czerpały podejrzanie dużą radość z mojego porannego spotkania z
zielonookim idiotą. Pod koniec lekcji byłam już tego praktycznie
pewna, więc wracając w ogóle się już nie odzywałam, bo mój
głos w jakiś dziwny sposób prowokował je do szybkiej zmiany
tematu rozmowy na Harry'ego. Gdy dotarłam już do domu moja
naładowana negatywną energią aura była tak mocna, że mama po
chwili przyglądania się mojej osobie, gdy ze złą miną wyjadałam
w kuchni czekoladowe ciastka, postanowiła wyciągnąć ze mnie powód
mojego nastroju.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Jak tam w szkole?
- Zapytała powoli.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Normalnie. -
Mruknęłam</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Coś się stało?
Jakiś sprawdzian? Coś ci nie poszło?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Nie.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Twoi bracia ci coś
niemiłego powiedzieli?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Nie. Nie
rozmawiałam z nimi dzisiaj.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Skarbie, przecież
widzę twój wisielczy nastrój... Powiedz mi co się stało...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Nic...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Ivory...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Mamo...
nieważne... Chodzi o Skye, Lexi i ...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- I? - Och... no
tak... powiedziałam o trzy słowa za dużo... teraz jak jej nie
powiem, to znajdzie sposób, żeby zagadnąć o to którąś z
dziewczyn...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No bo... eee...
Ciągle gadają o takim głupim chłopaku, którego uważają za
ciacho, ale jest strasznie wkurzający...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Boisz się, że
jak któraś z nich zacznie z nim chodzić to będziecie się mniej
widywać?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Co?! Nie!
Eeeee.... właściwie... </span></span></span>
</div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Nie martw się...
Wasza przyjaźń przetrwa nawet chłopaka. Przecież tak długo się
już znacie. Prędzej czy później wszystkie będziecie mieć
chłopaków i na pewno uda wam się podzielić czas pomiędzy babskie
wyjścia a czas z ukochanymi...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Mamo... Ty
jesteś... Genialna! - Mój zły humor zniknął jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki, a ja rzucając właśnie ugryzione
ciastko padłam mamie w ramiona, mocno ją ściskając. Kobieta
prawdopodobnie nie miała pojęcia co wywołało moją, aż tak
rozemocjonowaną reakcję, ale przytuliła mnie i uśmiechnęła, gdy
już oderwałam się od niej. Złapałam moje zaczęte ciastko i
zapewne zostawiając za sobą szlak czekoladowych okruchów, poszłam
na górę szukać osoby, która wydawała mi się rozwiązaniem moich
wszelkich problemów. No, może nie wszystkich tak zupełnie, ale
przynajmniej tego, co mnie najbardziej obecnie ruszało. Miałam
szczerą nadzieję, że to wszystko wypali. Plan był zresztą dosyć
prosty i polegał na odwróceniu uwagi. Mama, w normalnym przypadku
nie pocieszyłaby mnie tym swoim gadaniem, chociaż nie powiem, że
nie cenię jej zainteresowania i prób wyciągnięcia ze mnie natury
gnębiącego mnie problemu. Ale ostatecznie, dzięki niej, w mojej
głowie wyklarował się prosty plan, jak odwrócić uwagę dziewczyn
ode mnie i lokatego. To było przecież tak widoczne w przypadku Skye
jeśli chodzi o blondyna, którego przedstawił jej Harry... już nie
zwracała uwagi ani na mnie, ani na nic innego... Jednak doszło to
do mnie dopiero, gdy mama wspomniała coś o podziale czasu i
facetach... I nagle wszystko wydało mi się tak banalnie oczywiste!
Wystarczy, że uwaga dziewczyn zostanie rozproszona przez innych
facetów i ich własne problemy z nimi. Zakładam, że Skye, którą
przyłapałam na jakiejś przerwie na uśmiechaniu się do owego
blondyna, którego poznała na parkingu, potrzebuje tylko trochę
czasu na bliższe zapoznanie się z chłopakiem. Zostaje mi Lexi, z
którą może miałabym większy problem, gdyby nie to, że znam
całkiem dobrze kogoś, komu mogłabym powierzyć szczęście mojej
przyjaciółki. Jestem na nią zła, ale nie znaczy to, że oddałabym
ją w niewłaściwe ręce... Stanęłam przed drzwiami i nie marnując
czasu na pukanie wpakowałam się do pokoju. Wywołałam drobne
zdziwienie na twarzy przebywającego w nim chłopaka, ale w momencie
mojego olśnienia mało mnie to obchodziło.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Charlie! Musisz mi
pomóc. - Prawie krzyknęłam w jego stronę.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Co? W czym?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- To znaczy...
właściwie musisz sobie pomóc...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Iv... co ty
piep...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Umów się z Lexi.
- przerwałam mu.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Co?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Jesteś głuchy
czy głupi, bo nie wiem, czy mam krzyczeć czy próbować ci
tłumaczyć, co znaczy słowo „umów się” i kim jest Lexi?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Ha ha... naprawdę
śmieszne... Czemu mam umawiać się z Lexi?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Mam znowu zapytać
czy jesteś głupi? Umawiają się ze sobą ludzie, którzy się
sobie podobają.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No i?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Charlie... Ja nie
wiem jak to jest, że akurat ty i twój błyskotliwy umysł
spodobałeś się mojej przyjaciółce... Czasem zastanawiam się czy
nie powinnam jej w tej kwestii uświadomić... - Byłam już trochę
zniecierpliwiona niedomyślnością blondyna, ale pomyślałam, że
może jego nieogarnięcie spowodowane było moim niespodziewanym
najściem. - Lexi, ci się podoba, tak? - Zaczęłam cierpliwie.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No tak.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Ty podobasz się
Lexi, tak?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Tak? - W jego
głosie było słyszalne zdziwienie.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No, przecież, że
tak! Głupi, głuchy i ślepy... Lexi to ma oko do
niepełnosprawnych... - westchnęłam zrezygnowana. - Tak Charlie, z
jakichś bliżej nieznanych i niezrozumiałych dla mnie powodów,
moja przyjaciółka, Lexi Adams, taka niewysoka blondynka, która co
rano wpada do mnie w drodze do szkoły, ulokowała właśnie w tobie
swoje uczucia. A ja mam dość tego, że robicie do siebie takie
maślane oczka, więc bądź facetem choć przez moment i zaproś
Lexi do kina, na lody, do kawiarni, na spacer. Dosłownie wszystko mi
jedno.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Ale ja... myślisz,
że ona się zgodzi? - Moja ręka powędrowała na twarz, a ja sama
głęboko westchnęłam.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- A co ja ci właśnie
tłumaczę?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No, ale kiedy?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- To też jest mi
obojętne... Wiesz, jeszcze nie wymagają od nas za dużo w szkole,
więc myślę, że Lexi zgodzi się wyjść z Tobą w dowolny
dzień... zresztą... w tej chwili Lex ma napiętą sytuację w domu,
bo jej siostra wróciła i kłóci się z jej mamą i tak myślę...
na pewno jej ulży, gdy będzie miała pretekst do poszwędania się
poza domem...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Coś poważnego?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Nie... to znaczy
tak... eee... po prostu Nathalie, siostra Lexi, jest w ciąży... i
wróciła do domu i teraz nie może dogadać się ze swoją mamą.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Aha... Iv...
powiedz mi jeszcze jedną rzecz...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Ymm... kiedy mam
zaprosić Lexi? Bo ja jej tak często jak ty nie widuję i ... -
chłopak podrapał się z zakłopotaniem po głowie.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Eeee... może... -
Sama nie byłam tego pewna, ale... - Może... zróbmy tak... Lexi
przychodzi tu w drodze do szkoły... ja mogę się chwilę dłużej
pogrzebać tu na górze, a ty pogadasz sobie w tym czasie z nią, co
ty na to? - Przyglądałam się blondynowi, który przez moment
analizował moje słowa, a na końcu uśmiechnął się i kiwną
głową.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Super...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No! To cieszę
się, że się dogadaliśmy. Idę sobie. - I zadowolona z przebiegu
tej rozmowy, odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę
drzwi.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Dzięki Iv. -
Usłyszałam głos brata, gdy sięgałam do klamki, więc zwróciłam
twarz w jego stronę i posłałam mu szeroki uśmiech. Byłam
szczęśliwa z dwóch powodów: po pierwsze, co jest całkowicie
egoistyczne z mojej strony, zakończymy temat Harry'ego, na rzecz
mojego brata, a po drugie... ja naprawdę uważam, że Lexi i Charlie
tworzyliby śliczną parę, tylko jakoś żadne z nich nie było w
stanie się przełamać i zaproponować wspólnego wyjścia...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span>
</div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Niech
się cieszą, że mnie mają.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">wiem, że krótki, ale to już jest wina nauki, za którą przyszło mi się zabrać :(</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span></span></span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-9351471069287360002015-01-02T01:20:00.000+01:002015-01-02T01:22:32.070+01:00XV<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Czeeeeść!</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Witam Was w nowym roku wraz z nowym rozdziałem.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Mam nadzieję, że zaliczyłyście jakąś szaloną imprezę albo (tak jak ja) przynajmniej siedziałyście w ciepłym domku w otoczeniu rodzinki. (tak do 3:30, potem moja wyobraźnia zaserwowała mi dziką imprezę z wyimaginowanym chłopakiem, który caaaałkowitym przypadkiem miał górę tatuaży, szerokie bary i kręcone brązowe włosy :P)</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">...eeee.... tak...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">wracając do sedna... </span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">myślę, że jak uda mi się skończyć rozdział na ATC (w sensie drugiego bloga) myślę, że będę miała niespodziankę :D</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">ale na razie: czytajcie ^^</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">___________________________________________________________________</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Całą
resztę soboty i niedzielę w domu panowała względna cisza. Nasze
rozmowy, na pozór normalne, ograniczały się jednak do bardzo
prozaicznych i ogólnych tematów. Właściwie sama, poza posiłkami,
uciekałam przed wzrokiem rodziny do mojego pokoju. Czułam się w
tej sytuacji niekomfortowo i ,mimo, że nikt nie wyrzucał mi
niczego, ani nie chodził wkurzony, to jakoś podskórnie czułam w
domu napięcie. Z jednej strony chciałam, żeby ta cała sytuacja
przeszła bez echa, tak, żebym mogła bez wahania wejść do pokoju
bliźniaków i zacząć ich męczyć o byle co. Z drugiej jednak
strony, jak już powiedziałam co leży mi na sercu, miałam
nadzieję, że przynajmniej mama w końcu przyzna mojemu rozumowaniu
trochę racji i da mi spokój albo przynajmniej się nad tym
zastanowi. Ale w domu zapanowało nietypowe zawieszenie. To było
takie dziwne. Nie pamiętam takich sytuacji. Nawet jeśli coś było
nie w porządku, to była wina któregoś z chłopaków, więc nie
odczuwałam tego aż tak. Zwykle przychodziłam do nich, próbując
ich pocieszyć, albo szłam do mamy starając się ją trochę
ułagodzić. I zawsze jakoś to było, ale teraz... Nigdy nie
myślałam, że będę aż tak zainteresowana poniedziałkiem. Jestem
zdecydowanie typem człowieka, który przez cały tydzień jęczy, że
chce już piątek po południu. Teraz myślałam tylko o tym, żeby
wyjść z domu mając nadzieję, że jak przyjdę z powrotem wszystko
wróci do normy. Właściwie to miałam takie dziwne przeświadczenie,
że coś poszło nie tak od kiedy w domu pojawiła się ta
nieszczęsna kurtka i chyba po cichu liczyłam na to, że gdy tylko
się jej pozbędę, magicznym sposobem sytuacja wróci do normy.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">*** </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W
poniedziałek rano, o dziwo, udało mi się wstać chwilę wcześniej,
więc gdy mama zajrzała do pokoju, akurat byłam w łazience, dzięki
czemu moja poranna rozmowa z nią ograniczyła się do odkrzyknięcia
zza drzwi, że wstałam. Gdy już udało mi się ogarnąć i zjeść
śniadanie, wróciłam do pokoju, chcąc zaczekać na przyjście
Lexi. Liczyłam, że dziewczyna poradzi mi co zrobić z kurtką.
Miałam w związku z nią dylemat, bo nie mogłam paradować z nią
po domu, bo na pewno padłoby pytanie skąd się wzięła. Z drugiej
jednak strony nie chciałam wepchnąć jej do torby, bo bałam się,
że będzie potem wyglądać jak wyciągnięta psu z gardła. Droga
do szkoły była niestety dłuższa niż ode mnie do Lex, a w dodatku
nie miałam pewności czy od razu znajdę chłopaka. Harry wciąż
był dla mnie wkurzający, ale to nie znaczyło, że mam zamiar
niszczyć jego rzeczy. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka.
Wyszłam z pokoju i stanęłam na szczycie schodów. Wiedziałam, że
ktoś otworzy Lexi, a za najbardziej prawdopodobnego kandydata
uważałam...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Cześć Charlie. -
Usłyszałam głos przyjaciółki, którą po chwili zauważyłam w
korytarzu. Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy
popatrzyłam na tą dwójkę. Naprawdę ciągle nie mogę zrozumieć,
dlaczego Charlie jeszcze nigdzie nie zaprosił Lexi. Przecież oni
tak na siebie patrzą...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Gdzie Iv?</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Pewnie grzebie się
na górze, zaczekaj zawołam ją... - Powiedział chłopak, ale go
uprzedziłam.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Lex... Chodź do
mnie, musisz mi pomóc w decyzji... - Zajęczałam, wciąż myśląc
o kurtce.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dziewczyna
zaraz wbiegła po schodach i po chwili obie stałyśmy nad skórzanym
okryciem.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Przyśniło ci się
coś ciekawego przynajmniej? - Uśmiechnęła się zadowolona
rzucając na mnie okiem.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Tak. Jak duszę
tego idiotę jego własną kurtką. - Mruknęłam bez entuzjazmu. Nie
zamierzałam się wcale przyznawać ani prze nią ani przed sobą, że
nawet trochę się przyzwyczaiłam do tego specyficznego zapachu,
który zdawał się być moim jedynym pocieszeniem przez cały
weekend. Nie... stop. Powiedziałam pocieszeniem? Chodziło mi
oczywiście o rozpraszanie mojej uwagi od tej całej atmosfery w
domu. Gdy kładłam się na łóżku zaraz w mojej głowie pojawiał
się obraz lokatego idioty, którego mogłam do woli powyzywać i
zwymyślać.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Ivory, dlaczego ty
jesteś tak źle do niego nastawiona? Zupełnie jakbyś przejęła
nastawienie swoich braci. - Westchnęła.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- A propos moich
braci... Myślę, że trzeba wreszcie coś zrobić z Charliem.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Blondynka
spojrzała na mnie nie do końca rozumiejąc o co mi chodzi.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- ... bo już po
prostu nie mogę patrzeć jak wlepiacie w siebie te maślane oczka...
- Uśmiechnęłam się widząc zdziwienie, a potem lekki rumieniec na
twarzy dziewczyny. - A teraz powiedz: co mam zrobić z tą cholerą?
- Oskarżycielskim gestem wskazałam na kurtkę.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Schowaj do
torby... - Wzruszyła ramionami.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No ale... pognie
się... - Jęknęłam.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Aż tak ci na niej
zależy?</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No nie, ale...
Lexi! Nie pomagasz!</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No to weź ją do
ręki.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Może jeszcze mam
ją ubrać i wmaszerować do kuchni, żeby wszyscy zobaczyli?</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- O matko... Iv...
weź ją do ręki, a w razie czego to schowasz się za mną i szybko
się stąd ulotnimy.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Tak? - Zapytałam
z nadzieją, że plan dziewczyny jest dobry.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Tak. Chodź, bo
musimy zgarnąć Skye i być trochę przed twoimi braćmi w szkole.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Wiesz, że to nie
będzie takie trudne. Oni zawsze są na ostatnią chwilę...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Ale jak my zaraz
nie wyjdziemy to też będziemy na ostatnią chwilę.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">***</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Co to jest? -
Zapytała Skye po chwili ukradkowych spojrzeń w moją stronę.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Tyle zostało z
właściciela po tym, jak mnie oddałaś za napakowanego blondyna. -
Mruknęłam.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Właściciela?
Masz na myśli czasem to ciacho, które na ciebie leci?</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Chyba spada...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Wiesz, Iv, to jest
etap wyparcia.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Co?</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No wiesz... twoja
świadomość nie chce przyjąć do wiadomości, że ci się podoba,
więc... - Zaczęła Lexi, ale jej przerwałam.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Wcale mi się nie
podoba! Jest... jest... wkurzający... - Jęknęłam nie mogąc
znaleźć lepszego słowa.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- ...słodki... -
Wtrąciła szatynka.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- ...typowy facet...
- Warknęłam.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No i dobrze...
faceta ci potrzeba... - Skye uśmiechnęła się na własne słowa.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Nie rozmawiam z
wami!</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No to może idź
porozmawiać z nim. - Zdziwiona popatrzyłam na szatynkę, której
uśmiech nagle się poszerzył, gdy jej wzrok zatrzymał się na
czymś. Weszłyśmy przed chwilą na teren szkoły i właśnie
byłyśmy w połowie drogi pomiędzy ogrodzeniem a wejściem do
budynku. Zmarszczyłam brwi i podążyłam wzrokiem w kierunku, w
którym patrzyła Skye. Na parkingu, oparty o ciemną terenówkę w
niezidentyfikowanym bliżej kolorze, gdyż była pokryta w dużej
mierze pyłem, a dół karoserii i koła były na dodatek uwalane
błotem, stał sobie mój... eee... Harry... stał sobie Harry. Miał
na ustach okropny, bezczelnie pewny siebie uśmieszek i najwidoczniej
właśnie rozmawiał z bandą swoich koleżków, również
zgromadzonych w okolicy samochodu. Chciałam jak najszybciej pozbyć
się kurtki, ale gdy tylko zaczęłam wyobrażać sobie możliwe
reakcje jego kolegów, zrezygnowałam z wpychania się w ich krąg.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Dlaczego życie
tak się na mnie uwzięło? - Zajęczałam zniechęcona.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- No przecież
chciałaś go znaleźć i masz, idealnie na samym wejściu. Oddasz mu
kurtkę i po sprawie. - W głosie Skye było słychać zdziwienie
moją reakcją.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Skye... Nie będę
wbijała się między jego kumpli. „Cześć, mam tu twoją kurtkę,
chyba zapomniałeś jej zabrać ostatniej nocy”? - Zmarszczyłam
brwi nadal wpatrując się w uśmiechniętego chłopaka, który nawet
nie zdawał sobie sprawy, jak właśnie komplikował mi życie. -
Chodźcie, znajdę go na jakiejś przerwie... - Mruknęłam
zrezygnowanym tonem, odwracając się w stronę szkoły. Kurtkę
bezmyślnie zawiązałam w pasie i powlekłam się do drzwi budynku.
Pierwszą naszą lekcją miała być matematyka, której sala jest na
samym końcu głównego korytarza, ale na pierwszym piętrze. Szłyśmy
powoli, manewrując pomiędzy grupkami uczniów, żeby dostać się
do bocznej klatki schodowej, która powinna wyprowadzić nas przed
poszukiwaną salę. Właściwie to ja się wlekłam, a dziewczyny
liczyłam, że wleką się za mną, bo tak naprawdę byłam trochę
zła na nie i zostawiłam je nieco z tyłu. Po chwili usłyszałam
ich głosy, co potwierdziło moje nadzieje. Wydawało mi się też,
że zachichotały, ale przy takim tłumie ludzi nie miałam pewności
czy to one.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Widzę, że moja
skóra stała ci się bardzo bliska. Rozumiem, że kolejnym, który
będzie oplatał tak mocno twoje biodra będę ja. - Usłyszałam
cichy głos, jakby przeznaczony wyłącznie dla moich uszu.
Zatrzymałam się tak nagle, że chłopak zderzył się lekko z moim
ramieniem. Ze zmarszczonymi brwiami najpierw spojrzałam w bok na
chłopaka, który stał zdecydowanie za blisko i ciągle miał ten
bezczelny uśmiech na twarzy, a następnie przeniosłam wzrok na Lexi
i Skye, które z niemalże równie bezczelnymi uśmieszkami
przypatrywały się mi i temu potworowi.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Właściwie, to
teraz, żeby było fair, ty powinnaś dać mi jakieś swoje ubranie.
- Szatyn się wyszczerzył i zanim zdążyłam zareagować chwycił
skraj mojej koszulki. - Może to? Wpadnij po lekcjach to znowu się
czymś wymienimy, co? - Odsunęłam się krok do tyłu i
wytrzeszczyłam na niego oczy. Zajęło mi kilka sekund przypomnienie
sobie tego, co miałam zrobić i szybkim ruchem odplątałam kurtkę
Harry'ego, którą rzuciłam w stronę chłopaka nie martwiąc się
czy ją złapie i jakby nic się nie stało, pomaszerowałam dalej w
stronę schodów.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- To znaczy, że
wpadniesz? - Usłyszałam jeszcze za sobą jego głos i byłam
absolutnie pewna, że chłopak się śmieje. Co za kretyn.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">_________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">^^</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
</div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-76857170320655445732014-12-25T21:16:00.004+01:002014-12-25T21:16:44.217+01:00XIV
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Cześć kociaki moje!</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Przepraszam za taką zwłokę i obiecuję poprawę.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mam nadzieję, że święta spędzacie w cudownym gronie bliskich Wam osób i życzę, żeby pospełniały się Wam wszystkie najskrytsze marzenia :D</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Rozdział potraktujcie jako wstęp do dalszej akcji, bo nie za dużo się dzieje, ale mam nadzieję, że historia powoli się rozkręca ^^</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">__________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wpatrywałam
się już od paru minut w czarny materiał skórzanej kurtki,
przewieszonej przez oparcie krzesła. We mnie za to, zdaje się
wpatrywała się siedząca niedaleko Lexi, która chyba oczekiwała
jakichkolwiek wyjaśnień.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
przysięgam, że zabiję cię za chwilę, jeśli nie powiesz mi, co
się do cholery dzieje.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
wiem od czego mam zacząć... - Westchnęłam nadal nie odwracając
wzroku od kurtki. Lexi, tak jak prosiłam, dała mi wczoraj spokój,
więc praktycznie od razu poszłyśmy spać. Jednak zaraz po wstaniu
zaczęła domagać się wyjaśnień.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Może
od początku? - Zaproponowała spokojnie dziewczyna. - Wiesz, od
tego jak wyszłaś ze szkoły...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ok...
- Westchnęłam i zaczęłam jej streszczać przebieg wczorajszego
dnia.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">*** </span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> - No
i widzisz? Rozumiesz dlaczego nie mogę tego wszystkiego złożyć w
jakąś spójną całość? Ja w ogóle nie wiem, o co mu chodzi....</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Podobasz
mu się. - Uśmiechnęła się lekko.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co?
Lex, ty mnie nie słuchasz.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Oczywiście,
że cię słucham. On to wszystko robi, bo mu się podobasz...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie,
Lexi, stój. Zresztą... jakie to ma znaczenie, skoro chodzimy to
jednej i tej samej szkoły co moi bracia? Powiedz mi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale
twoi bracia tu nie mają znaczenia...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jak:
nie mają? A co się dzieje zawsze, powtarzam: zawsze, gdy gadam z
jakimś chłopakiem?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Z
nim gadałaś i udało mu się wywieźć cię na imprezę. -
Uśmiechnęła się szerzej.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale
wiesz co było w pierwszym dniu... teraz po prostu ich nie było...
wiesz jak rzadko tak się zdarza?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
cóż... a jednak mu się udało... Myślę, że aż tak się nie
przejmuje twoimi braćmi...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
czekaj... ale to wszystko dlatego, że nie wiedział, że jesteśmy
rodzeństwem. Jak się dowiedział to zwiał...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale
potem wrócił...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
siedź cicho. Ja jako obiektywny obserwator mówię ci, że on na
ciebie leci. Powinnaś w poniedziałek ubrać się <i>tylko</i> w
jego kurtkę. - Uśmiechnęła się trochę złośliwie.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">*** </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Siedziałyśmy
rozmawiając jeszcze jakiś czas, aż w końcu dopadło mnie to złe
uczucie, że pora wracać do domu i stawić czoło rodzinie. Kolejny
problem, który przysporzył mi Harry, stanowiła jego kurtka. Po
pierwsze nie mogłam wejść w niej do domu, bo byłoby to
samobójstwo. Po drugie, nie mogłam jej od razu odnieść, bo nie
miałam zielonego pojęcia, gdzie mieszka Harry. Nie miałam do niego
nawet żadnego kontaktu. Same kłopoty... Ostatecznie kurtkę
zapakowałyśmy to torby Lexi, która ciągle pozostaje moim aniołem
stróżem, stwierdzając, że mnie odprowadzi.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">*** </span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Masz
przechlapane. - Te słowa powitały mnie, gdy przestąpiłam próg
domu. Charlie, jakby przeczuwał, że wracam, stał z założonymi
rękami, opierając się ramieniem o framugę drzwi oddzielających
kuchnię i korytarz.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Chas...
- Już miałam zacząć się tłumaczyć..</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Cześć
Charlie. - Zza moich pleców wychyliła się Lexi, której zapewne
wcześniej nie było widać. Dziewczyna wypowiedziała te dwa słowa
tak ociekającym słodyczą głosem, że gdyby nie moja ogólnie
kiepska sytuacja, uśmiechnęłabym się na widok zmiany miny i
postawy mojego brata.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - O,
Lexi... Cześć. - Uśmiechnął się lekko. <i>L'amour</i>... Już
prawie odetchnęłam z ulgą, że być może uda mi się przemilczeć
moje nieskładne wyjaśnienia, gdy zza pleców Charliego wychyliła
się moja mama.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
wreszcie jesteś. Musimy poważnie porozmawiać. - Po tonie jej
głosu stwierdziłam, że nie odpuści mi tej pogadanki.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mhym....
- Mruknęłam rzucając żałosne spojrzenie w stronę Lexi, które
aż krzyczało „weź mnie stąd”, ewentualnie „zniknij mnie”.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pani
Davis, czy mogłabym zabrać jeszcze minutkę? Chciałam tylko
spisać od Ivory temat jednego ćwiczenia... - Odezwała się
blondynka. Właściwie, chyba nie było żadnego ćwiczenia, ale co
tam... Mama chwilę się nam przyglądała, aż w końcu westchnęła.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czekam
w kuchni. - Zanim zdążyła jeszcze coś powiedzieć albo wykonać
jakikolwiek ruch, złapałam Lexi za rękę i szybkim krokiem
oddaliłyśmy się w stronę mojego pokoju.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Masz,
tylko nie daj jej wyniuchać braciom. Wiesz, to jak zapach obcego
samca na terenie stada. Wyzwala niepokój i agresję u innych. -
Lexi podała mi kurtkę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale
co ja mam z nią zrobić?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Schowaj
ją.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Gdzie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wsadź
pod poduszkę, będziesz miała słodkie sny. - Uśmiechnęła się
podstępnie dziewczyna.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Dzięki,
to jest rada, na którą czekałam. - Powiedziałam sarkastycznie i
westchnęłam spoglądając to na kurtkę, to na poduszkę. W końcu
rzuciłam okiem na zadowoloną dziewczynę i wcisnęłam ubranie we
wskazane przez nią miejsce.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wcale
go nie lubię, jest wkurzający. - Mruknęłam i skierowałam się
do drzwi. Za sobą usłyszałam ciche kroki sygnalizujące obecność
blondynki.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - I
to was łączy. - Powiedziała cicho z satysfakcją w głosie.
Naprawdę? Mogła przekazać jakiekolwiek inne uczucie, a ona się
cieszy...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pa
Lex. - Mruknęłam cicho.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Będzie
dobrze. - Szepnęła mijając mnie, żeby dotrzeć do drzwi
wyjściowych. - Pa Charlie. - Usłyszałam jeszcze, gdy
przestępowałam przez próg kuchni.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Możesz
mi wyjaśnić, co się z tobą dzieje? - Mama siedziała przy stole
kuchennym i wpatrywała się we mnie uważnie. Niedaleko, w rogu
pomieszczenia, czaił się też Blake, niby popijając poranną
kawę, ale jestem absolutnie pewna, że gotowy jest się też
wtrącić.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
co się ze mną dzieje?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
ja wiem, że jesteś już starsza, ale nie sądzę, żeby taki....
ubiór był odpowiedni dla dziewcząt w twoim wieku i o takiej
pozycji społecznej. To nie jest odpowiedni sposób na zwrócenie na
siebie uwagi, szczególnie, jeśli chodzi o chłopców. Nie jesteś
dzieckiem z ulicy, żeby ubierać się jak prostytutka.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mamo!
Co ma jedno do drugiego?! Po pierwsze, daleko mi do stroju dziwki.
Po drugie wcale nie chcę... ugh.... mogłabym pójść nago do
szkoły, a i tak żaden facet nie miałby szansy „zwracać na mnie
uwagi”, bo mam trzech ochroniarzy, którzy pilnują, żeby nikt ze
mną nie rozmawiał. Takie trzy bazyliszki, gotowe zabijać wzrokiem
męską część szkoły. - Zmierzyłam złym spojrzeniem Blake'a.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
nie rozmawiamy teraz o twoich braciach, tylko o tobie. Nie możesz
robić mi takich rzeczy!</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ja?!
Tobie?! To wszystko przez ciebie! Wszyscy tu traktują mnie jak małe
dziecko, które nie ma prawa głosu! Traktujesz mnie jak lalkę,
którą można ubrać i pokazać. Czemu codziennie przychodzisz i
zaczynasz trajkotać, jak to się powinnam ładnie ubrać? Ja się
staram i nie utrudniam ci, gdy chcesz żebym się ubrała według
twojego gustu, gdy idziemy na jakiekolwiek rodzinne imprezy albo
oficjalne wyjścia... ale nie możesz.... mam tak bardzo dosyć
twoich monologów na temat mojego wyglądu! Dlaczego ja muszę
wyglądać porządnie, a oni nie? - Machnęłam ręką w stronę
Blake'a.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jesteś
dziewczyną, to oczywiste, że....</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie!
W ogóle mnie to nie obchodzi!Chcesz mi powiedzieć, że to, że na
moje nieszczęście urodziłam się dziewczyną, sprawia, że jestem
gorsza?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie,
to...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale
sprawiasz, że właśnie tak się czuję! Zrozum, mamo, że nie
jestem taka jak ty i nie zwracam aż takiej uwagi na wygląd!</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale,
Ivory, twoje koleżanki.... Skye zawsze tak ładnie wygląda w
sukienkach i spódniczkach...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - To
ją adoptuj! Mam dość. - Obróciłam się na pięcie i wyszłam z
powrotem na korytarz, by po chwili trzasnąć drzwiami mojego
pokoju. Jeszcze trochę i wyprowadzę się na ławkę do kaczek nad
stawem w parku. Przyłożyłam dłonie do skroni, bo z tego
wszystkiego zaczęła mnie boleć głowa. Chwilę tak stałam, ale
gdy ból nie przechodził, westchnęłam z rezygnacją i położyłam
się do łóżka. Byłam z jednej strony zła, a z drugiej smutna,
bo mimo wszystko kocham moją rodzinę i naprawdę rzadko zdarza
się, żebym się z nimi kłóciła. Może nie powinnam się tak
wydzierać? Och.... no i czuję się z tym wszystkim teraz źle... z
jednej strony czuję, że trzeba się było trochę postawić,
ale... nie chciałam tego w formie kłótni... No tak... jeszcze
tylko tego brakuje, żebym się rozbeczała...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span>
</div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Leżałam
tak jakiś czas. Cały dom pogrążony był w ciszy, zupełnie jakby
nikogo nie było w domu. W pewnym momencie jednak, usłyszałam ciche
pukanie i, mimo braku odpowiedzi z mojej strony, do pokoju ktoś
wszedł. Byłam odwrócona tyłem do drzwi, więc nie byłam pewna
kim był gość, dopóki łóżko nie ugięło się pod czyimś
ciężarem i znany mi głos nie powiedział:</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Słyszałem,
że zrobiłaś niezłą awanturę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Może...
- Mruknęłam zmarnowanym głosem w poduszkę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz,
że czasem trzeba wyładować emocje i krzyk, to całkiem dobry
sposób... - Czułam po głosie, że Max się uśmiecha. To chyba
znaczy, że nie jest już na mnie zły. - Ale wiesz, że nie możesz
tak robić swoim biednym starym braciom?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jak?
- Zapytałam w poduszkę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - My
chcemy cię chronić, pamiętaj... Cokolwiek byś o tym, co robimy
nie myślała, to wszystko dlatego, że się o ciebie martwimy...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Przed
czym chcecie mnie chronić?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Przed
światem, mała, przed wszystkim, co złego na nim czyha. Możesz
się wkurzać na mamę w spawie ubioru, ale jedyne czego nie możesz
nam zabronić, to opiekowanie się tobą, pamiętaj, mała... - Już
miałam się do niego odwrócić, jakbym chciała upewnić się czy
nie żartuje sobie ze mnie, chociaż byłam praktycznie pewna, że
mówi na poważnie, ale mówiąc ostatnie słowa, chłopak wstał i
dosyć szybko ulotnił się z pokoju. No i co ja mam o tym myśleć?
Bo właściwie, to jest to świetne z ich strony, że tak o mnie
pamiętają, ale chyba... w praktyce wygląda to mniej różowo...
Wtuliłam głowę mocniej w poduszkę i wtedy doszedł do mojego
nosa jakiś specyficzny zapach... Tak jakby... Mydło i... coś
jakby... fajki? Jeszcze raz głęboko zaciągnęłam się tą dziwną
mieszanką zapachów i wreszcie przypomniałam sobie skąd się
wzięła. Przesunęłam nieco poduszkę, spod której zaczął
wystawać kawałek czarnej skóry. Zapach trochę się wzmocnił, a
ja z powrotem położyłam się, tyle tylko, że tym oparłam
policzek o czarny, chłodny materiał. Nadal uważam, że jest
wkurzający, ale zapach Maxa sprawia, że czuję jakieś... wyrzuty
sumienia czy coś...</span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-42438687364862280382014-11-23T02:42:00.002+01:002014-11-23T02:43:44.183+01:00XIII<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">Jestem okropna! Sama nie wierzę, jak mogę się tak grzebać z pisaniem...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">Przepraszam Was, ale naprawdę jakoś te dni mi przelatują tak strasznie szybko...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">Jak chcecie na mnie ponarzekać to napiszcie mi w komentarzach albo możecie do mnie pisać na <i><b><a href="http://www.twitter.com/anelekaie">twitterze</a></b></i> (założyłam specjalnie na wszelakie skargi dotyczące mojej niesystematyczności w dodawaniu rozdziałów).</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">Także w razie czego na mnie krzyczcie, że to już najwyższy czas, żeby coś dodać...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">No a teraz, może nie za długi, ale zawsze coś :)</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">_____________________________________________________________________</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Gdzie
mam cię zawieźć? - Zapytał Harry, gdy po wjechaniu do miasta
stanęliśmy na czerwonym świetle.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ymmm...
Jakbyś podwiózł mnie w okolice parku, tam gdzie się kiedyś
spotkaliśmy, to byłoby super.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ale
ty tam nie mieszkasz, nie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie,
ale nie myśl, że chcę wracać do własnego domu. Pomyślałam, że
skoro już wcisnęłam mamie kit na temat nocowania u koleżanki, to
równie dobrze mogę rzeczywiście u niej spać. - Harry już
otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie zapaliło
się zielone światło i chłopak ruszył. Jechaliśmy tak jeszcze
kilkanaście minut, aż w końcu szatyn zwolnił i zatrzymał się.
Znajdowaliśmy się przed wejściem do parku, ale z drugiej strony,
niż mieszkała Lexi. Przytrzymując się ramion chłopaka zeszłam
z motoru i już chciałam się z nim pożegnać, gdy zobaczyłam, że
też zsiada. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, ale odpowiedział
mi tylko wzruszeniem ramion.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie
zamierzasz chyba spać na ławce w parku... Chyba, że aż tak
przyjaźnisz się z kaczkami... Odprowadzę cię, żeby nikt cię
nie zwinął. - Chwilę przyglądałam się mu z niezdecydowaniem,
ale gdy zaczął otwierać usta, żeby znowu coś powiedzieć,
kiwnęłam głową.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ok.
- I odwróciłam się na pięcie, ruszając wgłąb parku.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Czemu
nie chcesz wrócić do domu? - Zapytał chłopak dorównując mi
kroku.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Jakby
ci to powiedzieć... i tak mam już przechlapane, ale wolę żeby
moja rodzina trochę... ochłonęła, zanim mnie znowu zobaczą...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Czemu
masz przechlapane?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Długa
i zawiła opowieść... Powiedzmy, że mam rodzinę i cechy
charakteru jakie mam...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Twoi...
bracia... - Zaczął chłopak, ale trochę wahał się z
wypowiedzeniem tego, co chciał.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Moi
bracia to kolejne trzy powody, dla których wcale nie spieszy mi się
z powrotem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Tak?
- Mruknął Harry, niby obojętnie, ale zdawało mi się, że
wyczułam lekkie zaciekawienie w jego głosie. Pokiwałam głową,
gdy rzucił na mnie okiem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nawet
nie masz pojęcia... - Westchnęłam. - Nie widziałeś jak wilkiem
dzisiaj na mnie patrzyli...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Myślałem...
- Zaczął, ale bardzo szybko umilkł marszcząc przy tym brwi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Dobrze
wiedzieć, że czasem to robisz... - Mruknęłam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Chodzi
o to, że... eee... twoi bracia wydają się... mieć z tobą dobry
kontakt. - Uśmiechnęłam się na stwierdzenie chłopaka. Właściwie
tak jest. Zwykle nieźle się dogadujemy... Ale zaraz... mój
uśmiech ustąpił miejsca przygryzieniu wargi i zmarszczeniu brwi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Skąd
wiesz, czy dogaduję się z nimi? - Moje pytanie zbiło chłopaka z
tropu.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Eeee...
no wiesz... tak słyszałem...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Słyszałeś?
Nie widziałam jeszcze, żebyś urządzał sobie pogawędki z moimi
braćmi... Odniosłam wręcz odwrotne wrażenie...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ok,
słuchaj... - Harry odwrócił się w moją stronę i zatrzymał. -
Nie sądzę, żebym miał kiedykolwiek zakumplować się z twoimi
braćmi... ale wiesz... można powiedzieć, że ludzie w szkole...
jak głosi legenda Davisowie mają siostrę, której pilnują jak
oka w głowie. - Lekki uśmiech leniwie wpłynął na twarz
chłopaka. - Tylko nikt się jeszcze chyba nie zorientował, że to
jesteś ty. Nawet z wyglądu nie jesteś podobna...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - No
nie, nie jestem... Czekaj, muszę zadzwonić... - Wygrzebałam
telefon z torby i wybrałam numer Lexi.</span> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"> - Iv,
coś się stało? - Usłyszałam zaniepokojony głos dziewczyny.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie,
nie. Chciałam się zapytać czy mogłabym u ciebie spać dzisiaj.
Tak naprawdę...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Na
pewno nic ci się nie stało?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie,
ale wiesz, co zastanę w domu... chciałam trochę przeczekać,
zanim się nie uspokoją.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Jasne.
Nie ma problemu. Poradzisz sobie z dotarciem do mnie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Tak...
jestem teraz w parku, więc mogłabym być za parę minut.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - No
to przychodź. Mama poszła już spać, więc najlepiej daj mi znać
jak będziesz pod domem, żebym wyszła ci otworzyć.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Dzięki,
Lex.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie
dziękuj, tylko przychodź. - Powiedziała i rozłączyła się. Co
ja bym bez niej zrobiła? Czasem myślę, że gdybym nie poznała
Lexi to moje życie byłoby beznadziejne i paskudne. Mam nawet
czasem podejrzenia, że blondynka jest moim aniołem stróżem,
tylko bardzo dobrze chowa skrzydła.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">Opadłam
na pobliską ławkę i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. W
duchu byłam wdzięczna Harry'emu za kurtkę, bo o tej porze już
zaczynało robić się chłodno nocami. </span></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - To
co? Szkolne legendy kłamią? - Zapytał chłopak siadając obok
mnie. Pokręciłam głową.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie...
właściwie generalnie dobrze się dogadujemy, ale teraz...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Co?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Teraz
są na mnie źli... Jakby wiedzieli, że jestem z tobą to chyba by
mnie wydziedziczyli.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Tak
myślisz? - Uśmiechnął się szerzej.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Tak...
Czy wy macie jakieś... problemy ze sobą? Bo na rozpoczęciu
roku... sam wiesz co się stało...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Och...
Nie sądzę żebyś musiała się tym przejmować... A oni coś ci
mówili? - Pokręciłam głową. Próbowałam dowiedzieć się o co
chodziło, ale nikt mi nie chciał tego wyjaśnić, więc
ostatecznie zwaliłam to na nadopiekuńczość moich braci.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Właściwie
nie za bardzo... Myślę, że może to ta ich nadopiekuńczość i
nie chodzi konkretnie o ciebie czy twoich znajomych, ale żaden nie
chciał mi niczego wyjaśniać, więc pomyślałam, że jeśli coś
jest nie tak, to może ty mi powiesz?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - No
to nie masz się czym przejmować... Nie chodzimy nawet do tej samej
klasy, więc właściwie nie spotykam ich zbyt często, poza
przerwami, a wiesz, jaki tłum ludzi tłoczy się wtedy na
korytarzach... - Pokiwałam głową ze zrozumieniem. - Może bali
się, że ktoś wciągnie cię w złe towarzystwo? - Uśmiechnął
się lekko.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Takie
jak twoje? - Zaśmiałam się. - Wiesz dlaczego nie nadajesz się na
moje towarzystwo? - Zapytałam wstając z ławki. Miałam na myśli
oczywiście kryteria oceny moich braci jeśli chodzi o moich
znajomych.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - A
nie nadaję się? - Usłyszałam za sobą jego głos, w którym
brzmiał udawany smutek.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Zupełnie
się nie nadajesz...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - A
ja się tak staram... - Westchnął teatralnie. - To może
przynajmniej powiesz mi dlaczego tak okropnie się nie nadaję, żeby
być twoim znajomym?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Pewnie,
czemu nie. Ale to nic ci nie da...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Skąd
wiesz?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Bo
jesteś facetem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - No...
cieszę się, że zauważyłaś... to co z tym powodem?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - No
to jest dokładnie powód... to, że jesteś facetem to jest ten
problem...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Niby
czemu?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Z
jakiegoś powodu moi bracia nie przepadają za facetami.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - To
co? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zabraniają ci rozmawiać z
chłopakami.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie...
- Harry westchnął kręcąc głową i wymamrotał coś, co brzmiało
jak „To by było niewiarygodne...” - Oni po prostu dbają, żeby
faceci nie przychodzili ze mną rozmawiać.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Co?!
- Szatyn podniósł głos i spojrzał na mnie zaszokowany.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - To.
- Wzruszyłam ramionami i zrobiłam parę kroków do przodu, dopóki
jego ręka nie zatrzymała mnie, zaciskając się na moim ramieniu.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - I
ty się na to zgadzasz?! Żeby mówili ci z kim możesz się
spotykać, a z kim nie? Na serio? - Wyczułam w jego głosie
zdenerwowanie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Popatrz
na mnie. Myślisz, że ile mam do gadania przy czterech facetach? -
Warknęłam zła. Mówił to takim tonem, jakby to wszystko to było
moja wina. Nie wiem, co w ogóle go to obchodzi...- Zresztą tak
prawdę mówiąc to wszystko mi jedno... Dzięki nim przynajmniej
nikt się mnie nie czepia, a jak skończę szkołę to i tak wyjadę
stąd na studia... - Mruknęłam cicho.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Więc
zamierzasz przez trzy pieprzone lata grzecznie siedzieć i nie
wykorzystasz tego czasu, bo nie chcesz się postawić braciom?
Dlaczego mi się ciągle odszczekujesz, a im nie możesz?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nikt
nie powiedział, że tego nie robię... - Mruknęłam, wiedząc, że
ta dyskusja nie ma sensu. I tak zbliżaliśmy się już do domu
Lexi, więc nie mogło to ciągnąć się zbyt długo.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Czyli
co? Chodzi tylko o argument siły? Wiesz, że na tej zasadzie,
dlatego, że jestem od ciebie większy, powinnaś bez protestów
zgodzić się wrócić ze mną do domu i dać mi się z tobą
zabawić? - Spojrzałam na chłopaka z byka.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Tylko
spróbuj... To nie chodzi o mnie... Przynajmniej nie tylko....</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - A
o co?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - O
facetów... To raczej oni boją się do mnie zbliżać, po tym jak
któryś z moich braci utnie sobie z nimi pogawędkę... -
Powiedziałam cicho, z lekkim zrezygnowaniem w głosie. - Nieważne
zresztą... Dzięki za odprowadzenie. - Mruknęłam nie patrząc na
chłopaka. Przeszłam przez furtkę w płocie ogradzającym dom Lexi
i wyciągnęłam telefon, na którym szybko wybrałam numer
blondynki.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie
ma za co... Widzimy się w poniedziałek. - Usłyszałam cichy,
lekko ochrypły głos Harry'ego za plecami. Zniknęły z niego
zdenerwowanie i złość, które ustąpiły miejsca spokojowi i
jakby... smutkowi czy trosce... Trudno było mi to ocenić nie
znając za dobrze chłopaka, ale ta zmiana w tonie jego głosu
sprawiła, że odwróciłam się jeszcze, żeby zobaczyć jak szatyn
stoi oparty o ogrodzenie i mi się przygląda. Mimo kiepskiego
światła padającego z lamp ulicznych, zobaczyłam jak na jego usta
wkrada się ledwo zauważalny uśmiech. Odwrócił się z powrotem w
stronę parku, gdy w słuchawce usłyszałam głos Lexi. Dziewczyna
dość szybko otworzyła mi drzwi i wciągnęła do środka.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Wyjaśnisz
mi co się z tobą działo? - Zapytała, gdy tylko zamknęła drzwi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Lex...
to był taki dziwny dzień... mogę zacząć jutro? - Spojrzałam na
nią błagającym wzrokiem. Właściwie to sama chciałabym to
wszystko sobie ułożyć... Dawno nic tak... spontanicznego i
niespodziewanego nie działo się w moim życiu, więc... chyba
muszę się z tym przespać...</span></span></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">_________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> hope you liked it</span></span></span></div>
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-511275756363167922014-11-02T23:57:00.003+01:002014-11-02T23:59:21.227+01:00XII<div style="text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"> <span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Hej, ptaszyny!</span></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wiem, że zawaliłam, no ale co mogę powiedzieć... mam sporo rzeczy, a doba ma niestety tylko marne 24 godziny...</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">No ale wracam dzisiaj z dłuższym rozdziałem za to :D</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie wiem, czy dokładnie to chciałam w nim napisać, ale niech już zostanie tak jak jest.</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dziękuję za odzew ^^</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">(aha, jeśli czytacie też moje drugie opowiadanie, to od razu mówię, że to jeszcze chwilę potrwa zanim wstawię rozdział, chyba, że doznam nagłego olśnienia, albo postanowią nam niespodziewanie odwołać jakieś zajęcia...)</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">________________________________________________________________________</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Hazza,
stary! Już się baliśmy, że się zgubiłeś... - wykrzyknął
jakiś szatyn.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Lou,
to ty masz tendencje do mylenia drogi, nie? - zaśmiał się Harry
patrząc wymownie na szatyna.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Emm...
może czasem.... - chłopak lekko się zmieszał i szybko zmienił
temat - O! Masz swojego rudzielca ze sobą! Chyba nie przyszłaś z
nim z własnej woli? - spojrzał na mnie z ciekawością.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Sama
wepchnęłam się mu na motor i zaszantażowałam, żeby mnie tu
przywiózł... - mruknęłam przewracając oczami.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Hazz,
ty w końcu znalazłeś dziewczynę, która jest równie pyskata i
sarkastyczna co ty... niesamowite... - westchnął szatyn.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
widzisz Lou... dla ciebie nawet bałbym się szukać takiej, która
byłaby do ciebie podobna...</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Cała
grupa stała tak i wymieniali się jakimiś uwagami, a ja trochę się
wyłączyłam i zaczęłam rozglądać po tym dziwnym miejscu. W
dosyć szybkim tempie przybywało ludzi, mimo, że było jeszcze
jasno. Impreza zdawała się coraz bardziej rozkręcać. W końcu
ktoś odpowiedzialny za muzykę, która do tej pory robiła za dobry
podkład do rozmów, stwierdził, że to już najwyższy czas przejść
do właściwej części imprezy i podkręcił głośniki na maksa.
Akurat ktoś z grupy znajomych Harry'ego coś mówił i w połowie
zdania jakby ucichł, bo muzyka tak go zagłuszyła. Dwie dziewczyny,
które stały w kółku podskoczyły i ciągnąc ze sobą jakiegoś
blondyna poleciały bliżej środka polany, gdzie utworzył się
swego rodzaju parkiet. Ludzie zadziwiająco szybko zareagowali na
regulację głośności muzyki i w momencie zebrała się spora grupa
tańczących w okolicy wielkiego ogniska na środku. Patrzyłam za
oddalającymi się dziewczynami, gdy na moim ramieniu pojawiła się
dłoń. Przez chwilę zdziwiona przyglądałam się ręce (tak
właśnie było... patrzyłam na nią trochę jak na wielkiego
pająka, którego nie wiem czy mam szybko strącić, czy może lepiej
w ogóle przestać się ruszać.) Już miałam przenieść spojrzenie
w drugą stronę, gdzie liczyłam zobaczyć właściciela zagubionej
dłoni, ale zanim to zrobiłam usłyszałam głos nad uchem.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Chcesz
się czegoś napić? - Harry praktycznie krzyknął mi do ucha.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Weź
mi tę rękę z ramienia, bo ją stracisz. - musiałam wrzasnąć,
żeby usłyszał mnie przez muzykę. Harry tylko uśmiechnął się
ani myśląc spełnić mojej prośby. Ha! Jeszcze z wrednym
uśmiechem przyciągnął mnie bliżej.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Piwo
czy może wolisz wódkę?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czy
ty nie miałeś być w stanie mnie odwieźć?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Miałem,
ale nie powiedziałem kiedy... W końcu wracamy dopiero jutro...
zresztą... mam mocną głowę...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
chcę alkoholu. Po co ty mnie w ogóle zabierasz na taką imprezę,
skoro tu w ogóle nie da się rozmawiać? Dlaczego nie mogłeś
zawieźć mnie gdzieś, gdzie jest cisza i spokój?</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W
trakcie naszej małej dyskusji Harry zdążył całkowicie
przyciągnąć mnie do siebie i w tym momencie właśnie zacisnął
drugą swoją dłoń na mojej talii.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Harry.
Przysięgam. Jak. Się. Ode. Mnie. Nie. Odsuniesz. To. Zrobię. Ci.
Krzywdę. - Krzyknęłam do jego ucha poirytowana, oddzielając
słowa od siebie, żeby chłopak miał czas na przyswojenie
informacji. Wiedziałam, że facetom nie można ufać, ale żeby aż
tak?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Chcesz
spokojniejsze miejsce? - Harry chwilę patrzył na mnie, aż
pokiwałam głową. - Chodź. - odsunął się nieco zdejmując
ramie z moich ramion, ale za to dłonią, która wciąż spoczywała
na mojej talii, wymusił na mnie skierowanie się w tylko sobie
znanym kierunku. Chociaż muszę przyznać, że rzeczywiście, gdy
już udało nam się przepchnąć przez kilka grup ludzi stojących
na naszej drodze i oddaliliśmy się od głośników, zrobiło się
zdecydowanie ciszej i spokojniej. Dobra, chyba wystarczy mi tej
ciszy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Harry...
Gdzie my właściwie idziemy?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Tam,
gdzie zawsze w filmach dzieją się najciekawsze rzeczy.... do
ciemnego lasu. - Uśmiechnął się przyglądając się mojej
niezbyt wyraźniej minie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Bardzo
śmieszne...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Dziewczyno,
przed chwilą chciałaś spokoju. Chcesz jednak wrócić na polanę?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale co masz jakiś pomysł,
to jest gorszy od poprzedniego...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Najwyraźniej
musisz zacząć przystawać na moje pierwsze propozycje...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Muszę
zacząć? To będzie ich więcej? - Jęknęłam niechętnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pewnie,
dopóki nie zaczniesz się cieszyć ze spotkań ze mną. - Zaśmiał
się zadowolony. Co za idiota...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
przecież się cieszę, musisz się przyzwyczaić, bo właśnie w
taki sposób wyrażam radość. - Harry westchnął ciężko i
zamiast odpowiedzieć pociągnął mnie lekko w bok, tak, że po
chwili wyszliśmy na leśną ścieżkę. No cóż.... przynajmniej
lepiej się po niej idzie, niż na przełaj przez las, do tego nie
mam wrażenia, że jeszcze chwilę i całkowicie się zgubię.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jesteś
w pierwszej klasie, tak? - nagle zapytał, przerywając ciszę,
która zapadła między nami.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nooo....
tak. - Mruknęłam. - A ty?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - W
drugiej. I... eee... jak ci się podoba? - Uśmiechnęłam się
lekko, bo... czy mi się wydaje, czy on się denerwuje? Może
przesadzam, może raczej powinnam powiedzieć: jest nieco mniej
pewny siebie niż zwykle.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No,
szkoła jest ok. Dużo... większa niż moje gimnazjum. No i masa
ludzi...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
tak, kiedyś mieliśmy taki pomysł, żeby sprzedać część
uczniów do domu publicznego...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Już
to słyszałam. - zaśmiałam się, przerywając chłopakowi tę
fascynującą historię.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Szliśmy
przed siebie leśną dróżką. Rozmowa, o dziwo, nawet się kleiła.
Od tematów najbardziej ogólnych takich jak szkoła, przeszliśmy do
tego co kto robi w czasie wolnym. Wyszliśmy z lasu, bo ścieżka
doprowadziła nas do asfaltowej drogi, która musiała być drogą,
którą przyjechaliśmy z miasta. Nie powiem, żebym nie ucieszyła
się z tego faktu, bo podczas naszego spaceru zrobiło się ciemno.
Może nieźle rozmawiało mi się z szatynem, ale nie oznaczało to,
że chciałam wałęsać się z nim po ciemnym lesie. Jak wiemy, „tam
dzieją się najciekawsze rzeczy w filmach”... Coś mi mówi
tylko, że dla Harry'ego film równa się horror, a mianem ciekawego
określa dużą ilość krwi i strachu... W gruncie rzeczy musiało
minąć dużo więcej czasu niż się spodziewałam. Nie sądziłam,
że mogę z nim przez tyle normalnie rozmawiać. Chłopak pod tym
względem pozytywnie mnie zaskoczył. Spodziewałam się raczej, że
po pięciu minutach przestaniemy się do siebie odzywać, ewentualnie
będziemy sobie dogryzać przez cały czas. W końcu po paru minutach
drogi skręciliśmy znowu w stronę lasu i nagle spostrzegłam, że
wróciliśmy do punktu wyjścia. Znaleźliśmy się na polanie koło
drogi, która robiła za parking</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
powiedz mi... Bo tak mnie to zaczęło zastanawiać... Dzwoniłaś
do przyjaciółki i mamy, nie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No,
taak... a czemu pytasz? Przecież stałeś obok mnie... - Jego
pytanie zupełnie zbiło mnie z tropu. Chwilę wcześniej opowiadał
mi jakieś śmieszne historie o swoich kumplach.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No,
a twój facet nie powinien martwić się o ciebie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
mów, że nagle martwisz się spokojem psychicznym mojego faceta.
Poza tym, że musiałabym mieć chłopaka, żeby do niego dzwonić i
wciskać mu kity na temat tego, gdzie jestem i co robię.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale
myślałem... nie masz chłopaka? - Zapytał wyraźnie zdziwiony.
Tak, jakby widział mnie z kimś i był pewny, że się z nim
spotykam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie.
- Spojrzałam niepewnie na szatyna.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
Davis?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No...
Charlie Davis... Myślałem, że wy... - Mówił robiąc przerwy
między słowami, jakby sam nie był pewny, co chce powiedzieć.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Charlie?
Myślałeś, że to mój chłopak? Przecież my...- zaczęłam się
uśmiechać. Harry zatrzymał się i spojrzał na mnie, chyba nie
rozumiejąc, o co chodzi. - Charlie to mój brat. - Zaśmiałam się,
a Harry oniemiał.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czekaj...
Proszę cię, możesz mi powiedzieć jak ty się nazywasz? - Zapytał
z dziwnym wyrazem twarzy, tak, że przestałam się uśmiechać.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory
Davis?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No...
tak...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Kurwa.
- Zaklął Harry i ku mojemu bezgranicznemu zdziwieniu obrócił się
w stronę polany, na której w najlepsze trwała impreza i szybkim
krokiem odszedł. Przez dobre kilka minut stałam w bezruchu nie
mogąc zrozumieć co się właśnie stało. Czemu Harry... obraził
się na mnie? O matko... pewnie chodzi o moich braci... Dlaczego oni
zawsze mi to robią? Nawet jak nie ma ich w pobliżu... Moje
zdziwienie przeszło w pewnego rodzaju zrozumienie. Gdybym była
facetem pewnie też nie chciałabym mieć do czynienia z dziewczyną,
której bracia przy każdym spotkaniu naskakiwaliby na mnie... Jak
nad tym pomyślę, to wydaje mi się, że Harry może miał rację...
Z taką perspektywą to chyba sama bym siebie zostawiła... Jestem
tylko ciekawa, co tak właściwie Harry myślał do tej pory o mnie?
Westchnęłam ciężko i niezdecydowanym, powolnym krokiem ruszyłam
w stronę polany. Miałam skrytą nadzieję, że szatynowi przejdzie
na tyle, żeby przynajmniej dotrzymał słowa i odwiózł mnie do
domu. Wracanie samej, po ciemku przez las nie było na szczycie
listy moich marzeń. A przecież nie zadzwonię do mamy czy któregoś
z moich braci, żeby mnie przywieźli. Co to, to nie! Wtedy miałabym
już potrójnie przechlapane... i szlaban na wieczność to byłoby
nic... Poza ogłuszającą muzyką, teraz doszedł do oznak imprezy
jeszcze zapach alkoholu i potu mieszających się z wonią dymu. Nie
wychodziłam na środek polany, tylko zostałam na linii drzew. Zła
i zrezygnowana oparłam się o najbliższy pień...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Hej,
mała. Nie jest ci tu zimno? - Usłyszałam głos gdzieś obok.
Przekręciłam głowę i zobaczyłam dość wysokiego blondyna.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jestem
Alex. - Wyciągnął rękę w moją stronę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Cieszę
się. - Zignorowałam jego dłoń i wróciłam spojrzeniem do
płonącego ogniska.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Widzę,
że jesteś nie w humorze... Facet?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Może...
Ale nie mój i w dodatku całkowicie go rozumiem. - Mruknęłam
cicho.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Daj
spokój i nie przejmuj się idiotą. Dziewczyna taka jak ty może
mieć tu każdego. Chodź ze mną. Mam wtyki w zaopatrzeniu,
załatwię ci coś specjalnego na poprawę nastroju. - Wyciągnął
w moją stronę rękę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Specjalnego...
Masz na myśli alkohol? - Chłopak uśmiechnął się i skinął
głową.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie,
dzięki.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Daj
spokój, nie pozwolę, żebyś przejmowała się jakimś frajerem. -
Kolejny raz tego dnia argument siły wygrywał z moim oporem
słownym. Blondyn po prostu chwycił mnie za rękę i zaczął
ciągnąć w stronę miejsca, gdzie ulokowany był cały alkohol.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Hej,
Mike! Zrobisz coś słodkiego dla mojej ślicznej towarzyszki? -
zawołał chłopak do bruneta rozdzielającego właśnie skrzynkę
piwa.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
ma sprawy. Co sobie życzysz skarbie? - Zwrócił się do mnie
brunet.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nic
sobie nie życzy. - Usłyszałam jak ktoś odpowiada za mnie.
Wszyscy troje odwróciliśmy głowy w stronę... tak mi się właśnie
wydawało, ale dopiero ujrzenie tej burzy loków upewniło mnie...
Przed nami stał nie kto inny jak Harry, we własnej osobie.
Świetnie. Ciekawa byłam czy przypomniał sobie o mnie czy był tu
całkowicie przypadkiem... w sumie mogło tak być, bo przychodzili
tu wszyscy po procenty... Miałam dość tej całej imprezy,
Harry'ego, hałasu... Westchnęłam i odwróciłam się, chcąc
znaleźć się przynajmniej w miejscu, gdzie poziom decybeli nie
będzie ranił moich bębenków.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Poczekaj!
Hej! - Usłyszałam za sobą krzyk Alexa, ale się nie zatrzymałam.
Wydawało mi się, że słyszę jakieś męskie głosy za sobą, ale
już mnie to nie obchodziło. Byłam na ścieżce prowadzącej w
stronę drogi do miasta, kiedy zrównał się ze mną blondyn.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - To
może chcesz, żeby cię odwieźć? - Powiedział z lekką zadyszką,
tak jakby biegł przez chwilę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Odwiózłbyś
mnie? - Spojrzałam na chłopaka niepewnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pewnie.
- Na jego twarz wrócił zadowolony uśmiech.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ona
z tobą nie pojedzie. - Najpierw mnie zostawia, a potem ciągle się
wcina.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Niby
dlaczego? - Zapytał Alex. No właśnie Harry... Niby dlaczego? Ty
nie wyglądasz jakbyś chciał mnie odwieźć.... Odniosłam wręcz
odwrotne wrażenie...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Bo
wraca ze mną. Ja ją przywiozłem i ja ją odstawię do domu.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
jesteś jej ojcem. Może wracać z kim chce. Tak więc możesz
spadać. - Zaśmiał się Alex. - Chodź kochanie. - Mruknął do
mnie i spróbował owinąć ramię wokół mojej talii. Mam ich
dość. Obaj to formy wypakowane testosteronem. Tylko proponują
alkohol albo kontakt fizyczny. Faceci... Wywinęłam się spod jego
ramienia i stanęłam naprzeciw nich.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory...
Chodź ze mną. - Powiedział chyba nieco zirytowany Harry.
Popatrzyłam na jednego, a potem drugiego chłopaka, którzy mi się
przyglądali. Wcale nie miałam ochoty wracać z Harrym, ale Alexa
ledwo znałam, a właściwie można powiedzieć, że to Harry'ego
ledwo znałam, a Alexa w ogóle. Pozostało mi wybrać się piechotą
albo wybrać mniejsze zło. Do głowy wpadł mi pewien pomysł, więc
uśmiechnęłam się powoli i zapytałam:</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- A który z was
szybciej zwiezie mnie do domu? - szatyn podniósł lekko brwi do
góry, a na twarz blondyna wpłynął kpiarski uśmiech.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">- Mała, jakbyś
widziała mnie tydzień temu jak zwiałem psom to byś głupio nie
pytała. Wiesz, ile wyciąga moje cacko? Wsiadaj. - powiedział i
zbliżył się do jednego z samochodów i otworzył mi drzwi. I co mi
pozostało? Skierowałam się w stronę Harry'ego i ze zrezygnowaniem
stanęłam przed nim, spoglądając w górę na jego twarz. - Co ty
kurwa odwalasz? Miałaś jechać ze mną. - usłyszałam za plecami
zdziwiony głos chłopaka. Odwróciłam się, żeby spojrzeć na
blondyna.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie,
ja tylko zapytałam, który z was szybciej jeździ... zakładam, że
prawdopodobnie obaj jeździcie za szybko, ale naprawdę... tylko
idiota jeszcze się tym chwali.</span> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> - Chodź.
- usłyszałam i poczułam lekkie ciągnięcie w tył. Harry złapał
mnie za ramię i pociągnął, żebym się odwróciła do niego
przodem. Ściągnął swoją skórzaną kurtkę i podał mi ją.<span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co...?
- popatrzyłam na chłopaka nie rozumiejąc, o co mu chodzi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Załóż
to. Będzie ci zimno.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale
ty...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wkładaj,
a w podzięce możesz ogrzać mnie własnym ciałem. - No i
świetnie... Może trzeba było wybrać auto. Wzięłam od niego
kurtkę i naciągnęłam ją szybko na ramiona. Pewnie wyglądałam
w niej jak jakaś sierota, bo Harry jest ze dwa razy większy ode
mnie. Chłopak podszedł do motoru i usiadł na nim. Ciągle trochę
się wahałam, ale spojrzał na mnie jakoś tak trochę groźnie,
więc postanowiłam już nic nie mówić. Podeszłam do szatyna i
wdrapałam się na miejsce za nim. Przynajmniej będę jakoś
normalnie siedzieć... Gdy złączyłam ręce na jego brzuchu,
chłopak odwrócił się w moją stronę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale
wiesz... to, że ja nie powiedziałem, że jeżdżę szybko nie
znaczy, że tego nie robię. Trzymaj się mocno, mała.</span></span></span></div>
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Odpalił
silnik i cóż, muszę przyznać, ku mojemu zaskoczeniu, motor
ruszył, szybko nabierając prędkości. Mocniej przywarłam do
pleców Harry'ego, na co, mam wrażenie, chłopak się zaśmiał.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> _______________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">no i tradycyjnie: mówcie do mnie, bo mi smutno!</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
</div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-21853647690036931612014-10-19T19:11:00.001+02:002014-10-19T19:11:10.985+02:00XI<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> Hej kociaki!</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wiem, że znowu długo mi to zajęło.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Przepraszam Was, ale ja naprawdę nie mam zdolności organizacyjnych.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">No trudno.... </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Rozdział trochę przegadany, ale myślę, że kolejny będzie lepszy, więc potraktujcie to jako wstęp :)</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">________________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W
końcu naszym oczom ukazała się spora polana, na środku której
płonęło już duże ognisko. W około niego kręciło się sporo
ludzi, których po zaledwie tygodniu miałam marne szanse kojarzyć,
ale podejrzewałam, że są z naszej szkoły. Impreza zapewne nie
trwała zbyt długo, bo ludzie chodzili jeszcze w sposób całkiem
skoordynowany. Nie było zresztą specjalnie późno. Gdyby nie
zdecydowany uścisk szatyna pewnie znowu stanęłabym jak wryta. Gdy
tak przyglądałam się powiększającemu się tłumowi uczniów
dotarło do mnie, że przecież może się tu znaleźć któryś z
moich braci... A jak zobaczą mnie z Harrym na imprezie, o której
nic im nie powiedziałam, bo skąd miałam wiedzieć, a no cóż...
być może mój strój sugeruje coś wręcz przeciwnego. Mam
przechlapane. Już co najmniej podwójnie.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Długo
tu będziemy? - zapytałam smętnie, wiedząc, że nawet gdyby
niespodziewanie szatyn okazał się miły i odwiózł mnie szybko do
domu, to i tak będę miała kłopoty.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Całą
noc. - uśmiechnął się zadowolony. No tak... a czego ja się
spodziewałam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Zabiją
mnie... - mruknęłam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Kto?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nieważne...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Dlaczego
ktoś miałby cię zabijać za bycie na imprezie? - zapytał
spoglądając na mnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
mów, że nagle interesuje cię moje zdanie. - warknęłam zła i na
siebie i na chłopaka. Jakby mnie nie napastował tak pod szkołą
to by mnie tu nie było... A ja... mogłam odejść spod szkoły
szybszym i bardziej zdecydowanym krokiem, nie odwracając się do
niego w ogóle. Chłopak zatrzymał się całkowicie i odwrócił
się przodem do mnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - To
twoja wina. - mruknął patrząc mi w oczy. Jak to moja wina? Coś
mu się chyba pomieszało... Moje niezadowolenie przeszło w
zdziwienie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co
ja ci niby zrobiłam!? W ogóle nie wchodzę ci w drogę... jeśli
chodzi o ten pierwszy dzień to nie moja wina, więc o co ci chodzi?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Właśnie
o to chodzi... Cały tydzień próbowałem z tobą pogadać, a ty
tylko zwiewasz jak mnie widzisz...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co?
- Teraz naprawdę mnie zdziwił.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Może
tobie wydaje się to debilnym pomysłem, ale pomyślałem, że tak
poza szkołą będzie łatwiej... - Mruknął lekko zrezygnowanym
głosem. Ok... Tak sobie myślę, że chyba jestem głupia, ale
patrząc na chłopaka i jego trochę żałosną minę, pomyślałam,
że to słodkie. Wiem, że jest wkurzający i praktycznie zmusił
mnie do przyjazdu z nim tu, ale... cóż... inaczej siedziałabym w
domu słuchając kazań moich braci i mamy na temat... przyzwoitego
ubierania się w miejscach publicznych...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Chcesz
ze mną rozmawiać? - Chciałam się upewnić, czy na pewno nic mi
się nie pomyliło.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No,
mówię przecież... Chciałem w szkole, ale... - Potwierdził, ale
zaraz potem mu przerwałam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mogę
zostać, ale są dwie sprawy... - Chłopak rozchmurzył się nieco i
spojrzał na mnie wyczekująco. - Będziesz mnie musiał potem
odwieźć, bo jesteśmy dobre kilkanaście kilometrów za miastem,
nie mówiąc już o okolicach szkoły, a nie uśmiecha mi się
spacer nocą.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
ma sprawy, przywiozłem cię, to oczywiste, że odstawię cię z
powrotem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
nie takie oczywiste dla wszystkich, jak się okazuje... Szczególnie
jak się schleją i znajdą dziewczynę na noc. - Harry pokiwał
głową.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Może
masz rację... Ale możesz liczyć na odwiezienie... a drugie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Muszę
zadzwonić do przyjaciółki, bo jak ktoś u mnie w domu się dowie
to... uduszą mnie, a potem dostanę szlaban na wieczność...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co
ty masz za rodzinę? Ja co weekend wracam skacowany z imprezy, a
czasem nie śpię w domu przez większość tygodnia i nikt nie robi
o to wielkiego halo...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
pytaj nawet... - westchnęłam i wygrzebałam z torby telefon.</span></span></span></div>
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span>
</div>
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Lex?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Iv?
Co się z tobą stało? Wiedziałam przed szkołą Skye uwieszoną
na jakimś blondynie, a ty przepadłaś jak kamień w wodę. Skye
powiedziała mi tylko, że jesteś w... eee... „dobrych i
przystojnych rękach”.... Wszystko w porządku, skarbie? - mówiła
z niepokojem w głosie. Następnym razem nie odstępuję Lexi na
krok... Ona by mnie broniła...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie...
jest ok... potem ci powiem dlaczego, ale mam prośbę... jakby co,
to śpię dzisiaj u ciebie... gdyby moja mama, albo ktoś pytał,
błagam cię... kryj mnie, bo wiesz, że już cały dzień gotowi
byli mnie zabić. - Miałam na myśli oczywiście moich braci,
którzy cały dzień kręcili się patrząc na mnie z pretensją
obecną w ich oczach.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
ma sprawy. Ale... na pewno wszystko dobrze? Słuchaj... jak nie
możesz mi normalnie powiedzieć, bo ktoś cię słucha, to powiedz
„tak” jeśli jest wszystko ok, albo „nie” jeśli coś jest
nie w porządku, byłabym spokojniejsza, wiedząc, o co chodzi, ale
powiedz mi przynajmniej to.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Najpierw
zupełnie nie, ale teraz sama nie wiem... może tak... - Kochana
Lex... gdybym była w tarapatach na pewno by mnie uratowała. - Nie
martw się... W razie czego zadzwonię, dobra? Dzięki Lexi, jesteś
niezastąpiona.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mam
nadzieję, że nic ci się nie stanie, bo wiesz, że będzie mnie to
męczyć potem. Daj mi znać, czy wszystko jest ok, dobra?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jasne,
pa.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pa,
trzymaj się. - Rozłączyłam się. Musiałam jeszcze stawić czoła
mojej mamie. Niechętnie wybrałam jej numer i przyłożyłam
telefon z powrotem do ucha. Po kilku sygnałach usłyszałam jej
głos.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Tak?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Cześć
mamo.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
gdzie ty jesteś? Przecież już dawno skończyłaś lekcje.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz,
jeśli nie byłby to problem to zostałabym dziś na noc u Lexi...
Nathalie wróciła i robimy babski wieczór... Jest pierwszy weekend
roku szkolnego, więc nie mamy jeszcze nic do nauki, także to chyba
najlepszy termin.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory...
wiesz, że musimy poważnie porozmawiać na temat twojego zachowania
rano?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiem
mamo... Ale możemy zrobić to jak wrócę? - jęknęłam, bo
wiedziałam, że mama gotowa jest dać mi wykład przez telefon i
chociaż byłam pewna, że Harry czekający w pobliżu nie
usłyszałaby tego, czułabym się głupio dostając reprymendę
przy nim.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
dobrze, ale nie myśl, że to cię ominie...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
myślę. Pa mamo.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pozdrów
Nathalie. Pa.</span></span></span></div>
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wyłączyłam
się i włożyłam telefon z powrotem do torby. Już miałam
powiedzieć chłopakowi, że jestem gotowa, ale podniosłam na niego
wzrok i zobaczyłam, że znowu bezczelnie się wyszczerza.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co?
- warknęłam, nie będąc pewna, czy nie powinnam zacząć żałować
decyzji zostania z szatynem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nic.
- Uniósł ręce do góry w geście obronnym. - Lubię jak
dziewczyny kłamią tylko po to, żeby móc spędzić ze mną upojną
noc. - Uśmiechnął się i mrugnął do mnie. A mi zaczęło
wydawać się, że może nie jest taki zły... Co stało się z moją
intuicją? Zmrużyłam oczy i już chciałam mu coś powiedzieć,
ale gwałtownie odwróciłam się i zdecydowanym krokiem skierowałam
się w stronę ścieżki, którą tu przyszliśmy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czekaj.
- Znowu, wbrew mojej woli, zostałam zatrzymana. Chłopak odwrócił
mnie w swoją stronę. - Miałaś najpierw ze mną porozmawiać, a
dopiero potem mnie nie lubić.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
wiem, czy nerwowo wytrzymam tę rozmowę... - mruknęłam patrząc z
byka na Harry'ego.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mam
to samo, ale nie narzekam... a teraz chodź. - Pociągnął mnie za
rękę w stronę jakiejś grupki ludzi. Szłam za nim posłusznie z
jednego powodu: Harry został wyposażony w silne narzędzie
perswazji, czyli wzrost i mięśnie, z którymi ciężko było mi,
takiemu krasnalowi, dyskutować. I właśnie przez to po chwili
zadowolony szatyn zatrzymał się przed grupą uczniów, którzy
rozstąpili się robiąc nam miejsce.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">____________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">and now it's your turn to write!</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">comment, please?</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">:D </span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-70056180462819523782014-10-07T00:22:00.001+02:002014-10-07T00:22:47.994+02:00X<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Cześć kociaki</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Znowu trochę spóźniony, no ale co poradzić...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">ja nie jestem w stanie się zorganizować najwyraźniej</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">no nic...</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">enjoy</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">_______________________________________________________________________ </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Po
większości dnia stwierdziłam, że to chyba nie był najlepszy z
moich pomysłów. Co lekcję czułam na sobie spojrzenia męskiej
części klasy, a na przerwach męskiej części szkoły. Gdyby to
jeszcze było bierne przyglądanie się. Regularnie ktoś mnie
zagadywał. Parę razy mignęły mi również ciskające piorunami we
wszystkich chłopaków spojrzenia moich braci. Chyba będę miała
kłopoty jak wrócę do domu... Dziewczyny za to chodziły ze mną z
bananami na twarzach, które próbowały ukryć wyłącznie, gdy padł
na nie złowrogi wzrok któregoś z moich braci. Właśnie
siedzieliśmy na ostatniej lekcji i notowaliśmy zadanie domowe z
historii. Starszy, dość sympatyczny profesor dyktował nam, co mamy
przeczytać na następną lekcję i na czym skupić szczególną
uwagę. Zaraz będzie dzwonek... i nareszcie weekend... i jutro nikt
mnie nie obudzi! Wiem, że trochę za bardzo się tym ekscytuję,
skoro ledwo tydzień temu skończyły się wakacje, ale ja już tak
mam. Profesor podziękował nam za uwagę w idealnym momencie, bo
zaraz po jego życzeniach miłego weekendu rozbrzmiał dźwięk
sygnalizujący wolność.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Zaraz
was dogonię, tylko wezmę książkę z szafki. - oznajmiła nam
Lexi, gdy wychodziłyśmy z sali i poszła w stronę szafek. Razem
ze Skye powoli wyszłyśmy przed szkołę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Hej,
kochanie, wymienisz się ze mną? - usłyszałyśmy chrypiący głos
za plecami. O nie, tylko nie on... - Odwróciłyśmy się, żeby
zobaczyć dwóch chłopaków, którzy właśnie odepchnęli się od
ściany i zaczęli zbliżać się w naszą stronę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co?
- zapytała nie rozumiejąc, czego chce.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
mówiłem do ciebie. - warknął. Skierował spojrzenie na lekko
uśmiechniętą Skye, która lustrowała go wzrokiem. O nie, Skye,
błagam cię... - Oddam w twoje śliczne rączki mojego kumpla. -
uśmiechnął się wskazując na dobrze zbudowanego blondyna o
ciemnych oczach i włosach opadających lekko na czoło. Popatrzyłam
na Skye. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Najwyraźniej trafił w jej gust. Westchnęłam głośno i
odwróciłam się, mając nadzieję, że przynajmniej Lexi dołączy
do mnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pewnie,
a co chcesz w zamian? - słyszałam głos szatynki, która właśnie
włączyła tryb „słodziak”. Oczami wyobraźni widziałam jej
uroczy uśmiech. Kąciki moich ust powędrowały do góry i
wzruszyłam ramionami. W sumie co mi tam? Przecież mnie to nie
dotyczy, nie? A może Skye tego właśnie potrzebuje? Zrobiłam
kilka kroków, zanim usłyszałam znowu głos szatyna.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wymienię
się za twoją koleżankę. - stanęłam w półkroku i zrobiłam
zwrot na pięcie. Co on właśnie powiedział?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jasne,
czemu nie? - usłyszałam głos tej zdradzieckiej żmii. Sprzedała
mnie za jakiegoś blondyna? Popatrzyłam z rosnącym przerażeniem
na wyszczerzonego idiotę, który właśnie się do mnie zbliżał.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - To
go bierz. Miłej zabawy. - zbliżał się do mnie, a ja powoli się
cofałam. - Chodź kocie.</span> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> - Niby
gdzie? - prychnęłam, rozmyślając nad tym, jak wyminąć
chłopaka.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jedziesz
ze mną.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie,
nigdzie z tobą nie jadę. - chłopak spychał mnie w stronę
parkingu, aż wpadłam na coś, a na jego twarz wpłynął
triumfalny uśmiech. Obejrzałam się, żeby zobaczyć co mi
zagradza drogę ucieczki. Motor? Spojrzałam na chłopaka trochę
przestraszonym wzrokiem. Jak to jest, że jak któryś z moich braci
jest naprawdę potrzebny to nigdy go nie ma?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Chyba
nie boisz się motorów?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie.
– Odpowiedziałam krótko. Oczywiście, że się nie bałam, sama
chętnie kupiłabym sobie taki, ale obawiam się, że moja mama
dostałaby zawału. - Boję się kierowcy. - Chłopak uśmiechnął
się pod nosem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wskakuj.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Spadaj.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Kurwa,
naprawdę chciałem po dobroci...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wymieniając
mnie za kolegę?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - ...
ale zapomniałem o twojej delikatnej naturze. - Zbliżył się i
szybkim ruchem złapał mnie pod uda, tak gwałtownie, że myślałam,
że walnę głową w asfalt, ale w ostatniej chwili złapałam się
jego ramion. Szatyn uśmiechnął się zadziornie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Puść
mnie. - powiedziałam cicho... coś za cicho... gdzie uciekła moja
pewność siebie? Czemu teraz? Chłopak przycisnął mnie mocniej do
swojego ciała i przerzucił nogę przez motor. Usadowił się na
siodełku i puścił mnie. Ręce przełożył gdzieś do przodu i
zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam pomruk
silnika. Gwałtownie puściłam jego kark, chcąc zejść, ale
chłopak jednym ramieniem mnie przytrzymał.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Trzymaj
się mocno, bo spadanie przy dużych prędkościach nie jest
przyjemne. - mruknął nachylony koło mojego ucha, a motor się
poruszył.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dlaczego
pech uczepił się właśnie mnie? Jak to się w ogóle stało?
Siedziałam okrakiem na praktycznie nieznanym mi chłopaku, o którym
wiem tyle, że lubi mnie wkurzać i obejmuję go z całej siły, żeby
nie zlecieć z pędzącej bestii. Nie wiem nawet, gdzie jedziemy. Kto
wie, czego on w ogóle chce? Z jakiegoś powodu do głowy przychodzi
mi tylko jeden pomysł, który ma wiele wspólnego z jego różnymi
dwuznacznymi komentarzami i scenerią w stylu: gdzieś głęboko w
ciemnym lesie. Jechaliśmy przez miasto, najpierw przez centrum, a
potem przejechaliśmy przez przedmieścia, aż zostawiliśmy za sobą
tabliczkę z nazwą miejscowości. Po jakimś czasie jazdy
przytuliłam się mocniej do chłopaka, bo zaczęły mnie plecy boleć
od ciągłego odchylania się do tyłu, bo lokaty był cały czas
pochylony lekko do przodu. Najpierw przytrzymywałam się za jego
ramiona, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i ostatecznie
zanim opuściliśmy miasto, siedziałam mocno wtulona w jego tors, z
rękami pod jego skórzaną kurtką i głową opartą na jego
ramieniu. Chyba wdychanie jego zapachu mnie otumaniło... A swoją
drogą fajnie pachniał. Jakby mydłem i lekko fajkami.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jak
ty się w ogóle nazywasz? - oderwałam policzek od jego ciepłego
ramienia i zbliżyłam usta do jego ucha, żeby mnie usłyszał.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Harry...
A ty kocie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Garfield.-
mruknęłam w jego szyję, znowu mocniej się w niego wtulając.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W
końcu maszyna zwolniła i się zatrzymała. Oderwałam głowę od
jego ramienia i wyciągnęłam ręce spod jego kurtki, uwalniając
ciało chłopaka z moich objęć.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mogłaś
je zostawić. - usłyszałam mruknięcie nad głową.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Poczułam
jak jego dłonie zaciskają się na moich bokach. Z łatwością
podniósł mnie zsadzając z motoru. Sam też zsiadł i spojrzał na
mnie triumfalnie.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
teraz chodź, zabawimy się trochę. - szeroki, leniwy uśmiech
wdarł się na jego twarz. Troszeczkę jak uśmiech Grincha, na
wieść o tym, że świąt nie będzie. Chwycił mocno moją rękę
i pociągnął w tylko sobie znanym kierunku. Zaczęłam rozglądać
się po okolicy i nasłuchiwać. Byliśmy na czymś w rodzaju
leśnego parkingu, a gdzieś w tle rozbrzmiewała lekko przytłumiona
muzyka. O nie... czy on mnie przywiózł na imprezę?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Puść
mnie. - stanęłam i postawiłam mu bierny opór. Chłopak z lekkim
zdziwieniem spojrzał na mnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co
się dzieje?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Puść
mnie. Nie chcę tam iść.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Przywiozłem
cię na najlepszą imprezę na początek roku, a ty marudzisz?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
lubię imprez... - mruknęłam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
ja lubię. A ty kocie, jesteś ubrana idealnie jak na jakąś dziką
imprezę. - przeskanował moją sylwetkę wzrokiem i uśmiechnął
się. - A jak nie pójdziesz, to cię zaniosę... - pociągnął
mnie, a moje nogi się poddały i tym sposobem znowu podążałam za
Harrym w stronę muzyki.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Dlaczego
nie wziąłeś sobie jakiejś dziewczyny, która chciałaby spędzić
z tobą czas, co? Będziesz prawdopodobnie jedyną osobą, którą
względnie kojarzę, więc na tobie skupi się moje narzekanie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Skarbie,
ja wiem, że tak naprawdę bardzo chcesz spędzić ze mną czas, a
po paru shotach przestaniesz marudzić.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">__________________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">a teraz macie niepowtarzalną okazję, żeby napisać mi co myślicie :D</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">dalej, wiem, że tak w głębi tego chcecie :D </span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-85873392512272203592014-09-25T21:04:00.001+02:002014-09-25T21:04:49.164+02:00IX
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Przepraszam, że tyle to trwało, ale miałam parę rzeczy do pozdawania i zeszło mi parę nocy na naukę.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Od razu mówię, że to jest taki "wstęp" do kolejnych wydarzeń, a coś więcej postaram się dodać niedługo :)</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">______________________________________________________________ </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Przetarłam
powoli oczy słysząc budzik. Nie... Nie... Nie... </span></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
skarbie. Czas wstawać. - Mama, jak zwykle pełna energii
wmaszerowała raźnym krokiem do mojego pokoju. W przyszłości będę
bezrobotna i nie będę musiała wstawać... Jęknęłam, wiedząc
co się zaraz stanie. Nakryłam głowę kołdrą, gdy usłyszałam
kroki przemierzające mój pokój. Usłyszałam szelest odsłanianych
zasłon i wiedziałam, że mój pokój został zalany przez światło dzienne.
Parę sekund później ktoś okrutny zaczął zdzierać ze mnie moje
nakrycie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mamoooo...
Założę się, że Max i Blake nadal śpią.... czemu zawsze do
mnie przychodzisz najpierw? Co ja ci takiego zrobiłam? - jęczałam,
ale moja rodzicielka przyzwyczaiła się już chyba do mojego
procesu wstawania, który w głównej mierze polegał na moim
jęczeniu i marudzeniu.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
już Ivory, wstań i ubierz się ładnie. - Naburmuszona podniosłam
się do pozycji siedzącej. Jak ja bym chciała odzyskać moją
kołdrę... Dlaczego nie mogę się zamknąć w pokoju? - Może
ubierzesz tę kremową sukienkę? Tak ładnie w niej wyglądałaś.
- Jeszcze słowo matko, a ubiorę się jak dziwka i zobaczymy jak ci
się to spodoba. - Na pewno spodobasz się w niej jakiemuś
chłopakowi, mogę upiąć ci włosy jak chcesz... - powiedziała z
nadzieją. Wystarczy! Nie dość, że co rano tak mnie budzi, a ja
to muszę znosić, to jeszcze chce ze mnie zrobić laleczkę. Ja
wiem, że ona by chciała, żebym miała chłopaka, ale chyba nie
przedyskutowała tego z moimi ochroniarzami, którzy by nie chcieli,
żeby jakikolwiek przedstawiciel płci przeciwnej wrażał choć
minimalne zainteresowanie moją osobą. Taki drobny konflikt
interesów... Będę musiała ją kiedyś uświadomić. Ale jak na
razie... wyglądnęłam przez okno, żeby stwierdzić, że pogoda
wciąż nie chce się popsuć. Podniosłam się ciężko z łóżka,
minęłam z grobową miną mamę i podeszłam do szafy. Otworzyłam
ją i zaczęłam grzebać w celu znalezienia jakiś ubrań. Nie,
wcale nie szukałam kremowej sukienki, w której się komuś
mogłabym spodobać. Wyciągnęłam zwitek ubrań i poczłapałam do
łazienki. Umyłam się i ubrałam w krótkie, a nawet bardzo
krótkie i obcisłe postrzępione spodenki jeansowe i czarny
bezrękawnik z The Clash, który podwinęłam i zawiązałam lekko z
boku supeł, tak, żeby odsłaniał trochę skóry pomiędzy
koszulką a spodenkami. Natapirowałam lekko włosy i zrobiłam
fryzurę w stylu „artystyczny nieład”, inaczej mówiąc
„właśnie wyszłam z łóżka i zamierzam zaraz tam wrócić”.
Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że mam jeszcze chwilę
czasu, więc dla dopełnienia efektu namalowałam kocie kreski,
wytuszowałam mocno rzęsy i musnęłam usta krwistą szminką. Z
bojowym nastawieniem i zadowolonym uśmiechem na ustach opuściłam
łazienkę. Cóż, nie mam ciuchów „na dziwkę” więc to musi
wystarczyć. Będę tak robić za każdym razem, jak będzie
ingerować w mój ubiór! Stanęłam przed lustrem i przyjrzałam
się końcowemu efektowi. Przygryzłam lekko dolną wargę i
przymrużyłam oczy. Tak! Dziewczyna, która patrzyła na mnie z
drugiej strony lustra, była dokładnie tym, co chciałam osiągnąć.
Jest tylko jeden problem... Jak mnie tak zobaczą, to nie pozwolą
mi wyjść z domu. Ani mama, ani moi bracia. Ale jak mnie tak nie
zobaczą, to nie będę miała z tego żadnej satysfakcji...
Spojrzałam znowu na zegarek... za dziesięć minut przyjdzie Lex...
Założyłam wojskowe, czarne, skórzane buty ponad kostkę.
Poprzyglądałam się sobie jeszcze ze wszystkich stron i gdy
nadszedł czas przyjścia mojej przyjaciółki, wyjrzałam przez
drzwi, czy nikogo nie ma na korytarzu i wyszłam z pokoju biorąc
torbę. Zeszłam na dół i usłyszałam odgłosy rozmowy
dobiegające z kuchni. Tak! Wzięłam głęboki wdech i bardzo
szybko wymyśliłam pod jakim pretekstem mogę wejść do kuchni.
Pewnym siebie krokiem wkroczyłam do pomieszczenia, gdzie siedziała
moja mama i trójka braci. Rozmawiali o czymś, ale jak tylko mnie
zobaczyli zamilkli.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wychodzę.
- powiedziałam i zwinęłam jabłko z miski stojącej na blacie
niedaleko wejścia.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory!
Nie możesz tak wyjść... wyglądasz jak... jak dziewczyna do
towarzystwa! - wiedziałam, że nie powie „jak dziwka”, ale to
właśnie miała na myśli. Uśmiechnęłam się do niej i już
miałam coś powiedzieć, ale zobaczyłam jak Max wstaje i zaczyna
iść w moją stronę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nigdzie
tak nie pójdziesz, mała.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Bo
co?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Bo
w szkole jest za dużo... - zamilkł.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Kogo?
- uśmiechnęłam się, wycofując się jednocześnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Kurwa,
Ivory. Wszyscy faceci będą chcieli się do ciebie dobrać. -
powiedział już ciszej, jak wyszliśmy na korytarz. W tym momencie
zadzwonił dzwonek, więc rzuciłam się do drzwi, zanim Max zdążył
mnie złapać.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Przecież i tak nikomu nie pozwolicie się zbliżyć... - mruknęłam chwytając za klamkę.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mała, wracaj... - powiedział ostrzegawczym tonem.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pa
Max. - zawołałam jeszcze, prawie zwalając z nóg Lexi, która
stała przed drzwiami. Wypadłam z domu, wpadając na
zdezorientowaną dziewczynę, zatrzasnęłam drzwi i złapałam
blondynkę za rękę, ciągnąc ją szybko przed siebie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Iv...
wow... co się stało? - zapytała, nie do końca wiedząc, od czego
ma zacząć.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Mama,
bracia... ja nie chcę się z nimi kłócić, ale w jakiś sposób
muszę określić moją niezależność...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Aha...
no dobra... to co konkretnie się stało?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz
jak ja nie cierpię wstawać? - Lexi pokiwała głową. - No
właśnie... wiesz jaki mam wtedy nastrój? - znowu skinięcie. -
Mama przyszła mnie budzić i znowu zaczęła trajkotać, żebym się
jakoś ładnie ubrała... no i tak mnie coś podkusiło... ubrałabym
się bardziej jak dziwka, żeby jej raz, a porządnie pokazać, ale
nie mam odpowiednich ubrań. - zaśmiałam się pod nosem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
co na to twoi bracia?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
widzisz, to też jest zabawne... Bo mama mówi, żebym się ładnie
ubrała, bo chciałaby żebym sobie jakiegoś uroczego chłopaka
znalazła, za to oni, robią wszystko, żeby żaden się nie
zbliżył. Ironia, nie uważasz? - obie zaczęłyśmy się śmiać,
aż doszłyśmy pod dom Skye. Dziewczyna zaraz jak jak tylko
zadzwoniłyśmy, pokazała się w drzwiach, krzycząc „Pa, mamo!”
i znieruchomiała patrząc na mnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory?
To.. ty? - zapatrzyła się, skanując wzrokiem każdy szczegół
mojego dzisiejszego wyjątkowo nietypowego wizerunku.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Chodź
Skye.... wyjaśnię ci po drodze. - powiedziałam ze śmiechem.</span></span></span></div>
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Po
drodze znowu opowiedziałam zdarzenia dzisiejszego poranka i koniec
końców, gdy docierałyśmy do muru otaczającego szkołę, szatynka
wyraziła pełne zrozumienie i poparcie dla moich działań. </span></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Twoja
mama i bracia musieli przeżyć atak serca. - zaśmiała się Skye,
gdy już skończyłam. - ... bo wiesz... teraz jakby z daleka
krzyczysz: „Weź mnie!” do wyobraźni każdego mijanego
chłopaka.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
i proszę, tyle wkurzonych osób za jednym razem. - uśmiechnęłam
się triumfalnie.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
i na pewno spodobasz się temu chłopakowi z wczoraj. - mruknęła
Skye i puściła mi oko.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co?
- On jest zdecydowanie ostatnim chłopakiem, któremu chciałabym
się spodobać</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Patrz.
Stoi tam i się na ciebie gapi. Powiedziałabym nawet, że się
ślini, ale musiałybyśmy podejść bliżej. - kiwnęła głową w
stronę parkingu, gdzie stało moje lokate nieszczęście i
bezczelnie się gapiło. W końcu jakby się ocknął i wyszczerzył,
gdy zobaczył, że się na niego patrzę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Hej,
kocie, wyglądasz dziś cholernie seksownie! - wrzasnął, a wzrok
ludzi zebranych na parkingu i w okolicy skupił się... na mnie. Ja
wcale nie chcę być w centrum uwagi. Głupi! Normalnie bym sobie
poszła, ale on się tak bezczelnie wyszczerzał w naszą stronę...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
ty jak zwykle wyglądasz jakbyś miał cholerę! - krzyknęłam w
jego stronę i pomaszerowałam w stronę wejścia do szkoły.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">___________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> dajcie znać jak się podoba ^^</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-82727521864040918822014-09-15T23:57:00.002+02:002014-09-28T23:18:15.785+02:00VIII<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><i><b><span style="font-size: small;">#
Harry</span></b></i></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;">Cały
czas mi uciekała. Gdy tylko rudzielec mignął mi gdzieś w tłumie,
zaraz znikał. Chciałem do niej tylko podejść i zagadać, ale jak
na złość jedyne co dostawałem to jej przelotne spojrzenie, które
odwracała, gdy tylko mnie zobaczyła. Kurwa mać.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;">Czwartek,
w końcu... Właśnie skończyliśmy lekcje. Szliśmy spokojnie
podwórkiem szkolnym, żeby zapalić za szkołą, gdy Zayn szturchnął
mnie w ramię. Popatrzyłem na niego, a on stał uśmiechnięty
wpatrując się w jakiś punkt, koło sali gimnastycznej.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;">- Zgadnij, kto
właśnie się poci na boisku? - zapytał. Przypatrzyłem się
uważniej i zobaczyłem ten palący kolor włosów ujarzmionych w
kucyku, który właśnie podskakiwał to w jedną, to w drugą
stronę, gdy jego właścicielka biegła truchtem wokół boiska.
Wyszczerzyłem się do bruneta i złapałem Nialla za ramię, żeby
skierować go w stronę trybun. Zaraz byliśmy na miejscu i wygodnie
się rozsiedliśmy, tak, żeby mieć dobry widok na dziewczyny. Niall
włożył palce do ust i głośno gwizdnął. Widzieliśmy nagłe
zdezorientowanie całej grupki, aż w końcu dostrzegły nas.
Uśmiechnęliśmy się szerzej.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Dawaj
Davis! - zawołał Zayn.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Biegnij
kocie, biegnij! - wrzasnąłem.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;">Dopingowaliśmy
dziewczyny jeszcze przez kilka okrążeń, szczególnie, gdy zbliżały
się do trybun, ale w końcu Morgan kazała się nam uciszyć albo
sobie pójść. No i tyle radochy nam przepadło... ale mimo wszystko
zostaliśmy. Liczyłem na to, że skoro ich obstawa skończyła
lekcje, to dziewczyna nie ucieknie mi i w końcu z nią pogadam. Gdy
usłyszałem gwizdek, sygnalizujący koniec zajęć, wstałem i
przeskoczyłem przez resztę ławek i pobiegłem za oddalającą się
w stronę szatni dziewczyną.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Hej,
kocie, może pomóc ci z prysznicem? - powiedziałem, ale dziewczyna
nic mi nie odpowiedziała, a nawet się nie odwróciła. - Ty chyba
mnie nie ignorujesz? - to było z jednej strony nawet zabawne, ale
normalnie wkurwia mnie, gdy ktoś mnie ignoruje. Kurwa, olewa mnie.
O, nie, kocie. Mnie się nie ignoruje. Jak nie chcesz po dobroci, to
sama jesteś sobie winna. Dogoniłem ją i złapałem za ramię
obracając dziewczynę w swoją stronę. Nie spodziewała się tego.
Uśmiechnąłem się zwycięsko. - Przyjmuję milczenie za „tak”,
więc chodź ze mną, lepiej się czuję w męskiej łazience. -
powiedziałem i pociągnąłem ją w stronę wejścia do szatni dla
chłopaków.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Zostaw
mnie w spokoju idioto. - zaczęła się wyrywać, ale nie miała ze
mną szans.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Dziękuję,
teraz, gdy się do mnie odzywasz, czuję się o wiele lepiej.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Puść
mnie! Nie chcę z tobą nigdzie iść... - mówiła marudnym tonem.
Zatrzymałem się i spojrzałem na nią.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz,
kocie, ja tylko chciałem z tobą pogadać, ale nie ułatwiasz mi
tego. - Dziewczyna jest frustrująca. Nie zamierzałem jej nic
robić... przynajmniej nie teraz... ale czy ona nie może się
zachowywać jak inne? Byłoby mi łatwiej...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Dzięki
ci stwórco, że nie jestem uważana za łatwą. - Wzniosła oczy ku
górze.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - I
po co mi to było? - mruknąłem. Dobrze, że ona nie jest siostrą
Davisów, bo jak by była, pewnie bym się założył z Lou i bym
kurwa teraz płakał z powodu takiego wkurwiającego obiektu
zakładu.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - To
o czym chciałeś porozmawiać? - uśmiechnęła się przymilnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Kurwa.
Mać. Jak długo jesteś w stanie wkurzać człowieka? -
przejechałem ręką po twarzy. Nie zdawałem sobie sprawy, że rudy
jest na prawdę taki wredny.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Długo.
Mam lata praktyki za sobą. Wkurzałam już lekarza w czasie porodu.
Tak długo buntowałam się przeciwko oczekiwaniom tych wszystkich
ludzi, żebym zaczęła oddychać, że w końcu dostałam w tyłek.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Nie
dziwie mu się, chętnie zrobiłbym to samo. - Uśmiechnąłem się,
wspominając jej tyłek opięty dręczącą mnie sukienką. - A
wracając do twojego pytania, chciałem porozmawiać o nas...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - O
jakich nas? Masz chyba na myśli jakieś swoje fantazje. - Zwilżyłem
językiem wargi. Od czasu rozpoczęcia roku, dziewczyna nad wyraz często nawiedza moją wyobraźnię. Najpierw w sukience, a potem
bez...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Taaa...
Tylko ty w moich fantazjach tak nie pyskowałaś, bo miałaś...
zajęte usta ... a jak się już odzywałaś to były to słodkie
jęki albo moje imię. - ściszyłem głos, a jej oczy lekko się
powiększyły.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz,
niekoniecznie chcę tego słuchać. Jak chcesz się komuś
pozwierzać ze swoich problemów to znajdź psychologa, Freud na
pewno miałby coś ciekawego do powiedzenia na temat twoich...
fantazji. A teraz wybacz, ale chyba wezmę prysznic w domu. -
Uśmiechnąłem się, gdy szybko mnie ominęła i biegiem poleciała
do szatni.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Wiem,
że nie chcesz słuchać, tak naprawdę wolałabyś to poczuć na
własnej, spoconej skórze! - krzyknąłem w stronę jej pleców, a
ona tylko pokazała mi faka na pożegnanie. Niedobra kobieta. Boże,
jak to jest, że jest taka seksowna i wredna jednocześnie. Nawet
teraz, gdy odchodziła... Tak naprawdę nie zwracałem uwagi na to,
co pokazywała dłonią, tylko na jej kołyszące się biodra i
tyłek w dosyć krótkich spodenkach. Gdy zniknęła za drzwiami
szatni, powoli powlokłem się do chłopaków, zapalając przy tym
fajkę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Masz
szczęście, że ta Davis się tak nie odszczekuje, bo poderwanie
jej byłoby niemożliwe. - powiedziałem przeczesując palcami
włosy, gdy byłem blisko kumpli.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Twój
urok nie działa na rudzielca? - zaśmiał się Zayn.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Zamknij
się i zajmij małą Davis, bo to w końcu ona jest głównym
daniem, nie? Ruda jest moim osobistym deserem. - Potrzebuję więcej
czasu. Sam na sam z nią... albo mi ulegnie, albo dosłownie nie
wytrzymam z nią i ją uduszę, jak mnie nie przestanie wkurzać. I
już chyba wiem, co trzeba zrobić. Uśmiechnąłem się złośliwie
na samą myśl o tym. Już mi nie uciekniesz, kocie.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;">____________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;">dzisiaj nic nowego może, tylko z innej perspektywy</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;">powiedzcie co myślicie i czy czytacie ^^ </span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;">proszę</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">
</span></span>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<br /></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-64237541139947158072014-09-10T17:27:00.003+02:002014-09-10T17:27:32.785+02:00VII
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kolejne
dni pierwszego tygodnia szkoły mijały dosyć spokojnie. Codziennie
chodziłyśmy w trójkę do liceum, chyba, że przyłączali się do
nas moi bracia, gdy zdarzało się, że mieli na tą samą godzinę.
Nauczyciele, jak to zwykle bywa, podzielili się na tych fajnych i
tych, którzy raczej nie powinni parać się tą profesją. Na
szczęście, jak na razie, skupiliśmy się na omawianiu zakresu
zajęć i wymagań z poszczególnych przedmiotów. Oliver i jego
znajomi migali mi czasem gdzieś na korytarzach, albo za szkołą,
ale na szczęście udawało się nam znikać na tyle szybko, że
nawet nie zdążali do nas podejść. Czułam za to, że nas
obserwowali. Pewnie zastanawiają się, jak można mieć takich
walniętych braci jak ja. Nie mówię, że uważam moje rodzeństwo
za bandę idiotów, tylko wydaje mi się, że tak to wygląda z
zewnątrz. Niestety, ale nadal nie udało mi się wyciągnąć
informacji z żadnego z chłopaków, o co chodzi z tym negatywnym
nastawieniem do Olivera i jego znajomych. No, bo w końcu chyba coś
jest na rzeczy... Jak na pierwszy dzień i zwykłe oprowadzanie po
szkole, reakcja Charliego była przesadzona... No chyba, że to mi
coś w mózgu szwankuje.</span></span></span></div>
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Przyszedł
czwartek, a wraz z nim wf. Nie żebym miała coś do ogólnie pojętej
aktywności fizycznej, ale gry zespołowe i szkolne prysznice to
raczej nie moja bajka. Razem ze Skye i Lexi szłyśmy właśnie w
stronę boiska. Nauczycielka wf-u, pani Morgan, pokazała nam
szatnie dla dziewczyn na samym początku naszej ostatniej, na
szczęście, lekcji w tym dniu, i zostawiła nas żebyśmy mogły się
przebrać, mówiąc na odchodnym, jak mamy wyjść na boisko
zewnętrzne. Szkoła ma właściwie również krytą salę, ale
dopóki nie zrobi się zimno i nie zacznie padać mamy korzystać z
terenu na świeżym powietrzu. Razem z jedenastoma pozostałymi
dziewczynami z naszej klasy opuściłyśmy szatnię i wydostałyśmy
się na zewnątrz. Boisko i bieżnia, jak również mniejsze boisko
do siatkówki, otoczone były trybunami. Muszę przyznać, że jest
to całkiem nieźle zaplanowane miejsce. Po tym jak zebrałyśmy się
wokół pani Morgan i sprawdziła ona listę obecności,
zaczęłyśmy krótką rozgrzewkę. W związku z tym, że jest nas
trochę mało, a akurat nie dzielimy wf-u z żadną inną klasą, ku
mojej uldze, dowiedziałyśmy się, że w tym semestrze będziemy
skupiać się raczej na różnych sportach lekkoatletycznych, może
przeplatanych od czasu do czasu jakimś meczem siatkówki na małym
boisku. Tak! Kocham panią, pani Morgan i tego kto odpowiada za
nasz plan! Miałyśmy zacząć od biegania. W ramach przystosowania
mięśni po „nieróbstwie wakacyjnym”(bo według nauczycieli,
my uczniowie oczywiście, gdy tylko mamy wolne od razu wsiąkamy w
rzeczywistość wirtualną przed telewizorem lub komputerem, i jedyny
ruch jakiego się podejmujemy, to ruch palców po klawiaturze,
albo wleczenie tyłka do kuchni po przekąski), dostałyśmy za
zadanie przebiec w miarę naszych sił kilka okrążeń wokół
boiska. Trochę się zastanawiałam jak moje mięśnie przyjmą taki
nagły wysiłek, ale zrobiłyśmy pierwsze kółko - było ok.
Zaczęłyśmy drugie, gdy nagle usłyszałyśmy przeciągły gwizd.
Chwilę zajęło mi odnalezienie źródła wysokiego dźwięku.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Iv...
patrz na trybuny. - usłyszałam koło ucha głos Lexi, dokładnie w
momencie gdy sama zobaczyłam co się dzieje. Na trybunach, pod
którymi właśnie przebiegałyśmy siedzieli rozwaleni brunet,
lokaty szatyn i jeszcze jakiś blondyn. Dwóch pierwszych, niestety
od razu rozpoznałam, bo byli to ci sami, których spotkałyśmy w
parku. Siedzieli na środku trybun, rozparci na jednej z drewnianych
ławek, których rzędy rozciągnięte były na całej szerokości
podwyższenia. Gdy tylko złapali nasze spojrzenia wyszczerzyli
się.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Dawaj
Davis! - zawołał brunet.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Biegnij
kocie, biegnij! - zawył szatyn. </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Czemu ja? Czemu mi się to
dzieje?.. Czy nie mogłam pozostać niezauważona przez te trzy lata
i przeżyć je w spokoju?... Chwilę! Już wiem dlaczego! W końcu
nie ja jedna w tej szkole noszę to nazwisko. W końcu kto ze
starszych uczniów wiedziałby jak się nazywam, gdyby nie moi
bracia? Nikt. Wiedziałam, że to niezwykle „przyjemne”
powitanie jakie zafundował mi Charlie odbije się jeszcze na mnie.
Oj, powiem im w domu co o tym myślę!</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jeśli
komuś się wydaje, że doping podczas uprawiania sportu wszystkich
świetnie motywuje, to się grubo myli... Na szczęście po jakimś
czasie wrzaski tych idiotów zaczęły działać na nerwy
nauczycielce, która kazała im się zamknąć albo opuścić teren
szkoły, jeśli nie mają lekcji. Już miałam nadzieję, że im się
znudziło i sobie pójdą, ale zostali. Na szczęście jednak
się uciszyli. Gdy minęła ta nieszczęsna lekcja mogłyśmy w końcu
udać się do szatni i wydostać z tego strasznego miejsca.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Hej,
kocie, może pomóc ci z prysznicem? - usłyszałam za plecami ten bezczelny głos z
chrypą. Ivory, ignoruj go. Nie odwracaj się do niego. Nie mów do
niego. Nie patrz na niego. - Ty chyba mnie nie ignorujesz? - zapytał
z mieszaniną rozbawienia i zniecierpliwienia w głosie. Dokładnie
to robię skarbie. Moje plecy mówią ci żegnaj. Pogratulowałam sobie w myślach i mentalnie
poklepałam po plecach, za to, że nie dałam się mu sprowokować.
Do czasu... Mocny uścisk na ramieniu trochę powyżej mojego łokcia
gwałtownie mnie zatrzymał i spowodował obrót o 180 stopni w
stronę pewnego idioty. Przez parę sekund wpatrywałam się w
chłopaka z wysoko uniesionymi brwiami i szeroko otwartymi oczami,
ale bardzo szybko zdziwienie przerodziło się w swego rodzaju
irytację. Zmarszczyłam brwi, starając się spojrzeć na niego
chociaż trochę groźnie, i skrzyżowałam ręce na piersiach. -
Przyjmuję milczenie za „tak”, więc chodź ze mną, lepiej się
czuję w męskiej łazience. - powiedział z podłym uśmiechem,
zaczynając ciągnąć mnie w stronę wejścia do szatni dla
chłopaków. Moja bojowa mina momentalnie zrzedła.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Zostaw
mnie w spokoju idioto.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Dziękuję,
teraz, gdy się do mnie odzywasz, czuję się o wiele lepiej.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Puść
mnie! Nie chcę z tobą nigdzie iść... - mówiłam marudnym tonem.
Szatyn zwolnił kroku, a potem się zatrzymał. Coś mi mówi, że
tak pracuje jego mózg. Najpierw zwalnia, a potem się wyłącza. I
tak przy każdej próbie użycia.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz,
kocie, ja tylko chciałem z tobą pogadać, ale nie ułatwiasz mi
tego.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Dzięki
ci stwórco, że nie jestem uważana za łatwą. - teatralnie
wzniosłam oczy ku górze.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - I
po co mi to było? - mruknął poirytowany chłopak, przewracając
oczami.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - To
o czym chciałeś porozmawiać? - zrobiłam najsłodszą minę na
jaką mnie było stać.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Kurwa.
Mać. Jak długo jesteś w stanie wkurzać człowieka?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Długo.
Mam lata praktyki za sobą. Wkurzałam już lekarza w czasie porodu. Tak długo buntowałam się przeciwko oczekiwaniom tych wszystkich
ludzi, żebym zaczęła oddychać, że w końcu dostałam w tyłek.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
dziwie mu się, chętnie zrobiłbym to samo. - Ugh! Niedobrze! Na
jego twarz znowu wpłynął ten uśmieszek. Weszliśmy na złe
tematy. - A wracając do twojego pytania, chciałem porozmawiać o
nas...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - O
jakich nas? Masz chyba na myśli jakieś swoje fantazje. - Chłopak
oblizał wargi i uśmiechnął się pokazując dołeczki.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Taaa...
Tylko ty w moich fantazjach tak nie pyskowałaś, bo miałaś...
zajęte usta... - znowu oblizał wargi. - ... a jak się już
odzywałaś to były to słodkie jęki albo moje imię. - powiedział
niskim, cichym głosem. Chyba mnie zamurowało. Czy on właśnie
chciał powiedzieć, że miał ze mną... Nie! Stop!</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz,
niekoniecznie chcę tego słuchać. Jak chcesz się komuś
pozwierzać ze swoich problemów to znajdź psychologa, Freud na
pewno miałby coś ciekawego do powiedzenia na temat twoich...
fantazji. A teraz wybacz, ale chyba wezmę prysznic w domu. -
wyminęłam szybko chłopaka i korzystając z rozgrzanych mięśni
poleciałam do szatni przebrać się i zabrać rzeczy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiem,
że nie chcesz słuchać, tak naprawdę wolałabyś to poczuć na
własnej, spoconej skórze! - usłyszałam jego zadowolony krzyk. Nie
odwróciłam się tylko podniosłam wysoko rękę i wystawiłam w jego stronę
środkowy palec.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">now comment, please? </span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-67472958902405257272014-09-06T22:38:00.001+02:002014-09-06T22:38:13.945+02:00VI
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Wracam z VI rozdziałem. Nie jest jeszcze specjalnie emocjonujący, ale potrzebuję jeszcze kawałka tekstu, żeby rozkręcić akcję. Mam nadzieję, że jest w porządku.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Napiszcie mi co myślicie ^^</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">______________________________________________________________________</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W
końcu ta cała przemowa się skończyła, więc musiałam podnieść
się się z ramienia Charliego, na którym zaczęłam już
przysypiać. Dyrektorka... najwyraźniej minęła się ze swoim
powołaniem zawodowym. Mam takie wrażenie, że dużo lepiej
pasowałaby na głównodowodzącą w zakładzie karnym o zaostrzonym
rygorze, najlepiej takim z możliwością stosowania kar cielesnych.
Coś czuję, że jej nie polubię. Wydostaliśmy się ze szkoły i,
gdy już Skye, Lexi, Charlie i Max znaleźli się razem ze mną na
zewnątrz, udaliśmy się do domu. Tylko Blake gdzieś nam zniknął,
ale chyba po prostu znalazł kolegów i został z nimi.
Odprowadziliśmy Skye do domu, bo mieszka praktycznie do drodze do
mnie i poszliśmy razem z chłopakami i Lexi do nas. Max ulotnił się
od razu, stwierdzając, że jego organizm nie zdążył przystosować
się do tak wczesnego wstawania i musi teraz pójść trochę
odespać. Charlie chwilę kręcił się koło nas, a może raczej
powinnam powiedzieć koło mojej kochanej blondyny, ale w końcu ktoś
do niego zadzwonił i chłopak też zwiał. Dopadła nas za to moja
mama, która trochę po nas wróciła z drobnych zakupów i
wykorzystała nas do rozlokowania różnych rzeczy w przeznaczone dla
nich miejsca. Przy okazji opowiadałyśmy jej o pierwszych
wrażeniach, szczególnie jeśli chodzi o ilość ludzi, wielkość
szkoły i dyrektorkę. Po jakimś czasie mama wzięła się za
gotowanie obiadu, a ja postanowiłam odprowadzić Lex do jej domu.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Poczekaj,
tylko zmienię buty i możemy iść. - uśmiechnęłam się do
dziewczyny i usiadłam na ławie w korytarzu. Zadowolona pozbyłam
się wysokich obcasów i założyłam lekko znoszone trampki. Tak,
byłam zadowolona z efektu, wyobrażając sobie minę mojej mamy,
gdyby zobaczyła to cudowne połączenie butów i sukienki. - Chodź,
dopóki, nie zostanę uraczona kazaniem pod tytułem: „Jak ty
możesz robić takie straszne rzeczy swojej biednej styranej
matce?!” - szepnęłam pociągając Lexi za rękę i wyszłyśmy
śmiejąc się z domu. Spacerowałyśmy powoli, bo ani mi ani jej
się nie spieszyło. Z Lexi zawsze byłam trochę bliżej niż ze
Skye. Skye zawsze troszkę bardziej niż my próbowała wpasować
się w jakieś grupy w szkole. Często była zajęta problemami
związanymi z tym, co ma ubrać na siebie, albo ubolewała nad
faktem, że nie ma chłopaka. Trochę bardziej zależało jej na
jakiejś pozycji wśród reszty uczniów. Nie mówię oczywiście,
że nas zostawiała czy coś. Zawsze trzymałyśmy się w trójkę i
nasza przyjaźń była priorytetem również dla Skye, ale jednak,
Lexi była dla mnie zupełnie jak siostra, której nie bałam się
powierzyć jakichkolwiek tajemnic. Wiedziałam, że zawsze będzie
miała dla mnie czas, gdy przyjdę do niej z jakimś problemem.
Jeśli chodzi o Skye... czasem za bardzo zajmowały ją jej własne
sprawy, żeby mogła uważnie wsłuchać się w zwierzenia innych.
Może to z powodu tego, że jest jedynaczką, więc w domu była
zawsze w centrum zainteresowania.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Myślisz,
że znowu wszystko wróci do normy? - zapytałam cicho patrząc na
płytki chodnikowe przesuwające się pod moimi butami.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Myślisz
o szkole? - zapytała, ale chyba wiedziała o co mi chodzi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Noo...
Lex... ja wiesz, że ich kocham, ale nie chcę znów być w takiej
kompletnej izolacji... widziałaś co się dziś stało... założę
się, że jakby ktoś zupełnie inny do nas zagadał, to reakcja
Charliego byłaby taka sama...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiem,
Iv...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz,
że nie chodzi mi nagle o tłumy znajomych czy coś, ale... oni
przecież przesadzają...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
martw się... zobaczymy jak będzie dalej... szkoła jest dużo
większa niż gimnazjum, więc na pewno będziemy mieć więcej
luzu. Jest taka góra ludzi, że na pewno zgubimy się wśród nich.
- uśmiechnęła się dodając mi otuchy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Tak
myślisz? - zapytałam z lekkim zniechęceniem w głosie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pewnie,
że tak! Zobaczysz, ten rok będzie super. A ja w końcu umówię
się z twoim bratem! - powiedziała z coraz szerszym uśmiechem. -
Tak, to w końcu musi się stać. Coś musi się zmienić, bo nie
wytrzymam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Z
tym nie będzie problemu. - powiedziałam uśmiechając się
złośliwie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Biorąc
pod uwagę, jak Charlie na ciebie patrzy, to myślę, że tylko
zmaga się z typowo męskim problemem, kiedy ma cię zaprosić i
gdzie, no i oczywiście czy jednak nie dasz mu kosza jak cię tak
otwarcie poprosi. Wiesz... męskie ego jest takie wrażliwe... -
uśmiechnęłam się, a blondynka mi zawtórowała.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Może
pójdziemy na chwilę do parku? - zapytała Lexi, gdy byłyśmy
prawie pod jej domem. Wzruszyłam lekko ramionami i skinęłam głową
spoglądając na dziewczynę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jasne,
dopóki jest ciepło to trzeba to wykorzystać. Szkoda, że nie mamy
chleba, bo mogłybyśmy nakarmić kaczki. Nie masz w domu jakiegoś
kawałka? - zapytałam z nadzieją. Lexi zmieszała się lekko.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
wiem, ale tak prawdę mówiąc wlałabym tam nie iść... Moja mama
chodzi ostatnio strasznie wkurzona na moją siostrę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nathalie
wróciła? - zdziwiłam się, bo myślałam, że siostra Lexi
wpadnie dopiero za jakiś czas.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Tak...
- powiedziała cicho dziewczyna... coś za cicho.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Lexi,
co się stało?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nathalie
wróciła wczoraj wieczorem i powiedziała, że... jest w ciąży...
ale wcale nie chce mieć kontaktu z chłopakiem, który jest ojcem i
przeprowadza się z powrotem do domu na stałe. Mama ciągle kłóci
się z nią. Wolę poczekać, aż sobie to wszystko same wyjaśnią.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - O
matko... Lex... zostaniesz ciocią... - uśmiechnęłam się –
to... prawie jakbym, ja została ciotką! - zaśmiałam się. -
Chodź powiemy kaczkom, że niedługo będziemy uczyć nowe
pokolenie dokarmiania ich. - Lexi uśmiechnęła się lekko na mój
entuzjazm. Przeszłyśmy przez bramę parku i skierowałyśmy się w
stronę stawu. Gdy zbliżyłyśmy się już na tyle, żeby usłyszeć
kwakanie kaczek, nagle przed nami wyrósł jakby spod ziemi jakiś
chłopak. Ciemne, właściwie czarne włosy, brązowe oczy i
zadowolony uśmiech. Chyba już go gdzieś widziałam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Cześć
dziewczyny. Co tu robicie? - zapytał.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Poczułyśmy
nagłą potrzebę pozwierzania się kaczkom. - odpowiedziałam,
zanim zdążyłam to przemyśleć. Chłopak jakoś dziwnie się
uśmiechnął przyglądając mi się i zawołał:</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Hej,
Hazz, zgadnij kogo znalazłem. - wymieniłyśmy się
porozumiewawczymi spojrzeniami z Lexi, stwierdzając, że chyba
trzeba się wycofać, ale zanim zdążyłyśmy wykonać nasz
taktyczny odwrót, przed nami równie niespodziewanie pojawił się
drugi chłopak o jaśniejszych od tamtego, kręconych włosach i
zielonych oczach i uśmiechnął się lekko patrząc na nas. Już
wiem, skąd ich kojarzę. Obaj byli znajomymi Olivera i siedzieli
pod drzewami przed rozpoczęciem roku. Ciekawa jestem, dlaczego
Charlie ich nie lubi...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Gdzie
wasza obstawa? - zapytał nowo przybyły.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Na
pewno czają się za jakimś drzewem, żeby skopać wasze tyłki. -
Zmrużyłam oczy patrząc na szatyna. Nie lubię czuć się jak
kawał mięsa, a pod jego spojrzeniem właśnie tak się czułam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czyżby,
kocie? - zapytał robiąc krok w naszą stronę. - Mamy już
uciekać? - uśmiechnął się w dziwny sposób.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Zacznij,
bo...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Może
chcecie się do nas przyłączyć? Znajdzie się dla was jakieś
piwo... - przerwał brunet uśmiechając się przyjaźnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Kaczki
nie lubią piwa. - na mój komentarz obaj zrobili głupie miny,
jakbym zaczęła nagle mówić w innym języku.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
wyglądasz na kaczkę... - powiedział zielonooki niepewnie skanując
mnie wzrokiem, na co się roześmiałam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Chodzi
mi o kaczki w stawie... - wyjaśniłam chłopakowi i wskazałam ręką
w stronę, z której dochodziło kwakanie. - Właśnie do nich
szłyśmy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Właśnie,
już się za nimi stęskniłyśmy, więc chyba już pójdziemy. -
dodała Lexi chwytając mnie pod ramię. To był znak do odwrotu.
Zdaje się, że żadna z nas nie czuła się zbyt pewnie w obecności
tych dwóch chłopaków, którzy przyglądali nam się z góry. My
przy nich byłyśmy dwoma krasnalami.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czekajcie,
musimy się lepiej poznać. W końcu będziemy męczyć się w tym
samym więzieniu. - uśmiechnął się brunet. Chyba zauważył
naszą chęć wycofania się.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Będziemy
łączyć się z wami w bólu psychicznym mentalnie. - mruknęłam.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No,
dajcie spokój, dziewczyny, chodźcie, poznacie więcej fajnych
ludzi. - próbował dalej zielonooki.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czy
mówiąc „więcej fajnych ludzi” masz na myśli, że ty też
jesteś fajny? - spojrzałam sceptycznie na szatyna.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - O
matko! Nathalie rodzi, musimy wracać! - wykrzyknęła nagle Lexi,
która w międzyczasie wyciągnęła skądś telefon i teraz się
wpatrywała w jego jasny ekran.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Co?
Już?! - nie miałam pojęcia, że wróciła w tak zaawansowanej
ciąży. Popatrzyłam na blondynkę z szokiem wypisanym na twarzy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Sorry.
Musimy lecieć. Pozdrówcie fajnych ludzi. - Powiedziała szybko
Lexi i pociągnęła mnie za ramię. Miny obydwu chłopaków były
nie do odczytania, ale na pewno byli nieźle zdziwieni. Szybko
opuściłyśmy park i skierowałyśmy się w stronę domu Lexi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nie
wiedziałam, że Nat była w tak zaawansowanej ciąży...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Bo
nie była. - lekko uśmiechnęła się dziewczyna, a ja chyba
zrobiłam jakąś głupią minę, bo blondynka tylko się zaśmiała.
- Wiesz, to tak jak krzykniesz „pożar!” i wszyscy zaczynają
uciekać, albo się gapią i pytają „gdzie?”...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czyli...
Nathalie... nie... - zaczęłam domyślać się co się właśnie
stało.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pewnie,
że nie... To dopiero pierwszy trymestr... jeszcze nawet dobrze
brzuszka jej nie widać... Ale musisz przyznać, że ich miny były
ciekawe. - znowu usłyszałam jej śmiech, a po chwili obie
rechotałyśmy, aż do domu Lexi. Przez jakiś czas siedziałyśmy
cicho rozmawiając na jej werandzie, aż zrobiła się pora obiadowa
i nadszedł czas, żeby się pożegnać. Znów umówiłyśmy się,
że Lex przyjdzie do mnie przed szkołą i razem wpadniemy po Skye.
W końcu podreptałam do domu, gdzie już w progu zostałam
obarczona zadaniem nakrycia do stołu. Home, sweet home.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">_______________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">(teraz możecie pisać co myślicie :D)</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-36931953946759866542014-08-25T13:34:00.000+02:002014-08-25T16:55:27.777+02:00V<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">Dzisiaj trochę krótko, ale nie mam dalszego ciągu jeszcze w zadowalającej mnie wersji, więc wstawiam to co wydaje mi się ok.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">_____________________________________________________________</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: center; widows: 2;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<i><b><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;">#Harry</span></span></b></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><br /></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - O
kurwa. - powiedział nieco przyciszonym głosem Louis patrząc na
odchodzące dziewczyny, ciągnięte przez Davisa w stronę szkoły.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Co?
- zapytała Ashley spoglądając to na szatyna, to na oddalające
się towarzystwo.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Legendy
okazały się prawdą... - Lou odwrócił się do nas i cwanie
uśmiechnął. - Oli, ty to masz nosa do ludzi. Wiesz kogo nam
właśnie przyprowadziłeś? - ten idiota znowu zrobił przerwę,
zanim powiedział podekscytowanym głosem – Nietykalną...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Kogo?
- Ashley, blondynka, która niestety potwierdzała stereotyp, nadal
nie rozumiała. Ale ja i reszta chłopaków dobrze wiedzieliśmy o
co chodzi. Lou zignorował jej pytanie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Który
pierwszy ją tknie? - zapytał uśmiechając się szerzej i
przejechał wzrokiem po wszystkich. - Może mały zakład?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Mi
nie potrzeba zakładu. Miny jej braci, kiedy się dowiedzą będą
bezcenną nagrodą. - odezwał się Zayn.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Harry?
Chcesz pierwsze podejście? Za ostatni ratunek mojej dupy przez
psami jestem ci winny przysługę. - Lou spojrzał na mnie
wyczekując odpowiedzi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Blondynę
możecie sobie wziąć. Sam chętnie zobaczę miny jej braci, gdy
dowiedzą się kto pieprzył się z ich małą siostrzyczką. -
powiedziałem uśmiechając się pod nosem, ale nie byłem
specjalnie zainteresowany dziewczyną. Owszem, reakcja jej braci
byłaby bezcenna, ale jestem pewien, że Lou, Zayn i Niall poradzą
sobie z nią. - Nie ruszajcie mi tylko tego małego rudzielca. -
uśmiechnąłem się na myśl o drobnej dziewczynie, z którą
przyszła siostra Davisa i o jej cholernie obcisłej sukience.
Ciekawy byłem tylko, czy była to po prostu przyjaciółka siostry
czy dziewczyna jednego z jej braci. Obie wziął za ręce, więc
z obiema musi być blisko. Nie wiem, co mały rudy kociak miałby w
nim widzieć, ale bardzo chętnie doprowadzę ją do takiego stanu,
że w ogóle zapomni o jego istnieniu.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - To
jest jego dziewczyna? - zapytała Ashley włączając się do
rozmowy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Może...
w końcu tej szatynki nie złapał za rękę, tylko kazał jej iść
za nimi, więc może tamta była tylko ich koleżanką.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Ok,
Harry. Bierz rudą. Jak się okaże, że to jego dziewczyna, to
będziemy mieć dodatkowy ubaw. - uśmiechnął się Zayn. W
międzyczasie podwórko zdążyło trochę opustoszeć, co kazało
się nam podnieść i skierować w stronę auli, gdzie czekała nas
kolejna debilna przemowa dyrektorki. Gdy jako jedni z ostatnich
weszliśmy na aulę od razu w oczy rzuciła mi się rozlazła postać
dyrektorki, która już czekała, żeby powiedzieć nam jak bardzo
nas nienawidzi i jak o wiele bardziej chciałaby pracować jako
minister edukacji, ale przez nas, największych idiotów świata, ma
za niskie wyniki, żeby premier się nią zainteresował. No cóż,
pani dyrektor, nam też jest przykro, ale jacy nauczyciele, tacy
uczniowie. Ktoś wszedł za nami i zamknął drzwi, a potem
przepchnął się obok, żeby zająć miejsce gdzieś dalej. Po
chwili ciszy dyrektorka weszła na mównicę na środku auli i
zaczęła wygłaszać powolnym tonem swoją przemowę. To będzie
trudne do wytrzymania... Zacząłem rozglądać się po sali, aż w
końcu znalazłem ją. Siedziała nie tak daleko ode mnie, pomiędzy
małą Davis, a jej bratem. Tego jej ognistego koloru nie
da się przegapić. Po parunastu minutach jakże porywającego
przemówienia, dziewczyna odgarnęła włosy na jedną stronę i
oparła głowę o ramię Davisa. Kurwa, co ona widzi w takim debilu,
który nawet własnej siostrze nie pozwala się umawiać. Jakby był
jej starym. Wyłączyłem się zupełnie i przestałem słyszeć
wkurwiający głos dyrektorki, ciągle przyglądając się
dziewczynie. W końcu zobaczyłem jak podnosi głowę z ramienia
Davisa i wyprostowała plecy. Ktoś szturchnął mnie w ramię.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #444444;"><span style="font-size: small;"> - Hazz,
chodź, zmywamy się stąd. - powiedział Zayn, wyrywając mnie z
zamyślenia. Przemówienie się skończyło. Opuściliśmy salę i
znowu znaleźliśmy się na świeżym powietrzu. Ponownie usiedliśmy
pod drzewami, czekając na Nialla, który chciał kogoś znaleźć,
zanim pójdziemy zapić smutki związane z końcem wakacji do parku.
Patrzyłem na wyjście z budynku szkoły. W pewnym momencie w
drzwiach pojawił się Davis, który wyszedł i
zatrzymał się. Po chwili pokazała się jego siostra. Od momentu,
w którym dowiedzieliśmy się o ich siostrze, wszyscy
zastanawialiśmy się czy jest taka ładna, czy tak brzydka, że nie
chcieli nikomu jej pokazać. Wychodzi jednak na to, że jest całkiem
niezła. Niewysoka, długie blond włosy o prawie identycznym
odcieniu do włosów jej braci. Uśmiechnęła się do Davisa, a
chłopak złapał ją za rękę, przyciągając bliżej siebie i
objął ją ramieniem. Zaraz podbiegł do nich mój rudzielec i
owinął sobie drugie ramie chłopaka wokół swoich barków.
Dziewczyna obejrzała się jeszcze za siebie, żeby w drzwiach
zobaczyć tę ich przyjaciółkę, o ciemnych włosach i jednego z
bliźniaków za nią. Gdy już cała ich piątka zebrała się,
zaczęli rozmawiając zmierzać w stronę wyjścia. Jedynym plusem
tego, że rudzielec odchodził, było to, że mogłem pooglądać ją
ze wszystkich stron i jedno stało się dla mnie jasne. Jej sukienka
będzie mnie prześladować dzisiejszej nocy.</span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-42195130151632577262014-08-14T21:35:00.003+02:002014-08-25T16:50:24.612+02:00IV<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ugh...
Ja nie mam pojęcia jak ta kobieta zapamiętuje to wszystko. Jakby
była chodzącym spisem moich niepowodzeń i wstydliwych sytuacji. -
Narzekała Skye, gdy powoli zmierzałyśmy w stronę szkoły. Zanim
jednak dziewczyna zdążyła kontynuować do naszych uszu doszły
odgłosy jakbyśmy stały obok wielkiego ula i ze zdziwieniem
stwierdziłyśmy, że dotarłyśmy pod ogrodzenie liceum.
Spojrzałyśmy na siebie z lekkim strachem i przekroczyłyśmy
bramę. Byłyśmy trochę przed czasem, ale mimo to budynek i
dziedziniec oblężone były przez masę rozgadanych uczniów,
którzy z entuzjazmem dzielili się ze sobą przeżyciami z wakacji.
Zatrzymałyśmy się w połowie drogi do drzwi. Nie, wcale nie przez
tłum ludzi, ale chyba to nas przytłoczyło. No, przynajmniej mnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Możemy
jeszcze uciec. - powiedziałam cicho z nadzieją w głosie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
coś ty! Chcesz uciekać przez tyloma facetami? Znalazłyśmy się w
lepszej genetycznie strefie w porównaniu do gimnazjum. -
powiedziała równie cicho Skye, rozglądając się dookoła i
lustrując kolejne męskie ciała.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ten
budynek jest trochę przerażający, jeśli chodzi o wielkość,
nie? - odezwała się Lexi. - Pomyślcie jaka masa ludzi musi się
tu znajdować...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nooo....
trochę tu nas się gniecie... - usłyszałyśmy wesoły głos i jak
na komendę wszystkie trzy zwróciłyśmy głowy w lewo, gdzie w tej
samej linii co my stał uśmiechnięty czarnowłosy chłopak, w
którego żyłach musiała płynąć spora domieszka azjatyckiej
krwi. Był nawet dosyć wysoki, tzn przynajmniej z mojej karłowatej
perspektywy, bo był mniej więcej wzrostu Skye. - Myśleliśmy
kiedyś o wytypowaniu jednej trzeciej uczniów i sprzedaniu ich
do domu publicznego, żeby podłatać budżet szkolny i rozładować
trochę klasy, ale dyrekcja odrzuciła nasz wniosek. - powiedział
wzdychając, jakby nie mógł zrozumieć i pogodzić się z taką
ignorancją wobec takiej dobrej propozycji. - To co, dziewczyny? Wchodzicie
do paszczy lwa? Jesteście nowe, nie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Taaa...
pierwszy rok. - odpowiedziała Skye. Chłopak uśmiechnął się
przyjaźnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Jestem
Oliver. Co powiecie na małe zwiedzanie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Czemu
nie? - powiedziała ucieszona Skye - Ja jestem Skye, a to Lexi i
Ivory. - machnęła w naszą stronę.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - To
skąd masz funkcję przewodnika po szkole? - zaczęłam być
ciekawa.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Lubię
znać ludzi. - uśmiechnął się chłopak - Znam tu większość,
więc szybko wyłapuję nowe twarze. Zresztą akurat wasze miny
mówiły same za siebie. Jak będziecie potrzebować o kimś albo o
czymś informacje to możecie śmiało do mnie walić. - mówił
idąc wzdłuż głównego holu. - Na dole są szatnie w razie czego.
No i kotłownia czy jakby to nazwać. Tam nie polecam się sam
zapuszczać, bo woźny nieźle się wkurza. Na parterze są większe
aule, tam na lewo na końcu korytarza jest biblioteka. Na prawo
dyrektorka i pokój nauczycielski. Na piętrach są sale lekcyjne,
ale są ponumerowane. Jak dostaniecie plan to sobie poradzicie. -
jakby z centrum głównego korytarza przy szerokich schodach opisał
nam całą strukturę szkoły. - A teraz chodźcie, zobaczycie
podwórko i sale gimnastyczne. - machnął ręką żebyśmy szły za
nim. Poprowadził nas aż do przeszklonych drzwi, które otworzył i
nas przez nie przepuścił. Tam też sporo było uczniów. Na
terenie za szkołą stał osobny budynek, który, jak wyjaśnił nam
Oliver, był przeznaczony i przystosowany do zajęć sportowych.
Zaczęliśmy powoli obchodzić teren, gdy nagle ktoś wydarł się w
naszą stronę (tak, wydarł się dosłownie, bo normalnego krzyku w
tym harmidrze nie byłoby słychać.).</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Oli!
Chłopie gdzie ty się podziewałeś? Uuu... nowe znowu upolowałeś?
- Cała nasza czwórka obróciła się w stronę kilku drzew, pod
którymi siedziała grupka osób. Ten, który wołał był szatynem
z nieładem na głowie i okularami przeciwsłonecznymi na nosie.</span> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> - Lou,
co tam? Myślałem już, że cię nie będzie. Nie miałeś planów
samotnie objechać na motorze całej Ameryki wzdłuż i wszerz, a na
koniec znaleźć własną Pocahontas i ją tu przywieźć? -
odkrzyknął Oliver podchodząc do chłopaka.<span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ktoś
nie chciał pożyczyć mi motoru, i tak moje marzenia legły w
gruzach. Nigdy nie będę już miał własnej indiańskiej
księżniczki. Nigdy, słyszysz Harry?! - chłopak zwany Lou
odwrócił się i ostatnie zdanie wrzasnął w stronę leżącego
szatyna o kręconych włosach. Chłopak leniwie podniósł się do
pozycji siedzącej i spojrzał na Lou.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Lou,
idioto, gdybyś ty jeszcze potrafił jeździć na motorze. Lepiej
poszukaj sobie Arielki, a ja własnoręcznie pomogę ci znaleźć
się pod wodą. - odezwał się chłopak głosem całkiem spokojnym,
ale mimo to dobrze słyszalnym. Spojrzał na Lou, a potem przeniósł nieco znudzony wzrok na nas.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Trudno
Lou... Ale pamiętaj, nie rezygnuj z marzeń. - uśmiechnął się
szerzej Oliver. - Tak czy inaczej... to są Skye ...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ivory...
Lexi... co wy tu do cholery robicie? - usłyszeliśmy wkurzony
głos... Charliego. A temu co się stało? Zaledwie niedawno jak
wychodziłyśmy był w dobrym humorze... Patrząc z byka na
zebranych Charlie podszedł do nas i złapał mnie i Lexi za ręce. -
Skye, pozwolisz? - burknął do szatynki sugerując jej podążenie
za nami i zaczął ciągnąć nas w kierunku budynku szkoły. Gdy
oddaliliśmy się od Olivera i jego znajomych, stwierdziłam, że
najwyższy czas na jakieś wyjaśnienia ze strony blondyna.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Charlie!
Co cię ugryzło? Przecież nic się nie działo... - zaczęłam,
ale przerwał mi zły wzrok mojego brata.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Macie
się z nimi nie zadawać, rozumiecie?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ale Li, oni byli całkiem fajni... - zaczęła tym razem Skye, ale jej
także nie było dane skończyć.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Skye,
masz tu całą masę facetów, do wyboru, do koloru. Więc zrób mi
tę przysługę i nie zadawaj się z nimi. - warknął nadal zły
chłopak.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Charlie,
możesz nam wyjaśnić o co chodzi? - spytałam łagodnie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Nieważne.
- burknął chłopak już trochę spokojniej. - Spóźnicie się na
rozpoczęcie. Pokażę wam aulę, gdzie będzie rozpoczęcie. - powiedział i
pociągnął nas w stronę szklanych drzwi do budynku. </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #444444;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie dość, że znowu zachowuje się jak w gimnazjum i podstawówce to jeszcze robi to w bardziej agresywny sposób. No, świetnie. Założę się, że z kimkolwiek zobaczy nas rozmawiające to powie, że mamy się z nimi nie zadawać. Coś czuję, że to będzie: "Siostra w opałach - bracia kontra cały świat. Część 3: licealna masakra." Dwie poprzednie części: "Podstawowy pogrom" i </span><span style="font-size: small;">"Gimnazjalne piekło" zdążyły mnie już znudzić i czuję, że tym razem będzie podobnie. Ach, to moje niesamowite szczęście (poczujcie tę ironię!). Już i tak nikt dotychczas nie chciał się ze mną przyjaźnić, poza Lexi i Skye, więc po tym niezwykle uroczym wstępie na rozpoczęcie szkoły, na pewno wszyscy będą wiedzieć, żeby mnie unikać, więc kolejne lata spędzę tak samo samotnie jak dotychczas. Cudownie. Tak trzymaj Ivory! Pogratulowałam sobie w myślach mojego szczęścia i zrezygnowana powlokłam się za Charliem i dziewczynami do auli. Jak tu nie kochać przemówień dyrekcji?</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-87477278615818935032014-08-05T00:43:00.000+02:002014-08-05T00:43:01.677+02:00III
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"><b>***</b></span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ivory!
Chodź, upnę ci włosy.... Skarbie, czy ty dalej śpisz? - głos
mamy doszedł do mojej zaspanej świadomości.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Yhmyy
– wymruczałam i nakryłam głowę kołdrą.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Kochanie,
nie zdążysz się przygotować. - Czyżbym usłyszała zmartwienie
w jej głosie? Oczywiście! Ale moja mama nie wiedziała, że
spokojnie wystarczy mi pół godziny na szybki prysznic, ubranie się
i zebranie do wyjścia, bo wcale nie zamierzałam spędzać pół
godziny na czesaniu się, a tym bardziej malowaniu. A to oznaczało,
że mogę sobie spokojnie poleżeć w łóżku jeszcze jakieś
dwadzieścia minut i nie zmierzam z tego zrezygnować.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ivory!
Trzeba wstawać!</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Mamooo...
Sen jest dobry dla urody... - Kto mieczem wojuje... Dobrze jest mieć
pod ręką jej własne argumenty. - Poza tym wkładam twoją
sukienkę i buty, więc włosy i twarz pozostają moje własne.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ale
żabko ty moja.. - zaczęła, zanim ktoś chamsko jej nie przerwał.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Żabko,
żabeczkooo... daj mi swoje udeczkooo... - usłyszałam śpiew Maxa
i po chwili coś mnie przydusiło.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Max!
Złaź ze mnie. Jesteś ciężki! - po chwili szarpaniny, a raczej
moich prób wyrwania się bratu, chłopak podniósł mnie ciągle
zaplątaną w kołdrę, zarzucił sobie na ramię i wyniósł z
mojego pokoju. Po chwili stałam już na własnych nogach w pokoju
Maxa i Blake'a, który też jeszcze zalegał w swoim łóżku.
Wyplątałam się z pościeli, która spadła na podłogę i
zaspanym ciągle wzrokiem spojrzałam na Maxa. Stał naprzeciw mnie
i trzymał dwa cienkie czarne krawaty, które wyglądały dokładnie
identycznie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Który
lepiej? Ten czy ten? Bo wiesz, nie mogę się zdecydować... -
zapytał z poważną miną.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Max...
one są identyczne... - powiedziałam podchodząc do jego łóżka i
nakryłam się jego kołdrą.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Więc
rozumiesz mój dylemat! Jakby były różne to na pewno któryś by
mi się bardziej podobał.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Weź
ten z lewej, a ten z prawej daj Blake'owi... - powiedziałam spod
kołdry uśmiechając się lekko, bo wiedziałam, że Max stara się
uratować mnie przed mamą i odstresować przed rozpoczęciem roku
szkolnego.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ale
na pewno? Bo wiesz...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Na
pewno! - zaśmiałam się. Wychyliłam głowę spod kołdry, żeby
zerknąć na zegar. 8:18... Jeszcze dziesięć minut w ciepłym
łóżku!</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">***</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">Zgodnie
z obietnicą chwilę po 9 do drzwi zapukała Lexi, dzięki czemu
miałam szansę uciec przed niepocieszonym wzrokiem mojej mamy, która
czyhała na mnie z grzebieniem i lokówką. Nie była to
spektakularna ucieczka, ale nie spodziewajcie się za wiele po
dziewczynie, która nosi obcasy tylko od święta. Ta para nie była
na szczęście specjalnie wysoka, więc zdecydowałyśmy się na
spacer. Po parunastu minutach stanęłyśmy przed drzwiami domu Skye
i zadzwoniłyśmy. Po zaledwie krótkiej chwili usłyszałyśmy
odgłos kroków i szczęk przekręcanego zamka. Przed nami stanęła
niska uśmiechnięta kobieta, która poza ciepłymi brązowymi
tęczówkami, w ogóle nie przypominała swojej córki. Skye była
bardzo podobna do swojego ojca. Tylko oczy miała po mamie.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- Dzień dobry,
dziewczyny. Skye jest już prawie gotowa. Wiecie jak to z nią jest,
zbiera ostatnie manele. Jak tam? Zdenerwowane pierwszym dniem w nowej
szkole?</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- Dzień dobry pani
Wells. - zaszczebiotałyśmy chórkiem.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- Małe nerwy są,
to prawda. Ale jesteśmy dobrej myśli. - odpowiedziała Lexi
uśmiechając się.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- Dopóki jesteśmy
w jednej klasie to wszystko jest fajnie. No i moi bracia, wie pani...
Jak zwykle będą czuwać.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- No tak, to
porządni chłopcy.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- Jestem! - Dobiegło
nas wołanie z głębi korytarza. Po chwili za drobną postacią pani
Wells pojawiła się Skye. - Możemy iść? - Pokiwałyśmy głowami
i uśmiechnęłyśmy się. Ta nagła gotowość wynikała
prawdopodobnie z tego, że Skye bała się w jakim kierunku potoczy
się ta rozmowa, bo mama dziewczyny miała tendencje do opowiadania
żenujących historii o Skye szczególnie w jej młodszych latach. -
Pa, mamo.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- Do widzenia pani
Wells.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">- Do zobaczenia
dziewczynki. Bawcie się dobrze.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;">
</span></span><div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">***</span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-5476953244347588912014-08-03T22:02:00.000+02:002014-08-03T22:02:10.476+02:00II
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: small;"> <span style="color: #666666;">- Mamo!
Jestem! Chciałaś, żebym... - zawołałam gdy tylko weszłam do
domu, ale nagle przede mną jak spod ziemi wyrosła moja mama i mi
przerwała.</span></span></span><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - No
nareszcie, chodź, chodź. Nie ściągaj butów. Wychodzimy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - A
niby gdzie idziemy? - zapytałam, chociaż właściwie domyślałam
się odpowiedzi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - No
przecież jutro wielki dzień, moja mała dziewczynka idzie do
liceum. Wiesz, to całkiem nowa szkoła, więc pomyślałam, że
przyda ci się jakiś bardziej dorosły strój. - zaszczebiotała
przechodząc przez próg. Uśmiechnęłam się pod nosem wychodząc
za nią i zamykając drzwi. Wiedziałam, że mówiąc „strój”
miała na myśli sukienkę. Mama zawsze była podekscytowana, gdy
miała okazję wyszykować mnie na jakieś wyjście, więc byłam do
tego przyzwyczajona. Trochę mnie to śmieszyło, ale cóż... nie
jestem matką, więc nie będę oceniać tak zwanych „matczynych
uczuć”. Tym bardziej, że biedaczka musi użerać się z pięcioma
facetami w domu. A dopóki nie ingeruje jakoś bardzo w kwestię
mojego codziennego ubioru (co jednak nie przeszkadza jej w
wypowiadaniu uwag pod tytułem: „Wiesz, że ta czerwona, plisowana
spódniczka ślicznie by wyglądała zamiast tych spodni?” albo
„Wiesz, że ja się nie chcę wtrącać, ale może zamiast tych
rozlatujących się trampek ubrałabyś te ciemne baletki?”) to
jestem w stanie poświęcić się od czasu do czasu ku jej
przyjemności i wcisnąć w sukienkę czy nawet ostatnio obcasy. Nie
żebym umiała w nich chodzić, ale czego się nie robi ku radości
rodziny. Tak, rodziny, bo moi bracia mieli sporo zabawy, gdy pewnego
dnia mama postanowiła kupić mi szpilki i nauczyć w nich chodzić.
Śmiali się dopóki Blake nie spadł z kanapy tarzając się ze
śmiechu i nie dostał jedną ze szpilek w głowę. Usłyszałam
dzwonienie kluczy i ze zdziwieniem stwierdziłam, że mama kieruje
się w stronę auta stojącego na podjeździe. Czyli naprawdę
zamierza zrobić polowanie na ciuchy. Liczyłam, że pójdziemy
gdzieś niedaleko, ale ona chyba chce robić zakupy w centrum.
Spojrzałam na moje króciutkie dżinsowe spodenki, znoszone trampki
i biały bezrękawnik i uśmiechnęłam się do siebie. Nie powiem,
żeby to był najodpowiedniejszy strój na wyjazd do centrum miasta,
nadawał się raczej do siedzenia na podwórku, ale co ja tam
wiem... Mama jest prawdopodobnie zbyt podekscytowana, żeby zwrócić
na to uwagę. Wzruszyłam ramionami i wsiadłam na miejsce pasażera.
Dotarcie do centrum zajęło nam prawie pół godziny, ale gdy tylko
wysiadłyśmy z auta i wydostałyśmy się z podziemnego parkingu do
holu centrum handlowego, mama zdecydowanym krokiem skierowała się
do upatrzonego miejsca. Ha! Po jej zdecydowanym tempie mogę założyć
się, że już wcześniej obadała sytuację i ma coś na oku.
Kochana mamusia...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
no chodź. Musisz coś przymierzyć... - No proszę. A nie mówiłam?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Jasne,
mamo, co tylko chc...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie
marudź, skarbie. O! Tutaj jest. Czyż nie jest śliczna? - Mama z
entuzjazmem co najmniej na poziomie takim, jakby wybierała sobie
suknię ślubną i właśnie znalazła tę jedyną, prawie
znokautowała mnie wieszakiem z sukienką, wyciągając go w moją
stronę. - Chodź, przymierzysz ją... - zaczęła ciągnąć mnie w
stronę przymierzalni, gdzie zostałam wepchnięta do niewielkiej
kabiny z dwoma lustrami. Powiesiłam sukienkę i przyjrzałam się
jej. Miała ładny przydymiony morski kolor. Była to sukienka w sam
raz na taką pogodę, bo nie miała rękawów. Rozebrałam się
szybko, bo w zasadzie nie za wiele miałam na sobie i wciągnęłam
delikatny materiał na siebie. Mama niby zna całkiem nieźle mój
rozmiar, ale...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Mamoo...
Jesteś pewna, że z tej całej ekscytacji nie złapałaś złego
rozmiaru? Bo jest trochę...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Wyjdź
do mnie i się pokaż. - usłyszałam zza drzwi głos mamy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - No
dobra... - uchyliłam drzwi, tak, żeby mnie widziała. - Widzisz?
Jest za ciasna... - obróciłam się tyłem i pokazałam jej
problematyczną część sukienki, czy może raczej mój tyłek
opięty jak dla mnie trochę za bardzo.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Idealnie!
- prawie wykrzyknęła nieszczęsna kobieta chyba nie rozumiejąc
problemu.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Mamo,
czy ty mnie słuchasz? Ona jest za ciasna...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ona
ma taka być, skarbie. To jest taki krój.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Nie
będę paradować z takim opiętym tyłkiem po szkole.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;"> - Ivory,
nie przesadzaj, to taka klasyczna forma. I kolor ma śliczny.
Zresztą powiedz mi, czy przypadkiem twoje ukochane rurki nie
opinają się na twojej pupie? - tym argumentem nawet mnie
zaskoczyła. Zaskoczyła mnie na tyle, że zamknęłam się na
moment próbując wymyślić jakiś lepszy argument, ale nic mi nie
przychodziło do głowy. - Chodź, musimy znaleźć jeszcze buty.
Widziałam takie prześliczne czarne skórzane... ale nie martw się,
mają trochę szerszy obcas... - Drzwi kabiny zamknęły się przed
moim nosem i tylko słyszałam zadowolony głos mojej mamy. A więc
to miała na myśli, gdy mówiła o poważniejszym stroju. Zwykle
kupowałyśmy rozkloszowane sukienki, które były raczej
dziewczęce, a ta była dosyć... hmm... nie wróć... ona była
całkowicie jak druga skóra. I w dodatku sięgała mi do połowy
uda. I ja naprawdę mam się w czymś takim pokazać jutro w nowej
szkole? Oj matko, wpędzisz mnie kiedyś do grobu i czuję, że ta
chwila się zbliża. Kolejne blisko pół godziny zajęło nam
płacenie za to nieszczęście koloru morskiego i wybieranie butów.
Gdy już wracałyśmy do domu, w aucie tylko spoglądałam na
uśmiechniętą mamę zastanawiając się co ją tak naszło. Może
będzie chciała pożyczyć sukienkę czy coś... Albo sprawdza moją
odporność psychiczną.</span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-16614538405716868292014-08-02T18:49:00.000+02:002014-08-02T18:56:41.795+02:00I<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jest
ostatni dzień wakacji. Przez cały ostatni tydzień mieliśmy
szczęście. Mówiąc „my” mam na myśli wszystkie dzieciaki,
które niedługo znowu będą zniewolone szkolnym rygorem. Pogoda
była wprost idealna! Niby jest połowa sierpnia, ale pogoda na
wyspach jest trudna do przewidzenia. Ale, o dziwo, od przeszło
tygodnia nie padało, ba! nawet się nie zachmurzyło. Właśnie w
związku z tym i dla uczczenia ostatniego dnia wolności siedziałam
na skraju basenu i zadowolona machałam gołymi nogami przyodzianymi
jedynie w dosyć krótkie szorty, co chwila odnawiając uczucie
orzeźwienia, gdy moja skóra zanurzała się w chłodnej wodzie. Na
leżaku kilka metrów ode mnie w czerwonym bikini smażyła się na
złoto Skye. Wysoka, kasztanowo włosa dziewczyna zawsze zaliczała
się do tych ładniejszych. No, może pomijając okres gwałtownego
wzrostu i wysypu pryszczy jakieś dwa lata temu, ale myślę, że
warto było przejść ten etap, żeby wyglądać tak jak wygląda
teraz. Skye od dobrych dwóch godzin leżała plackiem na leżaku, od
czasu do czasu tylko obracając się jak kurczak na rożnie, żeby
się równomiernie opalić. Przez jakiś czas chciała opalać się
toples, ale z powodu jej sąsiadów, sympatycznej starszej pary,
ciekawskich przechodniów i nas samych, razem z Lexi odwiodłyśmy ją
od tego planu. No właśnie, Lexi... gdzie ją wessało? Dobre
kilkanaście minut temu weszła przez werandę do domu Skye, żeby
znaleźć coś do picia i... </span></span></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Skye?
Jesteś pewna, że twoja mama kupiła coś do picia?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Tak,
sama pomagałam jej rozpakowywać torby jak wróciła z zakupów. A
co?</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
bo Lexi... tak jakby zniknęła... - Skye tylko wzruszyła ramionami
i odwróciła się do mnie plecami, albo może raczej powinnam
powiedzieć tyłkiem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Wiesz,
naprawdę podziwiam twoje tyły, ale wolałabym widzieć twoją
twarz jak rozmawiamy. - mruknęłam, za co w moją stronę poleciała
butelka z kremem do opalania. - Musiałabyś się odwrócić, żeby
wcelować... - zaśmiałam się gdy butelka wylądowała w trawie
ponad metr ode mnie. Zanim jednak Skye miała okazję skorzystać z
mojej rady podniosłam się i poleciałam do domu państwa Wells.
Gdy wkroczyłam do kuchni nikogo tam nie zastałam, usłyszałam za
to głosy. Wychyliłam się na korytarz i uśmiech wpłynął na
moją twarz. Przy drzwiach bowiem stał nie kto inny jak moja
przyjaciółka, Lexi, która lekko rumieniąc się szczebiotała coś
do... no właśnie. Naprzeciw dziewczyny stał mój starszy
braciszek i z lekkim uśmiechem przysłuchiwał się temu co miała
do powiedzenia. Od długiego już czasu widziałam, że ta dwójka
ma się ku sobie w jakimś sensie. Charlie jest tylko rok starszy od
nas. Dziewczyny często przychodzą do nas do domu. Czasami
wykorzystujemy Charliego, żeby nas gdzieś podwiózł. Wcześniej
traktował Lexi raczej jako małą koleżankę swojej małej
siostry, ale myślę, że od kiedy jej biust postanowił urosnąć z
całkiem płaskiego do rozmiaru C i nabrała odpowiednich kształtów
tu i ówdzie, chłopak zaczął postrzegać ją trochę inaczej.
Myślę, że byliby fajną parą, ale myśl ta nie przeszkodziła mi
w przybraniu lekko złośliwego uśmiechu i wydaniu głośnego
chrząknięcia w celu zwrócenia ich uwagi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Moja
droga Alexandro. Zaczęłam się niepokoić jaka to czarna dziura
cię wessała, ale teraz jest to już dla mnie jasne. - mój uśmiech
się poszerzył. Tak naprawdę nazywam Lex Alexandrą tylko gdy chcę
ją trochę wkurzyć i ona doskonale o tym wie. Wszystko przez to,
że w podstawówce jednej ze znienawidzonych przez nas nauczycielek
wf-u nie podobało się imię Lexi i postanowiła nazywać ją
najbardziej pasującym imieniem, stąd Alexandra. Do dzisiaj wzdryga
się na wspomnienie pokrzykiwań: „Ruszaj się Alexandro, nie
zostawaj z tyłu, bo zrobisz dodatkowe okrążenie!” - Co tu
robisz Charlie? - zwróciłam się do brata, teraz już z czystą
ciekawością, bo niecodziennie wpadał do domu moich znajomych.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ah...
Mama chciała, żebyś wróciła do domu jednak trochę wcześniej,
chciała z tobą pójść na jakieś zakupy czy inne bzdury... wiesz
jak to ona...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
po co wysyłała ciebie? Mogła przecież zadzwonić. No chyba, że
sam się zgłosiłeś na ochotnika... - znowu się uśmiechnęłam
spoglądając na Lexi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
właśnie nie mogła. Dzwoniła, a ty jak zwykle nie odbierasz. A ja
i tak idę do Dave'a więc wpadłem. No to ja... będę leciał. Na
razie Lexi. - chłopak uśmiechnął się do niej i zwrócił w
stronę drzwi.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - A
ja to co? Ze mną to się już nie pożegnasz? - udałam obrażoną
i dotkniętą jego zachowaniem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Oj,
Iv. Przecież zobaczymy się za kilka godzin w domu. - uśmiechnął
się, ale i tak podszedł i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ok,
ok... Duszę się. - poklepałam go po plecach i uśmiechnęłam się
zanim odwrócił się i odszedł. Obie z Lexi stałyśmy jeszcze
chwilę patrząc za oddalającym się chłopakiem.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Myślałam,
że wyschnę. - zajęczałam i udałam, że wzdycham. Blondynka
spojrzała na mnie i pokręciła głową z uśmiechem. - Byłaby z
was taka ładna para. - dodałam ciszej kładąc głowę na ramieniu
dziewczyny i uśmiechnęłam się lekko. Na moje słowa
rozpromieniła się.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Naprawdę
tak myślisz? - zapytała, chociaż wiedziała co usłyszy.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Naprawdę,
Lex. - pokiwałam głową i powoli zaczęłam kierować się w
stronę kuchni. - Przynajmniej dopóki będziecie chcieli spędzać
ze mną czas. Bo jak mnie zostawicie, to będziecie paskudni. -
zaśmiałam się wyciągając z lodówki napój, podczas gdy Lexi
szukała szklanek.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">To
był właśnie pewnego rodzaju problem dla mnie. Tak właściwie
miałam tylko braci, Lexi i Skye. W szkole raczej byłyśmy na
marginesie życia towarzyskiego, więc jakoś tak się stało, że od
dobrych kilku lat trzymamy się razem. Nie chodzi o to, żebyśmy
były nielubiane. Byłyśmy raczej... ignorowane? W każdym razie,
wszystkie trzy trzymałyśmy się z boku i miałyśmy powiedzmy...
poprawne stosunki z innymi, ale nie nawiązywałyśmy jakichś
bliższych znajomości z nikim. Może też nikt nam nie dokuczał, bo
po szkole zwykle krążyli moi bracia. Zwykle, gdy ktoś do nas
podchodził na przerwach to pojawiał się jeden z nich i albo
skutecznie odstraszał ludzi patrząc na nich z byka (uwierzcie, że
patrzenie z byka to jest coś, co moi bracia mają opanowane do
perfekcji) albo po prostu gdzieś się kręcili i pilnowali czy nic
mi się nie dzieje. Zawsze miałam co do tego mieszane uczucia, bo
nie sądziłam, żeby groziło mi jakieś niebezpieczeństwo w
szkole, ale z drugiej strony miło było wiedzieć, że tak się mną
przejmują. Może trochę tworzyło to wrażenie izolacji, ale muszę
przyznać, że jednak trwanie pod kloszem opieki ze strony braci ma
chyba więcej dobrych stron. Raz czy dwa jak ktoś mnie zaczepił, i
kiedyś jak zaczęli przezywać Lexi, to patrzenie jak przylatuje
jeden z bliźniaków i staje w naszej obronie było naprawdę
budującym przeżyciem. Tak czy inaczej mam dziewczyny i dobrze się
bawimy w swoim towarzystwie, a jednocześnie nikt nam nie dokucza.
Czasem tylko są jakby zbyt opiekuńczy. Pamiętam jak półtora roku
temu do naszej klasy doszedł nowy chłopak. Chace. Był bardzo
sympatyczny, dużo się uśmiechał. Wiem, że przyszedł w połowie
semestru, gdy akurat Lexi była chora, a ja siedziałam sama.
Pamiętam, jak po przedstawieniu się całej klasie podszedł od razu
do mnie i zapytał czy może ze mną usiąść. Był taki słodki.
Potem rozmawialiśmy przez całą przerwę, aż na kolejnej przyszedł
do nas Max i był taki niemiły, że do końca semestry Chace unikał
rozmowy ze mną na korytarzach, w zamian posyłając mi tylko lekki
uśmiech. Było mi smutno z tego powodu, ale co miałam zrobić, gdy
na moje pytanie dlaczego przestraszył Chace'a, Max zapytał mnie,
czy go już nie kocham i czy nie jest dobrym bratem. No co miałam
zrobić? Jest kochanym braciszkiem, więc nie pozostało mi nic
innego jak przytulić się do niego i powiedzieć, że jest
najlepszy. Ostatni rok spędziłam bez braci na karku, ale chyba ich
obecność ciągle była odczuwalna, bo przeżyłyśmy ostatni rok
gimnazjum bez specjalnych problemów. Od jutra znowu wszystko wróci
do normy, bo zaczynam liceum i znowu Charlie, Max i Blake będą
blisko. Charlie będzie w drugiej klasie, a Max i Blake będą w
ostatniej. Tylko Jacka nie będzie, bo już rok temu skończył
szkołę, ale pracuje w mieście i często bywa w domu.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
coś ty Iv. Zabieralibyśmy cię na randki. Byłoby tak
romantycznie, wiesz... zachodzące słońce, ja, ty, Charlie...</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Dobra,
dobra... nie będę z wami spała... tylko, wiesz... przyszłabyś
od czasu do czasu pożreć ze mną kubełek lodów, ok? - przerwałam
jej, zanim rozwinęłaby swoją wizję, której pewnie nie
chciałabym słuchać.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Pewnie,
nie zostawię cię z całym kubełkiem lodów. - wyszczerzyła się
dziewczyna.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; widows: 2;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wyszłyśmy
z piciem z powrotem do niewielkiego ogródka za domem Skye i
ponownie, jak już się zdarzało w ciągu kilku ostatnich dni,
zaczęłyśmy omawiać kwestię nowego etapu, czyli liceum. Gdy
zrobiła się szesnasta, z pewnym ociąganiem zaczęłam się
zbierać, żeby zgodnie z prośbą mamy być trochę wcześniej w
domu. Odszukałam parę porozrzucanych przedmiotów, w tym mój
telefon, na którym widniało kilka nieodebranych wiadomości. No
tak, muszę się przyznać, że zawsze mówię mamie: „Spokojnie,
mam telefon, jakby co to dzwoń.”, a potem wyciszam go i i tak nie
odbieram.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - No
to do jutra dziewczyny. Miejmy nadzieję, że liceum będzie lepsze
niż gimnazjum. - wyraziłam pobożną prośbę powoli zmierzając
do wyjścia.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Byleby
nie było gorsze. - uśmiechnęła się Skye na pożegnanie.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Przyjdę
jutro o dziewiątej, tak? - upewniła się Lexi, na co pokiwałam
głową. Lexi przyjdzie do mnie, a potem razem przyjdziemy do Skye i
we trzy stawimy czoła nowej szkole.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Ubierzcie
się ładnie dziewczynki. - powiedziałam przedrzeźniając nieco
moją mamę, która bardzo lubiła okazje takie jak rozpoczęcie
roku, bo mogła wcisnąć mnie w nową sukienkę i szpilki.</span><span style="font-size: small;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> - Oczywiście,
będziemy niezwykle eleganckie, żeby trzymać przyzwoity poziom
pośród tego motłochu oberwańców. - zaśmiała się Skye, znając
podejście mojej rodzicielki do mojego wyglądu. Pomachałam
dziewczynom i udałam się z uśmiechem na ustach do domu.</span></span></span></div>
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">_______________________________________________________________________</span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ok. Potrzebuję tak z dwóch - trzech rozdziałów Waszej cierpliwości, żeby rozwinąć akcję, ale mam nadzieję, że spodoba się Wam pomysł ^^</span></span></span></div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3782168543403748649.post-54095341338602142602014-07-14T16:30:00.001+02:002014-08-02T18:49:23.603+02:00Prolog<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mam czterech braci. Wszyscy są starsi
ode mnie. Wyobraźcie sobie jak czuję się w domu z samymi facetami?
No dobra, żartuję, wcale nie jest tak źle. Ale prawdopodobnie
gdyby nie moja mama, to byłabym całkiem jak chłopak... Może i
dobrze, że ona przesada w drugą stronę. Zawsze marzyła o córce...
Jaki musiał być jej zawód jak cztery razy pod rząd słyszała:
„Gratuluję, będzie pani miała syna.”? Nie będę w to wnikać.
Chyba ważne, że (cóż, do pięciu razy sztuka!) za piątym razem
usłyszała, że ja będę sobą. Moja rodzicielka liczyła chyba, że
po takiej kumulacji testosteronu jaką przyszło jej nie dość, że
urodzić to jeszcze wychowywać, ja będę czterystu procentową
dziewczyną. Tak w ramach rekompensaty moralnej. Wiecie, tak żeby
mój estrogen i te kilka innych hormonów trochę wyrównały
atmosferę w naszym ociekającym testosteronem domu. Teraz czasami
sobie myślę, że mamie chodziło po prostu o to, że będę miała
na tyle niewielkie stópki, że będę uroczo wyglądać w malutkich
dziewczęcych bucikach i śliczne długie włosy, które ona będzie
mogła zaplatać w najróżniejsze warkocze i koczki, zamiast
opatrywać pozdzierane kolana i łokcie moich braci. No, muszę
przyznać, że pod tym względem chyba się nie zawiodła. Jestem
strasznie niska, więc, w przeciwieństwie do moich braci i ich stóp
wielkości kajaków, mam nieduże stopy i rzeczywiście, mam długie
włosy, które nawet ja sama lubię.</div>
anelekaiehttp://www.blogger.com/profile/17374589173091652283noreply@blogger.com0